Oglądając spot reklamowy Bejbi Bluesa ( właściwie, to nie wiem czy mam mówić Bejbi czy
Baby, na ekranie co innego, na zwiastunach co innego) a następnie pełny zwiastun na youtube
strasznie jarałam się tym filmem, trailer oglądałam po kilkanaście razy dziennie, jak nie
kilkadziesiąt. Oczywiście dzień przed obejrzeniem seansu w kinie postanowiłam poczytać
sobie Wasze opinie i bardzo zdziwiłam się w momencie, gdy zobaczyłam że praktycznie nie ma
żadnej mądrej i rzetelniej pozytywnej opinii na temat filmu. To na szczęście (albo może
niestety) nie zniechęciło mnie w najmniejszym stopniu.
Po oglądnięciu jakichś dziesięciu minut filmu zaczęły denerwować mnie porozpieprzane klatki,
które przerywał na parę sekund czarny ekran. Wyglądało to tak, jakby Pani Rosłaniec miała
jedynie wenę na poszczególne wątki, ale nie miała pojęcia jak zlepić je w całość.
W filmie wszystko rozgrywało się bardzo chaotycznie, nie było ciągłości zdarzeń, aktorzy
podczas wywiadów zarzekali się, że w filmie nie jest nic przekoloryzowane. Gówno prawda za
przeproszeniem. Każdy był doskonale wystylizowany w każdym calu, miałam wrażenie, że
nawet przechodni na ulicy i ludzie w tramwaju mieli swoich własnych stylistów, po to żeby
wyglądać tak MAŁO WIARYGODNIE, nawet babka ze żłobka.
Spodziewałam się filmu, który zrobi na mnie duże wrażenie, po którym będę miała natłok
emocji i będę zadowolona, że pieniądze na kino zostały wyrzucone w błoto.
Tymczasem film był bez sensu, pokazywał problemy z marginesu społecznego, nic w moje
życie nie wprowadził. O tym, że patologia jest na świecie to wie chyba każdy i mniej więcej wie
jak to wygląda.Film wzbudził we mnie jedynie obrzydzenie, poirytowanie i zniesmaczenie, no i
trochę śmiechu, ze względu na żałosność niektórych scen (podobnie jak 3/4 sali kinowej).
Film miał być przestrogą a niestety niektórzy mogą potraktować go jako zachętę. No bo mieli
własne mieszkanie, bo dostawali pieniądze z jednej i drugiej strony.
A ostatnia scena filmu była jedną wielką tragedią po której miałam otwartą buzię jeszcze wtedy
kiedy wstawałam z fotela w kinie. To tak jakby ktoś jeszcze kopnął leżącego, nie dość że film
gówniany to jeszcze ten ostatni epizod odbił go na jeszcze większe dno.
Ogółem film nie dopracowany, latająca kamera od której idzie rozboleć głowa, klatki w filmie
trwające po 2 minuty przerywane czarnym ekranem, sceny, które na siłę zapełniały czas a nie
miały nic związanego z fabułą.
Dziwi mnie tylko dlaczego Danuta Stenka zgodziła się zagrać w takiej szmirze.
A Jan Frycz powinien dostać złotą statuetkę za najlepszego aktora roku :)
!!!! Denerwują mnie debile, którzy myślą, że wyjdą na dojrzalszych jeżeli napiszą ,,na moje oko
to nie zrozumiałeś filmu'', ,,jesteś zbyt nie dojrzały jak na ten film, dlatego Ci się nie spodobał''.
Ludzie, oszczędźcie sobie tych bzdur! To, że komuś nie podoba się kolor czerwony to nie
znaczy, że nie jest niedojrzały z tego powodu, albo jeżeli komuś nie smakuje kapuśniak, to też
nie świadczy o tym, że nie dorósł do tego by go jeść. Mnie osobiście dziwią ludzie, którym taka
szmira mogła przypaść do gustu. Obejrzyjcie sobie ambitniejsze kino i dopiero wtedy róbcie z
siebie głupio mądrych.
Pomysł dobry, natomiast przedobrzony i totalnie spaprany.