Tytuł prawdę mówiąc mnie nie przyciągał początkowo - "Beksa"? Brzmi jak marna komedyjka (później okazało się, że tytuł ma sens, odniesienie do fabuły). Ale wgłębiając się w opis od niechcenia, zainteresowałam się i postanowiłam, że obejrzę. Fabuła może trochę zaskakiwała przewidywalnością mówiąc paradoksalnie, ale reszta naprawdę mi się podobała. O dziwo - chyba Depp mnie do siebie przekonał! Stwierdziłam, że muszę zobaczyć więcej filmów z jego udziałem. Prezentował się w odsłonie głównego bohatera bardzo seksownie jak na moje odczucia, a na co dzień nie lubiłam jego urody, nie pojmowałam co kobiety w nim widzą. Wracając do filmu - uwielbiam specyfikę lat '50, ówczesną modę, tendencje... Wszystko razem stanowiło cudowny obrazek, i nie żałuję spędzenia czasu przed TV oglądając owy musical. Ale najmocniejszym punktem w tym wszystkim była muzyka - cudowne rytmy, wpadające w ucho, będące czymś łechtającym moje uszy. Swoją drogą - gdzie znajdę soundtrack?