W zasadzie wszystko zawarłem w tytule. W ciągu kilku dni poznałem dwa najnowsze filmy Kennetha Branagha, za którym szczerze przepadam. "Śmierć na Nilu" rozczarowała mnie ale tam aktor i reżyser mieli gotowy scenariusz w prozie pisarki, tutaj już Kenneth, Anglik! napisał już sam scenariusz. I to tak jakby sam żył na przełomie lat 60-70 w Irlandii. Nie żył, nie mieszkał! W obsadzie same znakomitości, przy czym chodzi mi przede wszystkim o aktorów grających Babcię i Dziadka, Ciaran i Miss M z Bonda, cudowna Judy Dench. Jamie utrzymał poziom jak i Caitriona Balfe, nieznana mi bliżej piękna aktorka. Irlandzki angielski jest niezrozumiały, próbowałem zamykać oczy i rozumieć to co mówią, bez szans. Wracając do filmu. Spodziewałem się dobrego kina bo film ma mocne szanse Oskarowe, wszystkie światowe recenzje pozytywne i takie otrzymałem. Prawie 2 godz wspaniałego odlotu i mocnego zaangażowania w to co widzimy na ekranie. Wszak wszyscy kochamy Irlandię, prawda? Polecam.
nie żył? nie mieszkał? to jest film oparty na jego wspomieniach z dzieciństwa właśnie z Belfastu gdzie jak najbardziej żył i mieszkał... Irlandzki angielski niezrozumiały? spróbuj posłuchać brytyjskeigo angielskiego