Sentymentalny i naiwny ten film. Choćby to, że główni bohaterowie, małżeństwo z klasy robotniczej, mówi do siebie tak romantycznie, uczuciowo, że ta sztuczność jest irytująca. Myślałem, że konflikt w Irlandii Północnej będzie pokazany tu bardziej na serio.
Bo małżeństwo z klasy robotniczej to pewnie co drugie słowo używa wulgaryzmu i nie potrafi sklecić zdania? Ludzie z klasy robotniczej nie mogą być romantyczni? Nie oceniajmy ludzi poprzez najbardziej prostackie stereotypy.
Kłócili się w środku filmu, ogólnie normalnie rozmawiali. A romantycznie było na początku i na końcu gdy tańczyli m.in. jak Fred i Ginger
To opowieść z perspektywy dziecka. Nie wszystko musi być tak jak było. To nie jest historyczny film, ale wspomnienia. Wiele rzeczy może być wygładzonych, tak jak niektóre mogą być wyolbrzymione. np. kazanie, które zapamiętał chłopiec. Takich obrazów epatujących dramatami jest na pęczki. Reżyser opowiedział swoją historię z wielkim wyczuciem i uczuciem. Poza tym, czy bieda musi się kojarzyć się z patologią.
Pięknie i mądrze napisane. Tonem i treścią wypowiedzi przedłużyłeś mi "powolne trawienie" tego filmu, z którym trudno mi się pożegnać. Póki co został we mnie i niech sobie tam siedzi; dobrze mi z tym. Pozdr!
Masz 100% racji. Ten film w bardzo ciekawy sposób pokazuje perspektywę dziecka, nawet dźwięk w dialogach jest jakoś tak dziwnie przetworzony, jakby głośniejszy niż powinien. Dużo jest takich sztuczek.
A tam to normalne w Anglii czy Irlandii oni sie tak zachowuja I tyle mieszkam tu z 7 lat wiec potwierdzam! Film solidny!
Jeśli chciałbyś zobaczyć trochę świata to pewne zdumiał byś się, że robotnik nie musi być mrukliwym bucem ze spuszczoną głową. Może mieć ciekawe zainteresowania i potrafić rozmawiać na poziomie.
Film w porządku choć sama historia bez szału.
Pokażcie mi kobietę, która w zwykły dzień obiera ziemniaki na podwórku przed domem z nóżką założoną na nóżkę.