zanurzonej w odmętach płynów rozkosznych prosto z zakrzaczonego raju Benedetty. Gdyby nie Bartolomea, która zjawiła się przypadkiem (jak wiele historii, które mają miejsce w życiu), to nic obrazoburczego, bluźnierczego i mocno intymnego by się nie narodziło. Pierwsze chyba tak mocne i odważne kino, ale w tym szaleństwie jest metoda, bo ogląda się z wielkim zaciekawieniem.
A skąd wiesz, że by się nie narodziło np z inną siostra zakonną? Źródła mówią tylko o Bartolomei, ale kto wie czy nie było więcej wykorzystanych lub zakochanych w niej sióstr? Nie wiemy, więc tym bardziej nie możemy twierdzić, że pojawienie się Bartolomei zapoczątkowało ciąg kolejnych wydarzeń