Paul Verhoeven aż pięć lat od znakomitej „Elle” kazał czekać na swój kolejny film. I warto było czekać, zdecydowanie warto. Benedetta Carlini w filmowej fantazji reżysera, który o kobiecą naturę stawia wciąż pytania niebanalne, trudne, kontrowersyjne i najważniejsze. Znakomite aktorstwo, ogląda się na wdechu. Dowód na to, że nawet ateistę może absolutnie zaabsorbować film o Kościele. Co się wydarzy, kiedy wiara spotka się z hochsztaplerstwem? Kiedy mistycyzm miłości skonfrontuje się ze zwyczajnym zakazanym pożądaniem? Doskonale wyreżyserowany teatr czy autentyczna potrzeba przynależności do transcendencji, także przynależności swojego ciała? Ależ będzie szumu w polskich kinach! Zobaczcie koniecznie.