Dla niego nie ma rzeczy niemożliwych, więc może i przez kuciapkę, co bywa przyjemne, a czasem nawet twórcze. Ileż świeckiej krwi, potu tudzież innych płynów ustrojowych przelano, by życie klasztorne mogło kwitnąć. Nie wróżę sukcesu komercyjnego, choć pewnie jeszcze znajdą się tacy, którym obraz wyda się obrazoburczy. Russell, Kawalerowicz czy Annaud w moim odczuciu spenetrowali przesyconą obsesjami atmosferę klasztorną głębiej, a i pokazali w sposób bardziej plastyczny. Tu były ciekawe momenty, ale mam wrażenie, że trochę ich mało, jak na ponad dwie godziny projekcji.