Gdyby nie ona wcielała się w tytułowa rolę to bym sobie darował choć jestem fanem Poula Verhovena. Dobrze się film ogląda choć momentami jest przegadany ale wnosi coś nowego na postać tytułowa. Uważam że Virginie Efire świetnie zagrała i jest to czołową rola w jej filmografia więc ogólnie film jest dobry ale daleko mu do kina które będzie mówiło się o nim przez dekady.
Może nie tyle dialogi a sceny w których mamy robienie dużo min patrzenie w górę w dół lewo czy prawo z których mało co wynika i niektóre sceny powinny być krótsze
W porównaniu do niektórych nowych filmów, które ostatnio obejrzałam ("Psie pazury", "Lamb", "Spencer") to w "Benedetcie" wcale tego nie ma zbyt dużo.
Dobre jest to że nie jest to nudnawy film o kolejnej Zakonnicy tylko coś na zasadzie co jest prawda a co nie.