Techno-rycerze i matka Grendela rodem z pornola. Nieudany eksperyment filmowy z cyklu "Highlander po liftingu". Całość nie ma za wiele wspólnego z opowieścią o Beowulfie poza samymi imionami postaci. Tak samo mało co w tym filmie ma logiczny sens. Lubię filmy akcji, zwłaszcza te sprzed kilku ładnych lat i przymykam oko na różne odmiany kiczu w nich zawarte (taka specyfika gatunku w dużej mierze), ale to "cudo" mnie przerosło.