Fantastyczna opowieść o przygodach dumnego inżyniera z Afryki, który przybył do Niemiec, aby godnie żyć. Jednak praca na budowie, to nie przelewki dla afroafrykańskiego inżyniera, woli życie birbanta i czarnego Tulipana, który nie może zrobić spokojnie zakupów w berlińskiej Biedronce, bo gdzie nie pójdzie, to każda niemiecka kobieta i gej, oświadczają mu się i zapraszają do łóżka. Taki śliczny ten afroafrykański inżynier. W połowie filmu, czarnoskóry inżynier uznaje, że symetria przestała być modna i postanawia żyć bez lewej ręki. Ale radzi sobie nieźle. Dzień po amputacji radośnie puka nową panienkę, potem daje po ryju paru chłopakom. Kalectwo mu nie przeszkadza. Film jest tak bezdennie głupi, że nie wiadomo, dlaczego nie został oznaczony jako komedia. Ale muza fajna. Szczególnie polecam kawałek Neue Welt, Daschy Dauenhauer i Maxa Riegera.