Bestie z południowych krain/film/Bestie+z+po%C5%82udniowych+krain-2012-6444712012
Pressbook
Głosy prasy
"Bestie z południowych krain" to eksplozja czystej, nieprawdopodobnej radości, hałaśliwy i ekscytujący film akcji z bohaterką, która stoi w jednym rzędzie z Katniss Everdeen z "Igrzysk śmierci", księżniczką Meridą, czy innymi odważnymi heroinami kina z 2012 roku. A.O.Scott, "New York Times" Każda wielka kultura ma ikoniczne postaci swojej mitologii - Grecy mieli Zeusa, Rzymianie Herkulesa i Merkurego, Egipcjanie Ra. A teraz my mamy Hushpuppy. Mike Scott, "The Times-Picayune" "Bestie z południowych krain" odkrywają delikatny i przerażający świat dziecięcej wyobraźni. Jego płodność i groza mają to samo źródło: dla młodego umysłu nie ma wyraźnej bariery, oddzielającej rzeczywistość od fantazji. Amy Biancolli, "San Francisco Chronicle" Choć pod wieloma względami są to filmy zupełnie różne to jednak i w "Bestiach..." i w "Gdzie mieszkają dzikie stwory"Spike'a Jonziego widać pewne artystyczne i tematyczne podobieństwo. Steven Rea, "Philadelphia Inquirer" Nie jestem pewien, jak wszystko w tym filmie działa i boję się, że ta wiedza osłabiłaby jego czar. Wiem natomiast, że "Bestie z południowych krain" są pierwszym filmem od długiego czasu, który sprawił na mnie wrażenie, jakby był pierwszym filmem kiedykolwiek nakręconym. Ty Burr, "Boston Globe" Czasem niezwykłe filmy tworzone są przez ludzi, o których nigdy wcześniej nie słyszeliśmy. Wpatrujemy się w nieznane twarze, które oślepiają nas swoim twórczym geniuszem. Roger Ebert, "Chicago Sun Times" Najlepszy sposób na obejrzenie "Bestii z południowych krain" to usiąść wygodnie, pozwolić by wszystkie wspaniałości tego filmu na nas spłynęły i zapomnieć, przynajmniej na czas trwania seansu, o tym co jest prawdą - szokująco okrutną - w życiu Hushpuppy, a co wytworem jej wyobraźni. Joe Morgenstern, "The Wall Street Journal" To film, zmieniający oblicze współczesnego kina i sprawiający, że znów wyda się wam ono ekscytujące. Zasługuje na wszystkie nagrody, które już dostał i te, które jeszcze dostanie. Objawia reżyserski talent 29-letniego Benha Zeitlina, na którego uwagę powinna zwrócić przyznająca Oscary Akademia. Udało mu się bowiem stworzyć świat, w którym można się zatracić. Świat pełen mitycznego piękna i grozy. Jak Zeitlin sam przyznał w jednym z wywiadów chciał połączyć poetykę wyrafinowanego arthousowego kina z czymś, co przypominałoby "Szklaną pułapkę". Misja zakończona sukcesem. Peter Travers, "Rolling Stone" Quvenzhané Wallis to mały chochlik, który skupia na sobie uwagę kamery z charyzmą, która dorosłe gwiazdy kina powinna zmusić do płaczu z zazdrości. Hushpuppy jest prawdziwie amerykańskim połączeniem indywidualizmu i poczucia wspólnoty. Innymi słowy jest ona spadkobierczynią wielkiej literackiej i artystycznej tradycji, do której należą również Huckleberry Finn, Scout Finch, Elliott z "E.T." i inne odważne, szalone, pełne wyobraźni dzieciaki. Ale siła "Bestii...", ich wielkość wynika raczej z uczuć, a nie intelektu. Pozwolę sobie na pewną analogię. Odkrywanie tego filmu jest jak wejście do baru, gdzie napotykamy zespół, którego nigdy wcześniej nie słyszeliśmy, grający w dodatku muzykę, której nie jesteśmy w stanie zidentyfikować. Podobnie jak nie jesteśmy w stanie określić jak to się stało, że muzycy grają z taką pasją i wprawą. Czy talent odziedziczyli po dziadkach, studiowali w konserwatorium, a może oglądali instruktażowe filmiki w internecie? Zadajesz sobie te pytania, ale jednocześnie wiesz, że nie mają one żadnego znaczenia, bo już zostałeś porwany przez rytm, któremu nie możesz się oprzeć i melodie, które wydają ci się bardzo znajome, wręcz pierwotne, nawet jeśli nigdy wcześniej ich nie słyszałeś. A.O.Scott, "New York Times" Tak jak do Hushpuppy przemawiają zwierzęta i jej zaginiona matka, tak ten czarujący film przemawia do nas słowami i obrazami całkowicie unikalnymi we współczesnym niezależnym kinie. Richard Corliss, "Time" Każda kultura ma swój mit o wielkiej powodzi. Film, a raczej projekt Zeitlina i Alibar, to nowa amerykańska baśń. Peter Debruge, "Variety" Jeden z najbardziej zadziwiających filmów, jakie kiedykolwiek zostały pokazane na festiwalu w Sundance. Todd McCarthy, "The Hollywood Reporter" Jeśli wszystkie filmy są do pewnego stopnia snami, to co powiedzieć o takich "Bestiach z południowych krain", które wydają się być snem pełnym poezji i magii nieosiągalnej dla większości zwykłych filmów, a nawet kilku niezwykłych. "Bestie" być może są fantazją albo alternatywną historią niedawnych wydarzeń. Ale mogą też być po prostu opisem świata widzianego i przeżywanego przez ciekawe, pojętne, mądre ponad wiek i pełne intuicji dziecko. Ten film zabiera cię do świata, o którego istnieniu nie wiedziałeś i pokazuje ci go tak wyraźnie, jak to się w kinie praktycznie nie zdarza. Shawn Levy, "The Oregonian" Trudno wyjaśnić, czym "Bestie z południowych krain" dokładnie są, oprócz tego że są czymś absolutnie wyjątkowym. To jak nakręcony z aktorami film Miyazakiego opowiedziany w sposób znany z dzieł Terrence'a Malicka. Noel Murray, "The A. V. Club" Jako film o uwodzicielskiej sile nadziei "Bestie..." są ciepłym, udanym i właściwym hołdem dla nieustraszonego ducha Nowego Orleanu. Ten film mógłby zrobić Terry Gilliam, gdyby chciał połączyć surową, realistyczną opowieść o współczesnych czasach z "Alicją w krainie czarów". Simon Abrams, "Slant Magazine" To bardzo rzadkie w czasach sztucznych efektów specjalnych i rozbuchanych budżetów, by film dosłownie przenosił widza do innego świata. A tak się dzieje w przypadku fantastycznego debiutu Benha Zeitlina, który zabiera nas w podróż po Bathtub, położonego nad wodą fikcyjnego miasteczka w Luizjanie, służącego za metaforę życia na krawędzi świata. Obserwujemy ten świat oczami sześcioletniej Hushpuppy, w którą wcieliła się Quvenzhané Wallis i stworzyła jedną z najwspanialszych dziecięcych kreacji w historii. Niezwykłe zdjęcia, zadziwiająca scenografia, porywająca muzyka i pasjonujący scenariusz sprawiają, że "Bestie z południowych krain" są najbardziej wyjątkowym filmowym doświadczeniem tego roku. "The Film Stage" W centrum tego pięknego filmu jest absolutnie genialna kreacja młodej Quvenzhané Wallis. Jej podróż staje się naszą. "Twitch Film" Fenomenalny kawałek kina. Zadziwiająca, hipnotyzująca, wzruszająca i piękna przygoda, w trakcie której wyruszymy do innego świata. Ten film przypomniał mi dlaczego tak bardzo kocham kino. Firstshowing.net Wspaniała filmowa opowieść o fantastycznej wyprawie, o dorastaniu, o bohaterze. Fascynująca, intrygująca i całkowicie wyjątkowa. Jeden z najbardziej oryginalnych, odkrywczych, spełnionych filmów jakie widziałem w Sundance nie tylko w tym roku, ale od kiedy tu przyjeżdżam. To jest ten brylant, który ma się nadzieję odnaleźć wysiadując na niezliczonych zwyczajnych filmach. "Movie City News" To coś magicznego i tajemniczego. "The Guardian" Od czasu "Ducha roju" Victora Erice z 1973 roku nie było w kinie tak niezwykle wiarygodnego opisu, tego jak to jest być dzieckiem, które nagle trafia w samo centrum wydarzeń o wielkim znaczeniu. Wydarzeń, które niosą ze sobą również wielkie zagrożenie i grożą rozpadem całego świata. W podobnym stopniu zbliżył się do tego tylko Guillermo del Toro w "Labiryncie fauna". Marc Savlov, "Austin Chronicle"
Artystyczne credo reżysera
Na planie filmowym wózek z kamerą równie dobrze może pchać ktoś kto umie upiec pączki, albo głośno się śmiać, a nie ten, kto faktycznie potrafi taki wózek pchać. Chcę otaczać się w życiu i podczas kręcenia filmu ludźmi szalonymi, odważnymi, o dobrych sercach. Ilość chaosu i katastrof, do których to doprowadzi jest bez znaczenia, bo przez wszystko przejdziesz otoczony ludźmi, których kochasz. I na końcu, bez względu na wszystko, twój film okaże się szalony, odważny i o dobrym sercu. A to jest dużo ważniejsze niż gładkie ruchy kamery na wózku. Ta myśl przyświecała mi podczas całego procesu powstawania "Bestii z południowych krain". Moje podejście do realizacji filmów polega na tworzeniu energii, emocji, sposobu życia, który odpowiada ludziom, z którymi robię filmy. To wymyślanie własnej rzeczywistości i zaludnianie jej najlepszymi ludźmi, jakich znam. To podejście doprowadziło do tego, że do głównych ról wybraliśmy Dwighta Henry'ego, pracującego w piekarni po drugiej stronie ulicy, i Quvenzhané Wallis, uczennicę szkoły podstawowej. Żadne z nich nie miało wcześniej aktorskich doświadczeń, ale kiedy spojrzysz w ich oczy dostrzeżesz nieustraszonego wojownika, który jest zdolny do wszystkiego. Nawet jeśli musisz przez nich napisać scenariusz w zasadzie na nowo i zmienić wszystkie pierwotne założenia to nie ma to znaczenia, bo oni są kluczowymi elementami, by oddać tego zaciętego ducha, o którym film ma opowiadać. Ta zasada miała wpływ na nasze wszystkie decyzje. Czy robimy sztuczny zbiornik z wodą w studio, czy jedziemy ze sprzętem nad morze? Czy szukamy lokacji, które będą udawały koniec świata, czy jedziemy na koniec świata? Czy obsadzamy w głównej roli jedenastolatkę i charakteryzujemy ją na sześciolatkę, czy szukamy sześcioletniej dziewczynki, która zagra w filmie? Zakochałem się w południowej Luizjanie. Przyjechałem tu na dwa miesiące sześć lat temu i postanowiłem się już stąd nie ruszać. To ojczyzna najbardziej nieustępliwych ludzi w Ameryce, a to jest gatunek zagrożony wyginięciem. I ta nieustępliwość jest tym, co legło u podstaw tej historii. Tornada, wycieki ropy, ziemia rozpadająca się pod stopami - czuć tu nieuchronność nadchodzącego końca, tego że to wszystko kiedyś zniknie z map. Chciałem zrobić film o tym, jak powinniśmy się zachowywać z takim wyrokiem śmierci na karku. Nie krytykować polityków, którzy do tego doprowadzili, albo wzywać do proekologicznych zachowań, czy uczulać na cierpienia innych, nic z tych rzeczy. To co interesowało mnie naprawdę to to, jak odnaleźć w sobie siłę by trwać i patrzeć jak umiera miejsce, które cię stworzyło, a jednocześnie nie tracić nadziei i z radością celebrować ducha tego, co odchodzi. Odpowiedź odnalazłem właśnie w tych nieustępliwych ludziach, których obsadziłem w filmie. A oni z kolei doskonale pasowali do historii ze sztuki "Juicy and Delicious", mojej przyjaciółki Lucy Alibar, apokaliptycznej komedii o małym chłopcu, który traci ojca na końcu świata. Z naszych połączonych sił i z osobowości Quvenzhané Wallis narodziła się Hushpuppy. To mała bestyjka, która by przeżyć musi odnaleźć siłę południowej Luizjany, mając zaledwie sześć lat. Całą swoją mądrość i odwagę, jaką posiadam włożyłem w nią. Ona jest osobą, którą ja chciałbym być. Ta produkcja nie musiała stawiać czoła problemom. Ona musiała stawiać czoło totalnym niemożliwościom. Ale to samo spotykało mieszkańców filmowego Bathtub i prawdziwe społeczności, które były inspiracją dla twórców "Bestii z południowych krain". Trwają bez względu na wszystko - naturę, rząd, brak środków do życia. Bohaterowie filmu i ludzie, których reprezentują nie traktują wyzwań jako problemów. Wyzwania są ich chlebem powszednim. Robić, tworzyć, żyć - pomimo wszystko.
Geneza projektu
Przedziwna mieszanka artystów, animatorów, konstruktorów, montażystów, muzyków, narratorów - Court 13 - realizuje filmy o niezwykłych społecznościach, bo sama jest taką społecznością. A czy jest lepsze miejsce niż Nowy Orlean i jego mieszkańcy, region w którym przez wieki tradycje i kultura kształtowały się poprzez życie w niewiarygodnym wprost środowisku? Gdzie indziej wyprawia się przyjęcie na cześć burzy? Gdzie indziej najpiękniejsze parady odbywają się z okazji czyjejś śmierci? Gdzie indziej ponadczasowa muzyka każe tupać nogą o podmokły grunt? Od czasu gdy Court 13 zrobili łódkę ze śmieci i wypłynęli nią na jezioro Pontchartrain, by zrealizować krótki film "Glory at Sea", grupa nie przestaje współpracować z ludźmi Południowej Luizjany. Razem tworzą wielkie historie składające się z małych części. Historie większe niż życie, ale opierające się na prawdziwych ludziach, żyjących w nieprawdopodobnych warunkach. Benh Zeitlin od zawsze rozważał zrealizowanie krótkiego metrażu na podstawie sztuki swojej przyjaciółki Lucy Alibar. Jej utwory są cudowną mieszanką magii i miłości przyrządzoną na południowy sposób. Kiedy w 2008 roku Zeitlin zobaczył przedstawienie oparte na podstawie jej "Juicy and Delicious" postanowił, że świat wykreowany przez Alibar, ale też ta konkretna historia, domaga się przeniesienia na ekran. Najlepiej w postaci pełnometrażowego filmu. Pisarka obdarzyła swoje postaci specyficznym rodzajem słodkości i wystawiła na pożarcie miłości tak bezwzględnej, że widzowie mogliby mówić o okrucieństwie, gdyby nie to, że za bardzo się śmieją. Ten dysonans w relacjach pomiędzy bohaterami był czymś co Zeitlin i Alibar chcieli koniecznie zachować zamieniając sztukę w filmowy scenariusz. Jednak choć pierwotny tekst zanurzony był w surrealizmie i magii Zeitlin postanowił uczynić go bardziej realistycznym. To miał być ten sam realizm, który legł u podstaw stylu krótkiego metrażu "Glory at Sea". Jego bardzo realistycznym bohaterom przydarzały się, na ich skleconej ze śmieci tratwie, rzeczy fantastyczne i takie też doświadczenia miały stać się udziałem Hushpuppy, gdy świat wokół niej się wali. Sercem zarówno sztuki jak i filmu jest ich mały bohater - działający pod wpływem emocji, mający odwagę by żegnać tych, których kocha.