Troskliwa żona i matka zostawia swoje dzieci by wyjechać do Afryki w 'super bezpieczne' okolice by pomóc dzieciom cudzym przetrwać wojnę. To nic, przecież małżonek nie miał nic przeciwko, kiedy w jednej chwili przekręciły się damulce priorytety. Instynkt macierzyński? Samozachowawczy? Czegoś takiego w tym przypadku na próżno szukać. Dalej mamy masakryczne romansidło powstałe na tym solidnym gruncie. Ludzkie nieszczęście, głód afrykańskich dzieci, wykorzystane by ukazać 'wzniosłość' uczucia między znudzoną żoną a zblazowanym doktorem 'przerzucającym', z zapraszającym gestem a jednocześnie ironicznym, szyderczym uśmiechem, organami umierającej kobiety. Serdecznie nie polecam. Kompletne nieporozumienie i strata czasu.