Jest nawet pewien powiew świeżości w porównaniu do poprzedniczek, nieco bardziej rozbudowany motyw psychologiczny czy też emocjonalny ofiary, chodź wiadomo że w dość naiwny sposób. W końcu to rape & revenge a po tym gatunku filmowym nie spodziewał bym się nie wiadomo jakiej głębi. Mocnego gore jest mniej, ale za to sporo dynamicznych starć z użyciem ostrych przedmiotów. Bohaterka jest przedstawiona tak jak być powinna, czyli bezlitosna mścicielka z furią w oczach ;D. Na początku trochę mnie raziło w oczy że większość przedstawionych w filmie mężczyzn to albo gwałciciele, damscy bokserzy albo niedorajdy. Podszedłem do tego jednak z dystansem, bo na dłuższą metę w tym przerysowaniu chodziło o to żeby nakręcić klimat i uzasadnić spiralę brutalnej zemsty która kieruje bohaterką.