W książce było, genialne w filmie zrobili holliwoodzkie. nie mogli trzymać sie orginału??
Wręcz przeciwnie w filmie było super bo dające dużo więcej do myślenia . Hollywoodzkie było by wtedy gdyby Kate wyzdrowiała lub dostała nerkę.
To że w książce jest inne zakończenie czyni z filmu też i zupełnie inna historię i w związku z tym jest też i inne a historia pewno dotyka zupełnie innych problemów.
W książce historia kończy się tak:
Anna zostaje ze swoim adwokatem w sadzie, aby podpisac jakies papiery(ze wygrala sprawe w sadzie i jej adwokat moze w razie czego podejmowac za nia decyzje jakby ona nie mogla)
Jej ojciec i matka sa w szpitalu z Kate i do ojca dzowni telefon ze jest wypadek i on pojechal, a wypadku byl pies, adwokat, i Anna. Anna nie przezyla, wiec jej adwokat podjal decyzje, aby nerke dostala Kate.
Potem jest kilka lat pozniej...Kate ma 18-22 lat(cos kolo tego) i idzie z rodzina na wesele Cammpela i Juli, bo po smierci Anny zostali dobrymi przyjaciolmi.
O ile dobrze pamietam to tak, choc pare faktow moze sie nie zgadzac.
hm... jak teraz czytam zakiończenie książkowe to wydaje mi się, źe jest naprawdę o wiele lepsze. Bardziej by mi się właśnie takie podobało. Ciekawe, dlaczego go zmienili?
o jaaa, aż jestem w szoku. dzięki za przybliżenie. wydaje mi się, że zakończenie filmowe jest o niebo lepsze. oba są ciekawe, ale to filmowe jest mnie hollywoodzkie, wymyślne, jest po prostu życiowe. i ta narracja Anny pod koniec, że chciałaby powiedzieć, że śmierć Kate coś wielkiego zmieniła, czy znaczyła, ale nic takiego się nie stało, ona po prostu umarła. to takie strasznie smutne i prawdziwe...
książkowe zakończenie jest przekombinowane według mnie.
Spoiler!!! Dziewczyna chora na raka umiera, reszta rodziny po jakimś czasie "dochodzi do siebie", rodzice żyją dalej razem a ich córka i syn można powiedzieć, że "spełniają się" w swoim własnym życiu, czyli realizują swoje własne cele. Ponadto cała rodzina zjeżdża się co roku na ulubioną plażę zmarłej dziewczynki, jeżeli dobrze pamiętam to do Montany, by czcić ją w ten sposób.
Absolutnie się zgadzam!
W książce było strasznie zaskakujące, takie, że sprawiło, że długo o nim myślałam, a gula w gardle urosła do porządnego arbuza...
A w filmie... No cóż, gdybym książki nie czytała, to właśnie tego bym się spodziewała. Wiem, że to jest jakaś "oryginalność", ale do mnie trafiła. Nie podobało mi się to i już.
A jednak było to chyba bardziej prawdopodobne niż zakończenie książki. Koniec końców okazało się, że wszystkie wątpliwości, które miała Najmłodsza, dotyczące chociażby przyczyn jej 'powstania', były prawdziwe.
Mi sie podobalo zakonczenie filmu;P
A jakie zakonczenie bylo w ksiazce??
pozdro
Z tego co czytałem na tym forum (nie czytałem książki) to zakończenie książki było takie, że dziewczyna chorująca na raka przeżyła dzięki dostarczonej w ostatniej chwili nerce swojej siostry, która zginęła w wypadku samochodowym wraz ze swoim adwokatem. Niech ktoś poprawi, jeżeli jest błędnie zasłyszane ;)
I teraz pomyśl przez chwilę, a potem odpowiedz na pytanie- czy rzeczywiście uważasz, że zakończenie z filmu jest hollywoodzkie, a to z książki "genialne"? Myślę, że sporo osób, oprócz mnie, mogłoby się z Tobą nie zgodzić...
Film oceniam 9/10, świetna gra aktorów, tragedia Kate cierpiącej od najmłodszych lat, relacje panujące w rodzinie przez cały okres choroby dziewczyny, błędy popełniane przez rodziców w wychowaniu pozostałych swoich dzieci, ignorowanie nie których ważnych spraw z powodu zaślepienia ciężką chorobą córki, te i wiele innych ważnych problemów przedstawiono w filmie w sposób, według mnie, bardzo trafny i mocno docierający do naszych sumień, wręcz zmuszający nas do "trochę" głębszych przemyśleń niż "codzienne" filmy... . Szczerze mówiąc już dawno nie widziałem tak poruszającej produkcji, a szkoda, by wydaje mi się, że zaczęło panować, już od jakiegoś czasu, w przemyśle filmowym kino akcji, no bo przecież większy zysk, więcej ludzi przecież pójdzie sobie obejrzeć odjazdowe efekty specjalne, nie możliwe akrobacje aktorów, czy inne co raz to bardziej nie realne sceny. Nie chcę, żeby ktoś pomyślał, że oglądam cały czas "płaczki", dramaty, itp. filmy, uwielbiam dobre kino akcji, tak jak każdy z nas przecież, lubię się czasami odstresować, oderwać od rzeczywistości, lecz gdy sięgam na "półkę" z nowymi produkcjami o głębszym przesłaniu, mam wrażenie, że czasami sięgam w nicość...
czytałam książkę jakis czas temu i do tej pory uważam ją za jedną z najlepszych książek jakich przeczytałam. I to właśnie dzieki końcówce jest taka dobra, dlatego nie wiem jak można robić film i zmieniać najważniejsza rzecz. Poza tym miałam wrażenie, że to film który mówi o historii Kate, a przecież to Anna jest tu główna bohaterką.
Spodziewałam sie czegoś innego, ale widać twórcy chcieli zaskoczyć nie tylko tych którzy nie przeczytali książki, ale też tych którzy znali ta historię. Szkoda tylko, że mnie osobiście zaskoczyli bardzo negatywnie.
Z pierwszej chwili film mnie rozczarował – właśnie przez zakończenie – wyglądało na to że twórcy wykpili się rozwiązaniem mając w ręku problem moralny o którym większość stara się jeszcze nie myśleć. Film tyko dotknął problemu tak jakoś w tle, oddając decyzję i rozwiązanie w ręce śmiertelnie chorej dziewczynki – wydawało mi się, że jest to unik od odpowiedzi . Jednak teraz gdy napisaliście jakie jest zakończenie książki, film dla mnie dużo zyskał, gdyż uwypuklił trzy problemy – chęć życia, chęć odejścia a przede wszystkim prawo do siebie – jeśli w książce Anna zginęła z adwokatem (przed czy po wyroku?) to jest to narzucenie poglądu, że nie unikniesz tego do czego cię przeznaczyli, że Bóg ją pokarał itp. itd. ale przegrana jest zawsze Anna
W filmie wygrani są wszyscy – Kate która umarła będąc na to gotowa, przeżyła chwile rozpaczy, strachu, bólu, bezradności ale i chwile szczęścia, Sara – która co prawda straciła ukochana córkę, ale wiedziała, że walczyła do końca, że jej córka miała również szczęśliwe chwile, odzyskała również pozostałe dzieci , które ciągle były na dalszym planie a także potrzebowały zainteresowania i miłości, odzyskała radość i własne życie, oraz Anna która „poświęcono” dla Kate, na szczęście tej granicy nigdy nie przekroczony, nigdy nie będzie nienawidzić siostry za to że nie miała własnego życie, ze ja okaleczono, że nie może mieć dzieci – że złożono jej ciało i życie w ofierze, będzie żyła w poczuciu że tak wiele dla nie zrobiła i dzięki temu miała najlepszą siostrę na świecie tak długo jak było to możliwe, nigdy nie znienawidzi rodziców za to że zrobili z niej dawcę i za to że zabrali jej część życia.
A to że Anna wygrała proces jest bardzo ważne…
Nie mogłabym ująć tego lepiej.
Poza tym, nie wiem na jakiej podstawie ktoś uważa, że zakończenie książki jest lepsze, skoro główny narzucający się wniosek jest właśnie taki, że Anna została stworzona tylko i wyłącznie dla dostarczania 'części zamiennych'.
Przyznaję się bez bicia, że książki nie czytałam, więc może powieść niesie ze sobą coś więcej.
Nie mogę się zgodzić. Jeszcze nie było filmu, który przewyższyłby książkę. Podczas czytania książki byłam niemalże pewna jej zakończenia, ale mimio to uważałam ją za bardzo ciekawą, bo opowiadającą o temacie, o którym niewiele się słyszy. Moja wizja zakończenia była bardzo podobna do tej filmowej. Gdyby książka tak się skończyła, to może nie byłabym nią rozczarowana, ale napewno szybko bym o niej zapomniała. I nie uważam, żeby Anna była bardziej przegrana w książce niż w filmie. W książce zginęła: i pozostawiła po sobie rodzinę opłakującą ją jako swoją córkę czy siostrę, a nie jako dawcę organów. Bardzo ważny był epilog: opowieść Kate z perspektywy lat. Wspominała tam, jak cała rodzina odczuła brak Anny, jak sama, każdego dnia żałuje, że to nie ona umarła. Natomiast w filmie Anna przez całe życie żałowałaby, że nie sprzeciwiła się siostrze. Może filmowe rozwiązanie jest łatwiejsze, ale napewno nie piękniejsze. Wszystkim, którzy jeszcze nie przeczytali książki gorąco polecam.
No jestem ciekawy bardzo jak rzeczywiście została rozegrana, opisana cała sytuacja śmierci Anny i wszystkie wydarzenia po...matka próbując ocalić jedną córkę od śmierci, traci tą drugą i co dzieje się wtedy...ale pewnie i tak czytając pierwsze strony szybko się znudzę bo będę znał w sumie większość toczonych wydarzeń ;] ale zapewne książka nie należy do tych kiepskich ani nawet średnich.
Co do zakończenia filmu...trochę dziwi mnie taka Twoja krytyczna ocena, nie zapominajmy o tym, że jeżeli robi się film i przyjmuje jako podstawę jakąkolwiek książkę, to nie znaczy to, że musi się idealnie zgadzać z jej treścią. To już zależy od scenarzysty, czy tam kogo jeszcze innego, jak oni ułożą historię, w tym przypadku, Anny i Kate. Nie wiem co tak Cię uraziło w tym zakończeniu, gdyż było moim zdaniem na prawdę przemyślane...jeżeli zamiast śmierci Kate, poniosłaby ją Anna, film straciłby dla mnie dość sporo na znaczeniu, choć wciąż zastanawia mnie reakcja matki na taką sytuację. Wiadomo też, że każdy na swój sposób interpretuje wydarzenia, każdy ma też swoje przemyślenia itp itd, i każdy ma swoją własną wizje ulepszenia czegoś, a w tym przypadku zakończenia ;)
Ja obejrzałam film i przeczytałam książkę. Wam też radzę. Ciężko jest porównywać dwie rzeczy, znając tylko jedną z nich. Krótkie streszczenie w żaden sposób nie oddaje tego, co daje nam książka- pokazuje tylko suche fakty, pomijając najważniejsze: przemyślenia, emocje.
Też uważam, że zrypali zakończenie. Gdyby nie to, powiedziałabym, że film mnie nie rozczarował (co nie zmienia faktu,m że książka była znacznie lepsza).
"Bez mojej zgody" Jodi Picoult jest po prostu MEGA!
Naprawdę polecam.
oczywiście najlepiej by było gdyby każdy przeczytał książkę i obejrzał film - jednak wiadomo, że film trafi do większej ilości odbiorców, tak samo jak wiadomo, że trudno przenieść na ekran odczucia, uczucia przemyślenia tym bardziej, że poruszony problem jest na tyle skomplikowany moralnie, że większosć osób stara się o nim nie myśleć - jakby jeszcze do nas nie dotarł i był to odległ przyszłość. Dlatego wydaje mi się że twórcy filmu dobrze zrobili zaznaczając jednocześnie trzy sprawy
I - ratowanie cudzego życia za wszelką cenę, konieczość przeszczepów itd
II - prawo do odmowy przedłużania życia na siłę, prawo do śmierci
III - decydowanie za innych o ich życiu, śmierci, o ich zdrowiu, o ich ciele
Film nie jest manifestem, pokazuje tylko że nie ma jednego dobrego rozwiązania i że każde będzie bolesne...
Eeetam...przeczytam ta Jodi specjalnie dla tych ktorzy twierdza ze zakonczenie filmu bylo takie kiepskie w porownaniu do ksiazki, albo posadzaja mnie o porownywanie filmu z ksiazka ktorej nie czytalem, choc nie taki mial miec sens mojej wypowiedzi a jedynie staralem sie przekonac innych ze zakonczenie filmu nie zasluguje na ocene srednia a duzo wyzsza, tak jak i caly film i kompletnie nie zgadzam sie z ocena ze "film nie rozczarowywuje". Pamietajmy ze film nie ma byc lustrzanym odbiciem ksiazki (czemu niby ma byc wedlug tylu osob?); nastepny argument jest taki ze najlepszy pod sloncem film nie dorowna nawet w miare dobrej ksiazce poniewaz czytajac autor ma wieksze mozliwosci pokazania zaistanialej sytuacji, glebie poruszanego problemu itp itd a nawet my mamy wiecej czasu na przemyslenie kazdego rodzialu, sytuacji z osobna, na spokojnie. W filmie jezeli nie chcemy zrozumiec tego co mial zamiar przekazac nam tworca a jedynie porownac do ksiazki to jest oczywistym ze bedzie dla nas ksiazka niebotycznie wyzej oceniona od filmu. Nie mniej uwazam ze jest to jeden z niewielu ostatnio filmow ktore powstaly na podstawie ksiazki, zachowujacy swoja wlasna, jakze udana "wersje".
Przeczytam na 100% i wtedy sie wypowiem na temat obu zakonczen ;d ale od razu mowie ze bede mial czas na takie przyjemnosci dopiero za jakies dobre pare tygodni.
pozdr
nie wierzę, że zmienili zakończenie...co prawda najpierw obejrzałam film a dopiero dzisiaj skończyłam czytać książkę...kurczę nie nie jestem w stanie nic narazie więcej na pisać...za dużo emocji mam w sobie w tym momencie...poprostu cudowna książka...nie jestem zbyt emocjoanlną osobą a teraz nie mogę opanować łez i tych szlańczych myśli w mojej głowie..poprostu szok (przeprzaszam za niezbyt składny tok mojej wypowiedzi)
zakończenie lepsze niż w książce.
A tak po za tym to się popłakałam na filmie. Szczegónie jak Kate wręczyła matce ten album.
Cudowny film! 10/10
Jak dla mnie, film nie dorasta książce do pięt. A zakończenie jest
całkowicie popsute.
Muszę się wreszcie pogodzić z tym, że nie ma dobrych adaptacji książek i
przestać oglądać takie filmy. Bo tylko się niepotrzebnie denerwuję. Czasem
sie zastanawiam, czy scenarzyści czytają książki na motywach których piszą
scenariusze, czy tylko streszczenia tych książek...
Szczerze mówiąc książki nie czytałam, tzn. zaczęłam, ale nie miałam kiedy skończyć, dlatego zakończenia z książki nie znam. Jednak czytając to forum stwierdziłam, że chyba jednak zakończenie Jodi Picoult było lepsze niż te w filmie. Mimo wszystko było całkowicie nieprzewidywalne. Oglądając film, już od początku byłam pewna, jak się skończy, a tego, że Anna ginie w wypadku i Kate dostaje jej nerkę w życiu bym się nie spodziewała.
I również, podobnie jak ktoś powyżej, jestem bardzo ciekawa reakcji Sary na śmierć Anny. Odzyskała córkę, wreszcie dostała to, o czym marzyła od wielu lat, ale straciła drugą, zdrową, której nigdy nie poświęcała tyle uwagi. Jak będę miała trochę czasu, przeczytam całą książkę, wtedy będę mogła tak naprawdę porównać oba zakończenia, jak i dowiedzieć się, jak to wszystko przebiegło w związku ze śmiercią Anny.
Filmu niestety jeszcze nie widziałam,za to dziś skończyłam książkę.Moje wrażenia są nie do opisania,po prostu coś wspaniałego,emocje mi totalnie puściły i płakałam nawet wtedy,gdy książkę już zamknęłam i odkładałam spowrotem na półkę.
końcówka bardzo zaskakująca,spodziewałam się zupełnie innego.
Dlatego teraz tak czytam Wasze wypowiedzi na temat filmu(mam zamiar go obejrzeć w niedługim czasie) i widzę,że zakończenie ejst w nim zupełnie inne,takie jakiego się spodziewałam podczas czytania książki.I tu wielkie zdziwienie,szok,przez co książkę doceniłam ejszcze bardziej,jak jedna z poprzedniczek napisała-ta powieść jest po prostu mega!
jednak adaptacji jak narazie nie przekreślam,pomimo że zakończenie zostało zupełnie przekręcone.Jak obejrzę,to głębiej się wypowiem na jego temat.
Po prostu musiałam cokolwiek napisać,bo dalej żyję tymi bohaterami,zdarzeniami,myślami ciągle błądzę.Nie,zdecydowanie jestem za wrażliwa do takiej literatury. ;)
Uratowaliście tę ksiązkę w moich oczach.
Z waszych wypoweidzi wynika, ze w ksiązce autorka nie staje po zadnej ze stron sporu. A w filmie ... cóż, chyba nikt z twórców nie miał nigdy śmiertelnie chorych krewnych. :P. Ani sam nie był poważnie chory. Taką agitkę wyprodukować, wstyd.
Teraz mogę przeczytać ksiązkę i porównać. Powiem zupełnie szczerze: gdyby zakończenie w ksiązce miało byc takie samo, jak w filmie, nawet bym paluchem okładki nie pacnęła.
Ja natomiast jestem tego zdania, że autorka książki pokazała, jak układa się życie Kate po śmierci Anny. W filmie twórcy dali możliwość zobaczenia sytuacji odwrotnej. Mianowicie jakby wyglądało życie Anny, gdyby to zmarła Kate
Nie można powiedzieć, że skiepścili zakończenie. Po prostu dali nam możliwość zobaczenia innej rzeczywistości, niż jest pokazana w książce. W książce jest ona brutalna. W filmie również, ale odrobinę mniej. Przecież to po śmierci Anny Brajan zaczął pić, Sara z najmniejszych wyjątkowych rzeczy, robiła oznaki, że Anna do nich wróci. A w filmie wszystko im się poukładało. Podumowując, autorka daje szansę Kate na życie, twórcy filmu dają ją Annie.