Czy może być coś gorszego niż awaria samolotu i przymusowe lądowanie na środku oceanu? Owszem. Znacznie gorzej jest utknąć w tym samolocie głęboko pod wodą, w klaustrofobicznie małej kieszeni powietrznej w której tlen się nieubłaganie szybko kończy. A gdyby tego było mało, każda z zalanych przestrzeni samolotu wypełniona jest wygłodniałymi rekinami. Taką podróż przeżyją tylko nieliczni.

Bez paniki? Łatwo powiedzieć. Oto grupa ludzi z różnych środowisk spotyka się na pokładzie samolotu, który ulega katastrofie i wpada do oceanu. Ocaleli bohaterowie zostają uwięzieni pod powierzchnią wody. Ale to nie jedyny ich problem. Aby przetrwać, będę musieli stawić czoła rekinom.

Mieli spędzić wakacje życia. Niestety letnia przygoda zamienia się w koszmar, gdy samolot, którym lecą, ulega awarii i spada do Pacyfiku. Grupa ocalałych z różnych grup społecznych musi współdziałać, aby przeżyć w głębinach oceanu. Rozpoczyna się koszmarna walka o przetrwanie, gdy kończą się zapasy powietrza, a w okolicy pojawiają się krwiożercze rekiny.

Postaci bardzo różnego pochodzenia zostają sami ze sobą, kiedy samolot, którym podróżowali rozbija się w Pacyfiku. Maszyna zaczyna opadać niebezpiecznie blisko do skraju bezdennego wąwozu z ocalałymi pasażerami i ekipą lotniczą w bańce powietrznej. Z błyskawicznie ulatującym zapasem tlenu w tle, rozpoczyna się walka o przetrwanie oraz z zagrożeniami atakującymi z każdej strony.

To ma być wycieczka życia dla Jeda (Jeremias Amoore) oraz Avy (Sophie McIntosh) lecących do Cabo. Towarzyszy im ochroniarz dziewczyny Brandon (Colm Meaney), której ojciec gubernator pilnuje jak oczka w głowie! Wywiera też na nią presję, przez co dziewczyna rzuca prawo i chodzi struta. Mimo że ma jakieś dziwne przeczucia czy wraca wspomnieniami do śmierci matki, to ma ochotę odpocząć, zabawić się, jak nigdy dotąd. Podczas lotu jeden z silników niespodziewanie odrywa się, a jego elementy wpadają do samolotu, rozrywając w nim dziurę. Traci on wysokość i spada do oceanu, osiadając na dnie...