Po kiego grzyba dodawać "bezwstydny" do tytułu? Nie wiem, czy za granicą robią podobnie, czy
tylko u nas bawią się w takie zmienianie/tłumaczenie nawet tego, czego wcale nie trzeba tłumaczyć.
Tu mnie to tak bardzo nie dziwi. Mortdecai to nazwa własna, przeciętnemu widzowi łatwiej będzie zapamiętać "Bezwstydny ktośtam" i znaleźć później informacje o filmie. Odpada też problem z przeczytaniem tytułu. Podobnie było przy "Contagion. Epidemia strachu" - ludzie kupując bilet w kinie nie wiedzieli jak się czyta "contagion", więc prosili bilety na "Epidemię strachu" ;) Choć faktycznie niektóre tytuły są zmieniane niepotrzebnie (jak dla mnie "Obywatel Milk" zamiast "Milk", bo tu i łatwo zapamiętać i wymówić).
A co dopiero gdybyśmy mieli kupić bilety na "The Imaginarium of Doctor Parnassus". Cóż cieszmy się, że nie dodali Mortadecai - człowiek, który... :)