prawdopodobnie wystawiłabym temu temu filmowi wyższą ocenę. Ale niestety przeczytałam. I choć z ogromną niecierpliwością oczekiwałam na dzień, kiedy wreszcie uda mi się zdobyć ten film, żywiąc nadzieję, że adaptacja będzie równie dobra jak powieść, tym bardziej, iż trailer był obiecujący - niestety trochę się rozczarowałam.
1) pierwszą, właściwie najmniej istotną rzeczą, do której mogłabym się przyczepić, jest zmiana imion bohaterów. W książce czytałam o losach Corinne i Lketingi, a w filmie śledziłam Carolę i Lemaliana. Niby głupstwo, ale jednak wolałabym, aby była zachowana zgodność z oryginałem.
2) mnóstwo rzeczy powycinanych; zdaję sobie jednak sprawę, że długość filmu jest ograniczona i nikt nie usiedziałby przed ekranem 6 godzin ;) Mimo to jakoś mnie zirytowało to mocne okrojenie fabuły.
Muszę natomiast pochwalić bardzo ładne zdjęcia i fajną obsadę :)
Na koniec dodam, że książka jest rewelacyjna i powinien przeczytać ją każdy, komu spodobał się film ;)
Czytałam książkę:) była wspaniała!!! niestety filmu nigdzie nie mogę znaleźć:/ a bardzo chciałabym obejrzeć... historia Corinne i Lketingi bardzo mnie zainteresowała i ciekawa jestem jak została zekranizowana...
I rzeczywiście zmiana imion nie jest rewelacyjnym pomysłem... dlaczego nie pozostały oryginalne??
Zgadzam się z założycielką tematu. Film mnie bardzo rozczarował. Po pierwsze, ta nieszczęsna zamiana imion. Powoduje, że widz ma wrażenie, że ogląda inną historię I może rzeczywiście tak jest bo filmowi bohaterowie niewiele mają wspólnego z Corinne i Lketingą. On zamiast dzikim masajem jest uroczym kochankiem, dla którego pocałunki to zupełnie normalna sprawa. Ona zamiast odważną , energiczną kobietą wydawała mi się być jakby pozbawiona osobowości. Fabuła jest bardzo mocno okrojona co powoduje opaczne zrozumienie historii. To co ratuje film to dobre zdjęcia i muzyka. No i jeszcze aktor grający filmowego Lemaliana (przepraszam jeśli przekręciłam imię, w książce nazywał się Lketinga). "Biała Masajka" jest wspaniałą książką, szczególnie dla osób zafascynowanych Afryką. Obawiam się, że film może zniechęcić pewne grono osób do sięgnięcia po tę książkę, niestety. Nie umiem na pewno stwierdzić czym jest spowodowany jego dość niski poziom. Ma się wrażenie, że realizatorom najbardziej zależało na pokazaniu życia erotycznego masaja i białej kobiety. W książce ten temat zdecydowanie nie wybija się na pierwszy plan.
Podsumowując, moja ocena filmu będzie się wahać między 6 a 7. Ale mimo wszystko bardziej skłaniam sie ku 6. Zdecydowanie watro sięgnąć po książkę. A film? Pewnie też warto ale ja nie będę specjalnie gorąco polecać.
Pozdrawiam:))
Zgadzam się z wami i chciałam powiedziec, że w filmie nie czuje się tych wszystkich emocji i trudności z jakimi musiała zmagać się Corinne.
Kiedy była chora, kiedy chodziła po wodę, kiedy budowała dom, kiedy rodziła dziecko, kiedy Lketinga znikał bez słowa, i kiedy nie miała do kogo się odezwać.. i wiele innych. Film przypomina bardziej wakacje niż mówi o wielkim poświęceniu bohaterki.
...a przez to, że fabuła jest drastycznie okrojona, rzec by można z czystym sumieniem skalpelem, wszyscy twierdzą, że kobiecie od seksu poprzewracało się w głowie. A przecież wyraźnie autorka zaznaczyła w książce, że wojownicy masajscy się nie całują. Mężczyzna nie dotyka kobiety od pasa w dół i to samo tyczy się kobiety.