Uwielbiam takie filmy. Jest w nim coś, że patrze na pewne sprawy teraz troche inaczej. Jakby nauka...hmm... jak to określić. Oglądając ten film zrozumiałam jak ważni są rodzice, że przecież mogłabym żyć w podobnej sytuacji jak Astrid, a jednak mam kochającą rodzinę. Popłakałam sobię troszkę heh... na początku myślałam że bedzie taki sobie, ale oglądając go dalej wciągałam się coraz bardziej. Zdecydowanie końcówka jest the best. Moment w którym dowiaduje się od adwokatki, że matka spełniła jej prośbę... i potem jej słowa, te kuferki. Naprawdę bardzo mi się to spodobało. Ciekawie zrealizowane. Film jest świetny, muszę jeszcze przeczytać książkę. Wielkie THX dla kumpeli, która mi go poleciła :) jestem jej baaaaardzo wdzięczna.