owszem Eckhart zagrał świetnie. I to wszystko co można powiedzieć dobrego o tym filmie.
Rany, scenarzyście powinni odebrać prawo wykonywania zawodu!
Tak głupiego scenariusza dawno nie uświadczyłem.
Chociażby:
Facet przyłapuje swoją żonę (!) na seksie z innym facetem i... rozpoczyna walkę o nią!
To raczej ta żona powinna rozpocząć batalię o swego zdradzanego męża.
I cała ta "misterna" fabuła kręci się wokół tego jak odzyskać puszczalską żonę.
Kompletne odrealnienie, za grosz sensu tutaj nie ma. Jest kilka głupkowatych scen, które nie wiadomo po co są. Może pan reżyser też wypalił te ziółko, co to raczyli się w namiocie?
Dość zażenowany jestem tym filmem.
PS. Oczywiście pani Alba jak zawsze wygląda super. Ale "tylko" wygląda. :-)
Reasumując: do oglądania za karę.
"Facet przyłapuje swoją żonę (!) na seksie z innym facetem i... rozpoczyna walkę o nią!
To raczej ta żona powinna rozpocząć batalię o swego zdradzanego męża."
No tak, bo zdradzała go przecież dlatego, żeby od razu na kolanach wrócić do niego i do tego całego nudnego życia... Ciągle ją kocha i chce jej pokazać, że może się zmienić, to tak ciężko zrozumieć?
Tak, ciężko to zrozumieć. Jeśli poruszamy się w narracji baśni to może wszystko się wydarzyć. Ale jeśli poruszamy się w narracji realnego życia to takie rzeczy się nie zdarzają. Zdrada pociąga za sobą: ból, rozpad, odwet, pozew rozwodowy. A przynajmniej ruinę związku. Takie jest życie. Takie jest moje zdanie, Twoje jest odmienne i szanujmy to nawzajem...
Też mi nie przypadły do gustu pomysły scenarzystów... bezczelny szczeniak, mąż rogacz, sprzedawczyni bielizny umawiająca się za pieniądze, fanatycy polowania każący żreć śrut. Przemiana głównego bohatera z ciamajdy w metroseksualistę... czekałem tylko, aż prześpi się z "mężem" swojego brata.
Na ocenę składa się wszystko, a ocena jest subiektywna. Tobie pasuje pisanie "twojego" od małej litery, zaglądanie do cudzych spodni i wulgaryzmy, więc może podoba Ci się taki scenariusz.
Ja potrzebuję w filmie postaci, z którą chciałbym się identyfikować, a tu znalazłem tylko irytującą bandę, z którą nie chciałbym mieć nic wspólnego.
Mało wiesz o życiu. Jeżeli żona zdradza męża to widocznie on w czymś zawiódł .... Wina często leży po obu stronach.
On zrozumiał, że popełniał wiele błędów i ciężką pracą zrobił siebie takiego , który to znowu ją pociągał i tylko to się liczy. Rozbudził w niej pożądanie. Na nowo zaskoczył
Podobnie jest, gdy to mąż zdradza żonę.
Żona, która zdradza męża to koniec małżeństwa. Jeśli jej mąż z jakiś powodów przestał odpowiadać wystarczy się rozejść. A tu jakaś chora fantazja ćpającego - scenarzysty? reżysera? Neko ma rację. "Nieprawdziwy" to najdelikatniejsze podsumowanie tego czegoś. Poraża w komentarzach przejście do porządku dziennego nad zdradą a roztrząsanie jakichś dyrdymał pojawiających się po tym zdarzeniu. Mnie osobiście rozwalił tekst żony na zarzut męża o zdradę - "Naruszyłeś moją prywatność". Pewnie miało być śmiesznie. Kobieto, w wielu krajach dalej za taki czyn traci się życie. A w naszych cywilizowanych społecznościach - zdrada, kłamstwo - to właściwie sposób na życie. Chory scenariusz, chory obraz.
Niko - masz całkowita rację. Scenariusz pijanego albo zaćpanego gościa. Zdrada żony jako bodziec do odzyskania jej? To świadczyłoby tylko jak bardzo głupi jest ten mąż. Nic nie tłumaczy zdrady. Złamanie przysięgi. Za to szło się tylko w jedną stronę. Kolejny film przygotowujący społeczeństwo do zdrady jako czegoś normalnego. Mnóstwo ich ostatnio. A potem zdziwienie kobiet czy mężczyzn. Że im się partner/ka puszcza.