Czyżby makaroniarze próbowali sobie wystawiać pomniki? Bardzo dobrze, że dostali od Angoli po tyłkach. Za spółkowanie z niemczurami, należą im się tak sto razy większe baty. Z uwagi na powyższe oraz próbę ukazania pokrzywdzonych makaroniarzy, niniejszy film uznaję jako GOOWNO EXTRAKLASY!
Niech się Bóg lub co tam uznajesz ulitują nad twoją duszą.
No i co z tego, że spółkowali z tymi "niemczurami"? My nie stawaliśmy po stronie tych "złych"? (Chociaż... dla nas każdy zły to naturalnie ten po drugiej stronie). Jakbyś może wiedział - od 43 część Włochów biła "niemczurów".
Film to naprawdę kawał porządnego kina wojennego. Nie tego "rambowego". Dlaczego? Bo ukazuje piekło walki na pustyni, zupełnie inny teatr działań niż ten nasz Europejski. My się możemy śmiać, że jedna lub druga strona poddała się w ciągu kilku dni... a nie bierzemy pod uwagę jednego, najprostszego czynnika - pustyni, suchej, szerokiej, gorącej do szaleństwa pustyni.
Na Twoim miejscu zastanowiłbym się co oceniasz: postawę Włochów podczas IIWŚ czy film. Bo wszystko wskazuje na to, że to pierwsze, a to chyba trochę nie ten portal na takie enuncjacje.
Nawet niema co z tobą dyskutować. Smutne to ale pozostaje dla ciebie oglądanie "Czterech pancernych i psa" oraz wojenne filmy ZSRR. Czyli źli i głupi faszyści i dzielni i szlachetni czerwonoarmiści.
nie ale śmiem twierdzić że masz pochodzenie włoskie (albo kogoś w rodzinie) bo ich strasznie bronisz a w rzeczywistości wartość bojowa italiańca była równa francuza (czyli nie specjalnie garneli się do walki) co było zawsze przez aliantów wyśmiewane.
Nie mam pochodzenia włoskiego lecz niemieckie (po dawno, dawno, dawno przybyłych do Polski przodkach). Bronię, ponieważ znam historię i wierz mi, że z Polaków można zrobić równie dobrze "tchórzy" jak z Włochów rzucając kilka wyrwanych z kontekstu przykładów jednostek, które rozpierzchły się w pierwszym kontakcie z siłami wroga plus zdjęcia z rzeszą jeńców czy też "wywiady" z nimi.
Miało być wyśmiewane! O to właśnie aliantom chodziło, szczególnie w "czarnych dniach" '40-41, tak podnoszono morale własnej armii i społeczeństwa. Dajmy na to po operacji "Compass" (przez której pryzmat do dziś ocenia się włoskiego żołnierza) zgromadzono każdego, kto nosił uniform byle podbić licznik "jeńców". Drugą operacją jest lądowanie na Sycylii, kiedy to żołnierz włoski nie miał już sił bronić zdyskredytowanego przywódcy i rządu (który mimo wszystko potem bronił najbardziej sfanatyzowany element). Zapomina się o reszcie wojny, o kampanii w ZSRR, dalszej wojnie w Afryce, na Bałkanach, walkach partyzanckich w okupowanej Afryce Wschodniej czy też dalszych z III Rzeszą.
Poza tym Włosi walczyli też w armiach aliantów np. amerykańskiej. ;)
Podobnie jest z Francuzami. Tam się patrzy głównie na kampanie '40 i hordy jeńców (pomijając wczesne etap walk), ale zapomina się o całej reszcie wojny. Ci sami Francuzi zażarcie bronili się przeciwko Brytyjczykom i Amerykanom w kolejnych kampaniach (np. Syria) jednocześnie walcząc z III Rzeszą i Włochami (Wolni Francuzi), a ostatecznie biorąc aktywny udział w wyzwalaniu swej ojczyzny... walcząc w chodakach, poprutych spodniach i z karabinami na parcianym sznurku... podczas wiosennych roztopów.
Dobrze, że przynajmniej nikt się nie czepia armii jugosłowiańskiej...
może masz rację ale postaw sobie pytanie dlaczego paryż i inne miasta francji i włoch nie były zrównane z ziemią jak warszawa? chodzi o ducha walki, nie powiesz mi chyba że to były super armie w czasie 2 wś!
Ponieważ np. Powstanie Paryskie '44 było zaplanowane z głową, a nie jako rzut na taśmę sanacyjnej bandy pragnącej utrzymać bez względu na koszta ludzkie... mimo znanej postawy Armii Czerwonej i jej postępowania z AKowcami. Gdy się pomyśli, że dowództwo AK brało na poważnie zrzut spadochroniarzy na Warszawę to człowieka wręcz ciarki przechodzą.
Warszawa została zrównana z ziemią dopiero po długim (dłuższym niż Kampania Wrześniowa) powstaniu ponieważ Hitler miał dużo czas, możliwości i nic do stracenia, a Warszawa po walkach i tak przypominała morze gruzu toteż wystarczyło poprawić i uczynić z niego przykład dla wszystkich.
Wystarczyło aby AK grzecznie poczekało jeszcze trochę na moment w którym sowieci zaczną przeprawę to powstanie miałoby zupełnie inny przebieg i skutek.
Powstanie w Paryżu trwało 6 dni, zostało dobrze zaplanowane, wyczekano na odpowiedni moment. Hitler dał rozkaz aby miasta nie oddawać chyba, że jako kupę gruzu. Poza tym życzliwa postawa aliantów, którzy na wołanie powstańców o pomoc skorygowali swe plany i posłali siły Wolnych Francuzów z pomocą.
Poza tym gubernator von Choltitz, gubernator Paryża, sprzeciwił się rozkazowi jego zniszczenia. To nie tak, że Hitler nie chciał tego zrobić - bo bombardował miasto z powietrza i rakietami v1, v2 - ale zabrakło mu sił technicznych i czasu.