fabuła to niezliczona ilość bzdur i absurdu kompletnie niezamierzonego, ale mimo to oglądało się nieźle, film nie jest tak zły, by zaraz go nazywać najgorszym filmem dekady; pomijając fabułę, drażnią strasznie krzywe ujęcia, a montaż to sam bym lepszy zrobił w Movie Maker, efekty specjalne jak na 2000 rok to dno i metr mułu, ratuje całość scenografia i nienajgorszy klimat; podsumowując - fabularnie to bzdura, ale mi przynajmniej oglądało się przyjemnie
Moja ocena: 4/10
Coś w tym jest. Mam w dużej mierze podobne odczucia.
Film bez wątpienia słaby, ale nie aż tak, wydaję mi się, jak to się powszechnie sądzi. Przygotowywałem się na, szczerze mówiąc, coś absolutnie złego (głównie dlatego też zdecydowałem się na zapodanie sobie tego seansu), no ale, na szczęście, nieco się "przeliczyłem". Do tego rola Travolty, wbrew hucznie przyznanym Malinom ("John Travolta z każdym, kto akurat był na ekranie"), hmm, może "podobała mi się" to jednak zbytnia przesada ("pewnie z pewnością"), ale jakiś tam urok, moim zdaniem, w sobie miała.
Może to ta "scjentologiczna otoczka" wokół obrazu też zrobiła swoje i przesadnie wpłynęła na jego percepcję?
A ja myślę, że ten absurd był właśnie zamierzony. Film nie jest zrobiony całkiem poważnie i dlatego fajnie się go ogląda, bo jest inny niż wszystkie. Scena, jak ludzie jedzą szczury, bo umierają z głodu, a Psychlosi myślą, że to ich ulubiony przysmak, albo jak główny bohater chce skoczyć, a Psychlosi myślą, że chciał pofrunąć - to jest absurdalne i naprawdę fajnie zrobione. Pewnie, że jeśli ktoś spodziewał się poważnego filmu, to mógł się nie podobać, ale w kategorii parodii tego typu filmów sprawdza się świetnie.