Wszystko w tym filmie jest przygnębiające i niefajne. Ci obcy z takim postepowaniem i brakiem zasad, honoru nie mieliby szans na podbicie żadnej planety. Uczenie Tylera to już taka bzdura, że szkoda o tym pisać. Cały scenariusz po prostu nie trzyma sie kupy, nie ma w nim sensu. Przykre jest to, że to ten film musiał mieć niezły budżet bo efekty są na dobrym poziomie, a zdjęcia czasami wywołują efekt łał. Tylko co z tego jeśli mając taki scenariusz to nawet przy trilionach dolarów nie zrobi się dobrego filmu.
Sens jest.Tylko szukać go trzeba gdzie indziej.Głębiej.
Akcja pwinna toczyc się nie w 3000,ale 10tyś pne.
Jaki jest ten głębszy sens? (pytam z ciekawości bo ja go nie dostrzegłem). Może chodzi Ci o scjentologów? Film nawiązuje do tego, co tołkują biednym ludziom scjentolodzy, ale nie dziwota skoro przy tym filmie pracowała cała śmietanka sekty.
To fabuła a nie fakty więc sobie odpuść porównania religijne. Ten film to zwykła fikcja więc nie uruchamiaj się z tym w filmem w rzeczywistości.
Nie za bardzo rozumiem komentarz, mogłabyś wyjaśnić? Uruchamiać się z filmem w rzeczywistość?? To fabuła a nie fakty??
1. Fabuła to nie fikcja, może więc być oparta na prawdziwych wydarzeniach.
2. Zastosowanie terminu fakty w przypadku scjentologów jest co najmniej nie na miejscu.
3. Gdy film jest oparty o wydarzenia lub zasady ważne dla pewnej religii, to też nie mogę stosować odwołań do niej? Nie uważasz, że to dziwne? Poczytaj sobie o tym kim jest L. Ron Hubbard i czym są dla scjentologów jego książki.
Nie jestem scjentologiem - jestem chrześcijaninem. Oglądając film, który porusza sfery religii chrześcijańskiej, muzułmańskiej czy np. hinduistycznej z wiedzą, że nie jest oparty na faktach nie podniecam się tym bo wiem, że taki jest scenariusz i kropka ( np. Egzorcysta - horror, który dla mnie jest historią wyssaną z palca). Gdy producent zamieszcza info, że film oparty jest na faktach to wtedy mogę dyskutować nad jego wiarygodnością.
Po pierwsze nie sugerowałem, że jesteś scjentologem. Ta sekta ma bardzo mało wyznawców w Polsce- na szczęście. Po drugie chyba nie rozumiesz w ogóle o czym mówisz i czego się czepiasz. Przytoczony wyżej przeze mnie L. Ron Hubbard to założyciel scjentologów, a jednocześnie autor powieści na podstawie, której powstał ten film. Sam film także tworzyli scjentolodzy, a wpływ na ostateczny obraz filmu miały osoby zarządzające tą sektą. Także porównanie do Egzorcysty jest tu nie na miejscu..
No ale co ma piernik do wiatraka? Co z tego, że nakręcili ten film? Inny odbiór tego filmu byłby gdyby nakręcił go Spielberg?
Ty tak na poważnie czy żartujesz? Serio pytasz co z tego, że scjentolodzy zrobili film w oparciu o książkę ich założyciela, która ma w sobie wiele wątków z ich religii? I serio pytasz czy inny odbiór tego filmu byłby gdyby zrobił go Spielberg? Spielberg miałby produkować/reżyserować takie coś?
Niczego w Twoich wypowiedziach nie rozumiem. W ogóle czego się Ty czepiasz? Tego, że spytałem Mihurę czy sens, który dostrzega w tym filmie tyczy się scjentologów (napisał, że sens jest głębiej, stąd moje pytanie)? Chyba jeszcze w tym kraju można pytać o takie rzeczy, prawda?
Zadam Ci pytanie- czemu fikcja (nie fabuła, którą błędnie utożsamiasz z fikcją) obojętnie jaka: książkowa, filmowa, nie może być porównywana i odnoszona do rzeczywistych zdarzeń i realnego życia? W takim razie taki gatunek jak political fiction niemiałby racji bytu. Przecież on bazuje na tym aby ludzie dostrzegali podobieństwa z rzeczywistością, która ich otacza. Inne gatunki zresztą też na tym bazują..Książki, filmy zwykle mają drugie dno, nawet baśnie, a dostrzeganie tego drugiego dna ma swoją nazwę- uwaga uwaga to interpretacja. Czyli co, wg Twojego "widzimisię" powinniśmy być kretynami, którzy nie potrafią dostrzegać drugiego dna w sztuce? To jak na nią patrzeć?