Troszkę mnie zaskoczyło kiedy przełączyłam kanał w TV i zobaczyłam Peppera na koniu. W sumie ucieszyłam się bo po Szeregowcu Ryanie i Zielonej Mili Pepper trafił do grona lubianych przeze mnie aktorów. Obejrzałam więc bitwę z jego powodu, jak i Forresta Whitakera, którego pozanałam mimo charakteryzacji (travolty nie lubię). No i rozczarowałam się. Fabuła typowa - ludzie i ich spryt górą (w sumie ciekawe dlaczego przeżyli akurat Amerykanie), kosmici - bardzo źli i przegrani w końcu. Jedynym plusem był wygląd Peppera na którego było miło popatrzeć, a także fryzury psychloków (czy jak ich tam zwali). Film dostanie ode mnie cztery za wygląd.