Bardzo szanuję Skolimowskiego jako twórcę specyficznego klimatu filmowego. Do tego rodzaju produkcji się on jednak nie nadaje.

Jeszcze go nie oglądałem, ale sądzę, że to nic nadzwyczajnego, jak ktoś powiedział do króla po imieniu, czy właśnie po nazwisku. Więc nie ma sensu krytykować, bo może chciał upiększyć ten film i dodać mu realiów, a sam nikt nie wie czy tak było czy też nie. No chyba, że jesteś super pro historykiem i znasz takie szczegóły. W takie drobnostki nie radził bym się nie mieszał. Zapytam jeszcze... też była tańcząca Natasza? :D

No tak, przecież normalnie do króla mówiono: "Ho no Jasiu", więc zwracanie się do niego per Sobieski było kurtuazją. :/

Tak, ty wiesz najlepiej jak się kiedyś zwracano do króli, tiaa....

Wasza wysokość, wasza królewska mość, albo najjaśniejszy panie to było absolutne minimum.
Do książek, wole.

i jak Polacy mogli tak ważne dla nas wydarzenie tak "zniszczyć" ?

Nóż się w kieszeni otwiera. W tamtych czasach nawet zwykły szlachcic z Psiej Wólki nie zwróciłby się do innego, używając samego nazwiska, bo to byłoby poczytane za obrazę, nawet wśród przyjaciół, którzy byli po imieniu często używało się zwrotu grzecznościowego. A tutaj do króla polski zwracają się na zasadzie: Jasiu, podejdź no do płota. Banda debili ten film robiła.

A gimbusy, które poszły na ten film zagonione przez szkoły myślą potem, że do króla zwracano się jak do kowboja na Dzikim Zachodzie. :/

Czy żaden historyk nie konsultował tego filmu?

We Włoszech korupcja i kumoterstwo są jeszcze większe, niż w Polsce, więc tym historykiem był pewnie jakiś chrześniak reżysera. W sumie, to ciekawe na co oni przepieprzyli te 12 milionów Euro, bo to jest budżet prawie dwa razy większy, niż miała Bitwa warszawska, albo Ogniem i mieczem, a poziom efektów i odwzorowanie bitew jest po prostu żenujące. O scenariuszu już się nawet nie wypowiadam, bo napisał go kompletny idiota.

Na pensje poszła kasa.

Rzeczywiście, tez sądzę, że realia historyczne powinny być zachowane. Ale z drugiej strony patrząc może ta scena miała ukryte przesłanie, postępową myśl aby nie wywyższać króla podczas gdy walczący żołnierze mieli większy wkład w to zwycięstwo niż pojedynczy dowódca. Poza tym można ta scenę potraktować jako satyrę na modę na tytułowanie się czy wywyższanie innych nad drugich. Faktem jest, że bitwę wygrało polsko-niemieckie wojsko a nie jeden czy drugi monarcha.

Heh no ubaw po pachy bo denerwować się niepodobna;) No Sobieski powinien zmartwychwstać i porozdawać kilka sierpowych komu trzeba. Już nawet nie boli mnie tak to podłoże historyczne którego nie uświadczysz, jak to że cały czas miałem wrażenie że ktoś mnie tu w buca robi. Dlaczego? ano dlatego że oczami wyobraźni z minuty na minute widziałem ekipę która tak spieszy sie na kawę do knajpy za rogiem że nie potrafi dopiąc filmu na przysłowiowy przedostatni guzik. Kij z historią, ale samo obejrzenie tego jest wyczynem. Wszystko jakby robione za pięć dwunasta. Tu coś odpadło, tam nie leży, a tutaj wisi. No jak ekipie wisi, to i widzom też. Chciałbym zobaczyc minę Hoffmana jak to badziewie oglądał, pewnei uśmiał się po pachy wiedząc że trzydzieści lat temu zrobił sto razy lepszy film i trzysta razy lepsze sceny batalistyczne, mając tysiąc razy mniejsze mozliwości komputerowo-finansowe. Tyle.

"Bitwa warszawska" to dno - mówisz, że to jeszcze gorsze?

Ja nigdzie nie napisałem że Bitwa Warszawska to dno. Wręcz przeciwnie, wczoraj obejrzałem Bitwę Warszawską i o ile nie jest to film wybitny i nie zapisze się złotymi zgłoskami w portfolio Hoffmana to jednak jako całość się broni, mam na myśli warsztat filmowy. Jest rzetelnie zrobiony, aktorzy grają albo udają że grają, ale Hoffman trzyma się swojego stylu, już jak widać nieco spatynowanego, ale jednak widać warsztat, i takie zwykłe rzemiosło filmowe. Natomiast Bitwa pod Wiedniem jest zrobiona tak jak napisałem, nierzetelnie, oszukańczo, nieudolnie, i zachowawczo. Już nie wspominam o wszechobecnym patosie i egzaltacji która cholernie kłuje w oczy i uszy. Efekty wizualne pominę przez mój litościwy dziś nastrój. Mówiąc krótko Hoffman cos tam zrobił a Martinelli udaje że coś tam zrobił.

Moim zdaniem BW się nie broni - jeden z nielicznych filmów, który tu dostał ode mnie ocenę 1/10. Stąd moje pytanie czy ten jest jeszcze gorszy skoro już wspomniałeś o Hoffmanie :)

Hmmm, idąc tym tokiem rozumowania, i biorąc za punkt wyjścia zerową jakość Bitwy Warszawskiej to miejsca pochówku Bitwy Pod Wiedniem należałoby szukac na jakimś zapyziałym cmentarzu na samym dnie oceanu nieprofesjonalizmu. Tak, Bitwa pod Wiedniem jest gorszym filmem od Bitwy Warszawskiej. Mimo wszystko miłego oglądania. Na kaca w sam raz. Jak uśniesz to nie żal straconych scen. Pozdrawiam.

Po takiej recenzji chyba jednak się nie skuszę ;) Pozdrawiam również :)

Trafnie ujęte. Byłem pozytywnie nastawiony do tego filmu. Sądziłem "aha, hejtują bo grają tam Polacy", lecz po obejrzeniu naszła mnie prawdziwa refleksja "dokąd zmierza obecna kinematografia"? Film ten to DNO DNA. Słowami trudno to opisać.

mnie jeszcze rozśmieszyło jak na początku ataku husarii, skolimowski coś tam krzyczał takim piskliwym głosem, jak chłopak w czasie mutacji.

Taaak to było niezłe.
Mnie jeszcze ujęła scena z królem polskim który to pcha armatę....zresztą takich "rodzynków "w tym filmie jest od groma.

Tragedia i skrzypce. Chciałem dać 0,1 na 10 ale nie ma takiej noty i musiałem dać 10 razy wyższą.

Dołączam się do opinii. Ten film niewiele ma wspólnego z realiami historycznymi. Film dno.