Znów za mało bitwy w "bitwie". Można sobie było darować komputerową realizację wielu scen, choć już początkowa sekwencja lotu nad Alpami wzbudziła u mnie niepokój o dalszą część filmu. Sceny batalistyczne Martinellemu zupełnie nie wyszyły. Tanie efekciarstwo nie zbudowało epickiego klimatu. To już pół wieku temu Stanley Kubrick potrafił nakręcić fantastyczne sceny zbiorowe i batalistyczne w "Spartakusie". Ale poziom wykonania dzieli przepaść. Reżyser chciał ukazać motywacje i przygotowania obu stron. Zamiar słuszny ale w rezultacie "Bitwa" ucierpiała. Sporo wydano na dekoracje wnętrz czy to w Bizancjum czy Schoenbrunn. Tam gdzie skromny budżet już nie sięgał ratowano się efektami cyfrowymi. Na plus zaliczyć można jeszcze rolę F. Abrahama (św. Marek z Aviano), który bardzo przekonująco odegrał rolę świętego. Ja liczyłem jednak najbardziej na decydujący fragment bitwy a mianowicie na szarżę kawaleryjską ze wzgórza Kahlenberg. A co otrzymałem? (Poza strzelającym królem, który w rzeczywistości zatrzymał się w połowie drogi ustępując miejsca skrzydlatej furii) Galop kilkunastu jeźdźców ze paradnymi skrzydłami i błąd w montażu.
Był jeszcze wątke niemej katoliczki związanej z muzułmaninem. To dlatego uznano ten film za antyislamski. Ale to właśnie to przesłanie podoba mi się najbardziej. W obecnych czasach zachodnia Europa ma z tym wielki problem. Jednak ten słaby film jej chyba nie obudzi...
zgadzam się ten film to jakaś pomyłka, był po prostu beznadziejny, widać że to wszystko komputerowo było robione.
Transfomers już jest na pewno lepszy przecież tam transfomersy wyglądają jak żywe.
Kto się ze mną zgadza to niech pisze.
W sumie zgadzam się praktycznie ze wszystkim co napisałeś,ale jedno muszę Ci napisać.Ten film po jego klapie mamy odbierać jako przygodówkę a sama Bitwa pod Wiedniem to tylko tło dla tej produkcji.