Albo ten film był robiony przez przeciwników narkotyków, albo - co moim zdaniem bardziej prawdopodobne - przez zgraję najaranych gości. Chyba trzeba być na haju, żeby wymyślić historię o uzależnionym od narkotyków kolesiu, który w wyniku eksperymentu staję się człowiekiem z głową indyka i musi pić krew osób, które są pod wpływem dragów, żeby zaspokoić swój głód. Ugh! Tak, ten film to duże zło. Ale jest w nim jedna scena, której sam maestro Fulci by się nie powstydził (indykogłowy ucina nogę swojej ofierze piłą stolarską).