Sam codziennie widzę ludzi, których chciałbym rozwalić. Za brak celu w życiu, za nijakość, za
godzenie się na przeciętność. Spotkałem kiedyś kilka osób z wielkim talentem do śpiewu. Co
zrobili? Dwie kobiety pracują jako sekretarki. Czy ich życie jest coś warte? Raczej nie. Albo czy
powinna żyć kobieta, która może sobie sprawić żigolaka? A co ma? Męża pijaka, który zrobił jej
syna, ona pracuje w Biedronce i nie chce odejść. On wywozi śmieci i codziennie jest na
rauszu. A wystarczyłby tylko jeden krok, żeby odejść. Ona nie potrafi. Czasami do takich ludzi
mam ochotę strzelać, bo sami robią z siebie ofiary tego systemu. Nie żal mi kogoś, to tkwi w
gównie po uszy. Ktoś podaje jej rękę, a ona mówi "nie, dziękuję, przyrzekałam wierność, a
poza tym mamy kredyt mieszkaniowy".
Albo facet patrzy dzień w dzień na rozlazłą babę, która mu smęci, też dzień w dzień, narzeka na
wszystko. On przychodzi z pracy, leci do kibla, potem siada przed telewizorem w małym,
mrocznym pokoiku, ona siedzi obok i marudzi i tak co wieczór. Wystarczy wstać rano i więcej
nie wrócić albo to wszystko rozp****ć.
Ktoś cię poniża w robocie, a ty z tym się godzisz, bo ktoś ci wtłoczył do głowy, że tchórzostwo to
cnota. Dobrze ci tak. Niech cię poniżają.
Ludzi są żałośni, ponieważ większość problemów tworzą sobie sami. Nie mają ochoty zrobić
czego po swojemu, bo nauczeni są konformizmu. Tak mija im całe życie. Dlatego Frank i Roxie
to postacie pozytywne.
Oho, życiowe słowa.
Ja ci powiem z doświadczenia że świata niestety nie zmienisz. Niektórzy ludzie mają w naturze przeciętność, pójście za stadem, nie ważne jak głupim. No bo jak logicznie wytłumaczyć że mając na wyciągnięcie ręki internet z tonami sztuki, wiedzy ludzie wolą oglądać syf w TV?
Nie ogarniesz.
Nie ma się co przejmować, znajdź lepiej podobnych sobie i nie marnuj czasu na tych co chcą być na dnie, bo się tylko sfrustrujesz jak Frank :).
A co do filmu - Frank i Roxie to postacie negatywne, w mojej opinii. Tylko że żyją w świecie, który jest 10x bardziej negatywny od nich samych. O ironio brutalność "starej Ameryki" jest tutaj zastąpiona przez ogłupienie społeczeństwa. Pewnie dlatego sam film ma taką nutkę czarnego humoru i surrealizmu.
Wydaje mi się, że nie rozumiesz do końca problemów niektórych osób. Są ludzie , którzy może i mają talenty, których nie wykorzystali ale na przeszkodzie stanęło brak odwagi, nieśmiałość czy fobia społeczna itp. Jest wiele schorzeń o których zwykli ludzie nie mają pojęcia, wydaje im się, że każdemu jest tak samo łatwo dążyć do celu bo każdy jest tak samo pewny siebie jak oni. Bardziej niż tego typu ludzi pozbyłbym się tych, którzy świadomie ogłupiają masy ludzi tak było to pokazane w filmie. Osobiście pozbyłbym się paru konserwatywnych polityków, bogatych księży i biskupów oraz przede wszystkim pseudo - celebrytów z okładek pism dla ignorantów.
Dla vermesa wszyscy ludzie są tacy sami i pewnie dlatego nie rozumie jak ludzie bogaci, lub po prostu ktorym sie udalo popełniają samobójstwa, bo nikt nie wie co siedzi w ich glowie. Pozdrawiam
Posiadam talent do rysowania i malowania, przychodzi mi to naturalnie, czy to znaczy, że muszę swoją przyszłość z tym wiązać inaczej bede przeciętny i nijaki?
Może niektórzy ludzie chcą nijakości w życiu, przeżyć je na swój własny sposób i nie tobie o tym decydować.
Komentarze typu "twoje życie jest nic nie warte jeśli bla bla" odchodzą do lamusa, równie dobrze twoje życie dla kogoś może byc nic nie warte bo nie robisz tego co on uznaje za wartościowe.
Przestańcie wypisywać swoje żałosne poradniki "jak trzeba przeżyć życie" i zajmijcie się sobą.
mialo byc gleboko a wyszlo plytko, glowny bohater tego filmu potepia brak empatii i odpowiedzialnosci, ktorej ty rowniez nie masz za grosz, w sumie to dosc ciekawe, bo ten film cos ala "uderz w stol a nozyce sie odezwa", nie masz pojecia o tych ludziach ktorych chcialbys zabic wiec zlapales sie we wlasne sidla
ależ ty jesteś pustym i nieszczęśliwym człowiekiem... żal mi ciebie.
nic a nic kompletnie nie rozumiesz o co chodzi w życiu i co jest wartością a co przemijającą szybko ułudą.
Oceniłem ten film i starałem się odnieść jego przekaz do codziennego życia. W pewien sposób każdy z nas zasługuje na czapę.
Przecież ten film jest zupełnie o czym innym. Czy naprawdę głównym problemem tego świata jest dla Ciebie to, że osoba z talentem do śpiewu pracuje jako sekretarka? Nie rozumiem, czemu w ogóle Cię to tak rusza, że aż piszesz o zabijaniu takich osób. Czy jakbyś ich wykończył, świat stałby się lepszym miejscem? Bo przecież o to tu tak naprawdę chodzi. Jesteś niemalże tą Roxy, która chce zabijać ludzi za to, że słuchają takiej czy innej muzyki. A nie w tym rzecz.
Oczywiście, w ogóle nie o zabijanie tu chodzi. Tylko wyeliminowanie pewnych zachowań. Takich, bez których świat byłby po prostu lepszym miejscem. To, o czym piszesz, faktycznie ci ludzie powinni zmienić, ale ma to wpływ tylko na ich własną egzystencję. W którą Ty byś chciał wejść z butami, bo uważasz, że wiesz lepiej jak oni mają żyć. Pomyśl, czy to przypadkiem nie Ty jesteś tutaj "do odstrzału".
A swoją drogą, bez przeciętności świat w ogóle nie może funkcjonować. To smutne, ale obrażanie się na rzeczywistość nie zmieni jej. Gdyby wszyscy byli śpiewakami, aktorami, pisarzami, kto by nas wykarmił, ubrał, dał dach nad głową? Społeczeństwo to piramida i większość z nas jest skazana być jej podstawą. A jak ktoś się wespnie wyżej, to inny zajmie jego miejsce.
Nie chciałbym "wyeliminowania pewnych zachowań" i nie chciałbym "lepszego świata". Już kilku chciało go naprawiać. Na co dzień robią to sekty i oszołomy. Lepiej zostawić tak, jak jest. Pisząc swój komentarz miałem co innego na myśli aniżeli twierdzisz. Zwróć uwagę na mój ostatni akapit. Oceniłem dwójkę bohaterów jako postaci pozytywne, mimo że film jest cholernie przewrotny.