Boże, błogosław Amerykę

God Bless America
2011
6,9 17 tys. ocen
6,9 10 1 17481
4,7 6 krytyków
Boże, błogosław Amerykę
powrót do forum filmu Boże, błogosław Amerykę

To oczywiście żart, ale niestety taką postawę prezentują bohaterowie. Film przyjemny w odbiorze, bo któż z nas nie miałby ochoty czasem na ultraradykalne rozwiązania w sytuacjach, gdzie ktoś nas wkurza. Któż nie lubi poczuć się nieco lepszy, szlachetniejszy od innych, od "tych wszystkich idiotów dookoła"?

Heh, tyle, że bohaterowie filmu to ludzie, którzy uważają się za mądrych i lepszych od innych a z własnym poczuciem bezradności radzą sobie w najgłupszy możliwy sposób. :P

Mimo to film skłania do myślenia i zwraca uwagę na różne społeczne dysfunkcje. Co ciekawe główny bohater zabija jako pierwszą dziewczynę, która jest niemal dokładnym (choć medialnie nagłośnionym i nieco starszym) odbiciem jego własnej córki. Czyli co? Najbardziej u innych wkurzają nas rzeczy, które sami sobie (lub naszym bliskim) mamy za złe?

ocenił(a) film na 9
Mr_Undead

~być może takie właśnie medialnie nagłośnione dziewczyny przyczyniają się do wzrostu przedstawianej przez nie patologii wśród odbiorczyń.

ocenił(a) film na 6
sitex

Pewnie odrobinę tak, ale tak się dzieje głównie wtedy, gdy rodzice sami nie podejmują odpowiedzialności za wychowywanie dziecka. Wtedy dziecko jest "wychowywane" przez media, koleżanki i kolegów... Główny bohater zrzekł się niejako wychowywania własnej córki, bezradnie poddał się w tej kwestii, wygodnie oddając całą sprawę w ręce równie nieudolnej wychowawczo matki. On się nawet bał podejść i przywitać z tym dzieckiem obserwując z daleka, przez samochód napad złości i fochów u swojej córki.

No i co? Efekt był taki, że wyrastał mały potwór, domowa terrorystka-szantażystka emocjonalna - ktoś wypisz, wymaluj jak znienawidzona przez bohatera 16-toletnia gwiazdeczka jakiegoś tam tandetnego reality-show. Kto był za to odpowiedzialny? Media? Owszem wygodnie jest zwalić całą winę na media... zamiast wziąć odpowiedzialność za wychowanie własnego dziecka.

UWAGA SPOILER! Co ciekawe zaraz po zabiciu tej 16tolatki bohater nieomal popełnił samobójstwo, od którego powstrzymała go rozentuzjazmowana zabiciem znienawidzonej koleżanki Roxie. Frank nie miał dalszych planów na "zabójczą krucjatę" przez Amerykę. Zdaje się, że po tym symbolicznym zabiciu tego co wyrośnie z jego własnej córki był w stanie już tylko ukarać sam siebie. Czyli kierowało nim przede wszystkim poczucie winy, a nie chęć "oczyszczenia/uzdrowienia Ameryki". Dopiero Roxie dała Frankowi motywację i pchnęła go do dalszego działania wykorzystując ich wspólną frustrację otaczającą zewsząd miernotą i głupotą ludzką. Dorobienie historii o tym, że mają jakąś ważną misję a nie, że po prostu rozładowują frustrację spowodowaną własną bezradnością i poczuciem winy nie było potem już wielkim problemem.