Właśnie obejrzałem ten film i napotkałem pewien problem. Zupełnie nie potrafię zinterpretować sceny nawiązującej do zabójstwa Kennedy'ego. Jakieś pomysły?
Może to nawiązanie do tego, że Kennedy był dla wielu Amerykanów symbolem nowej ery, otwartości, pozytywnych wartości. I był sympatyczny. Myślę, że Frank mógł się uważać za Kennedy'ego współczesności, a rak był tą kulą w łeb, która mu przeszkadzała we wcieleniu w życie tych wartości. Ale może to nadinterpretacja i ta scena zupełnie nic nie znaczyła :)