Ari Aster na fali mody na psychoterapię. Okropne, infantylne, prostackie a przede wszystkim masakrycznie nudne. I długie. Miał być epicki epos o współczesnych lękach a wyszło coś, przy czym sprzątasz, czytasz, oglądasz jutuba, obczajasz insta...Ogadałem bo miałem nadzieję, że jak przy Hereditary jakoś ten film w końcu złapię. Juz Hereditary niemożębnie nudziło, Midsomar był potwornie tandetnym filmikiem dla dzieci, które nigdy nie widziały WickerMana. Ale to...to jest już ciosem poniżej pasa. Jest to reżyser przereklamowany. A film beznadziejny. Aha, mam gdzieś grę aktorów.