A jak na tak młodą produkcję mało znany. Najlepszy jest tu Gandalf, tfu, McKellen. Nie kiedy podrywa Frasera, ale kiedy opowiada o swojej twórczości, dorastaniu, przeżyciach. Świetny portret świetnego reżysera i kawałek historii Old Hollywood.
Gandalf, tfu... uważam, że ten film doskonale rozbija szufladkę Kellena. Trudno o rolę bardziej odmienną od Gandalfa.