w zalewie szumu cywilizacyjnego gubimy się wszyscy. Gdzie powinny się kończyć prawa jednostki, na ile możemy przyzwolić społeczeństwu na wolności obywatelskie? Z jednej strony inteligencja bohatera, jego wolność, nieposkromiona chęć życia i bycia wolnym, z drugiej autokreacja stawiająca pod znakiem zapytania jego potrzeby, cele i zamiary. Czy to tylko agresywny ubiór czy już wyzwanie rzucone ludziom dokoła? Można gadać do końca świata. Jednak amerykański system prawny to efemeryda. Chyba nie za bardzo lubię USA jako byt ogólnoziemski. Chociaż dupę nam w Europie już ratowali. I co poradzisz człowieku...