Jeden z najlepszych filmów zeszłego roku. Punkt wyjścia jest banalny: czterech mężczyzn wyrusza na odsiecz żonie jednego z nich, porwanej przez plemię zdziczałych kanibali. Przez większość czasu widz ogląda monotonną podróż przez prerię i słucha rozmów, jakie toczą wybawcy. W owych rozmowach (nie powstydziłby się ich sam Beckett), zwłaszcza w opowieści o pchlim cyrku, zawiera się klucz do zrozumienia tego niezwykłego filmu, dla którego konwencja westernu jest tylko punktem wyjścia do rozważań z pogranicza filozofii. Każdy z czterech jeźdźców reprezentuje inny światopogląd, a ich wspólna wędrówka z miasteczka o wymownej nazwie Hope Springs do pieczary oprawców przypomina zejście Orfeusza do Hadesu, by ratować Eurydykę. Zło jest tu pierwotne i nieprzeniknione – i tylko od człowieka zależy, czy mu się przeciwstawi. Mały wielki film.
filmywpigulce . blog . pl