PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=671707}
6,5 24 tys. ocen
6,5 10 1 23745
7,5 42 krytyków
Bone Tomahawk
powrót do forum filmu Bone Tomahawk

Na uwagę zasługuje naturalistyczna, niespieszna narracja dzięki której aż czuć było zapach nawozu, wyschniętej trawy czy końskiej sierści oraz oszczędnie ale świetnie wykreowane postaci 4 wybawicieli. Dzięki tym dwóm elementom film mnie wciągnął i pozwolił poczuć się współuczestnikiem rozgrywanych wydarzeń.

Niestety film nie jest też pozbawiony wad. Najpoważniejszym problemem są wspomniane już dziury fabularne.

- Kanibale zabili jednego bandytę, ruszyli w pościg za drugim i dotarli do miasteczka. Drugi w tym czasie był już operowany w areszcie znajdującym się w środku miejscowości. Jakim cudem ci neolityczni kanibale którzy nigdy nie byli w mieście domyślili się w którym budynku jest facet? Powinni albo przestraszyć się dużej osady ludzkiej albo zacząć przeszukiwania od pierwszego budynku z brzegu.

- Dlaczego gdy dotarli do Bright Hope żaden pies nie zaczął ujadać? Wielokrotnie podczas różnych wycieczek przechodziłem przez rozmaite wsie i zawsze uaktywniało się kilka psów. Tu powinno być podobnie. Kanibale wchodzą w nocy do miasteczka. Psy wszczynają alarm i po chwili wybiega już kilku gości ze strzelbami.

- W areszcie były 3 osoby, które w dodatku uprowadzono żywcem. Jakim cudem nikt w nocy nie słyszał tej całej zadymy związanej z porwaniem. Przecież musieli stawiać opór, jakieś krzyki jakieś wystrzały, odgłosy przewracanych mebli itd. Przecież musiał to ktoś słyszeć! Osada mała, same drewniane domki.

- Gdy postanawiają następnego ranka ruszyć na ratunek okazuje się, że do siedliska kanibali jest 5 dni drogi konno którą postanawiają przebyć w 3 dni. A kanibale zasuwają tą samą trasą z zaledwie kilkugodzinnym wyprzedzeniem, w dodatku na bosaka, z 3 jeńcami w tym z jednym który nie może chodzić. Tym samym ratownicy konno powinni dopaść ich już 1 dnia. Tak się niestety nie dzieje kanibale wraz z porwanymi cudownie się teleportują do jaskini.

Samego motywu kanibali się nie czepiam. Skoro dzisiaj zdarzają się jeszcze neolityczne kanibalistyczne plemiona w Dżungli Amazońskiej, na wyspach Oceanu Indyjskiego czy na Nowej Gwinei to równie dobrze jakieś niedobitki podobnych kultur mogły przetrwać na odludziu w Ameryce Północnej do końca XIX wieku. Jest to mało prawdopodobne ale możliwe.

Tak więc podsumowując choć sama forma filmu bardzo przypadła mi do gustu jako odskocznia od tych wszystkich plastikowych blockbusterów to jednak muszę odjąć za niedopracowany scenariusz.

ocenił(a) film na 6
zarptak

"Skoro dzisiaj zdarzają się jeszcze neolityczne kanibalistyczne plemiona w Dżungli Amazońskiej, na wyspach Oceanu Indyjskiego czy na Nowej Gwinei to równie dobrze jakieś niedobitki podobnych kultur mogły przetrwać na odludziu w Ameryce Północnej do końca XIX wieku. Jest to mało prawdopodobne ale możliwe."

- chłopie, w XIX w. kanibale służyli jako zwiadowcy w armii USA na terenie Teksasu :) Tyle, że żadni tam troglodyci, po prostu plemię kulturowo nie odbiegające specjalnie poza tym obyczajem od innych okolicznych.

zarptak

Zgadzam się z powyższym. Dodał bym do tego drętwe dialogi, nudne i nużące momenty, absurdalne sytuacje (kolejne złamanie nogi, brak logiki w zachowaniu kanibali).

Najciekawsza jest postać kulawego poganiacza koni, ze zmiażdżonym piszczelem i otwartym, nastawionym młotkiem, złamaniem. Bohatersko podkrada się do gniazda zła, rozszyfrowuje sposób nawoływania się kanibali, dostaje się do wyrwy w skale na 50 metrach góry. Prawdziwy heros. Ukrywa się i strzela lepiej niż doświadczony szeryf wraz z zastępcą, którzy dają się złapać jak muchy na lep.

ocenił(a) film na 7
zarptak

Mam podobnie - ogląda się nieźle, akcja wciąga, ale mankamentów również sporo