Nie rozumiem tego hejtu. Gra była przecież strzelanką z dużą dawką humoru, barwną i przesadzoną, bez większych aspiracji. Film jest podobny: kolorowy, pełen akcji, z głupkowatymi dialogami i mnóstwem akcji. Czego więc fani gry spodziewali się po filmie? Kina moralnego niepokoju? Skondensowania w 100 minutach wydarzeń z gry trwającej 100 godzin? Wszystkie te negatywne opinie wydają się być typowym narzekaniem, ponieważ innym również się nie podobało. Argument, że film jest zły, ponieważ nie spodobał się amerykańskim krytykom, to już zupełny absurd. Nie oglądajcie więc filmów; lepiej przeczytajcie recenzje krytyków, oszczędzicie czas i pieniądze.
odrobiny logiki w szalenstwie i szacunku dla widza, tyle, tylko tyle. Psychodela tez ma swoje zasady....
"Czego więc fani gry spodziewali się po filmie?" Em... Ekranizacji gry chociaż trochę bazującej na grze (czyt: historii bazującej na grze, a nie skleconej na kolanie, która zmienia postacie jak chce, miesza części do tego stopnia, że fan się nie połapie, a co dopiero randomowy widz) ? Obsady, która będzie przypominała oryginał ? Humoru, którego w grze było sporo, a tu nie ma ? Claptrapa, który brzmi jak Claptrap - Jack Black jak dobry by nie był, nie udźwignął tej roli. Już sam nie wiem co jest gorsze. Ten Borderfail czy filmy Uwe Bolla...