Mocno wypieczony rogal na twarzy przez cały czas - to chyba najlepszy znak jakości, jaki mogę wystawić filmowi. Czysta radość oglądania. Nie
jestem fanem musicali i wielu ich nie widziałem więc moja opinia nie jest fachowa, ale sam nie wiem czy działa to na korzyść czy nie niekorzyść
filmu. Mamy tui na dobra sprawę musical w musicalu, a dokładniej - musical o musicalu. Ten pierwszy, traktuje o tym drugim w sposób
mistrzowski, ten drugi, celowo, jest raczej nieporadny i zabawny. Film jest przesympatyczny, z rewelacyjnie dobraną obsada, genialna choreografią
i świetnym poczuciem humoru. Wyobraźnia Russella się kłania. Dla fanów tego twórcy - pozycja obowiązkowa.
Jako że jako jedyny zdobyłeś się na wypowiedź na temat tego filmu ładnie proszę powiedz, o czym on w ogóle powiada (prócz tego, że to musical o musicalu) :)
Opis iluzjonu:
Rita, gwiazda prowincjonalnej trupy teatralnej, tuż przed rozpoczęciem spektaklu — komedii muzycznej „Boy Friend" doznaje kontuzji. Skręcona kostka uniemożliwia jej występ i wściekła aktorka musi pogodzić się z faktem, iż na scenie zastąpi ją młodziutka, krótkowzroczna inspicjentka Polly. Na domiar złego okazuje się, iż na widowni znajduje się słynny reżyser hollywoodzki. Rozpoczyna się przedstawienie, w trakcie którego wszyscy wykonawcy robią co mogą, by zwrócić na siebie uwagę reżysera, walcząc jednocześnie z brakami tekstu i rozpadającymi się dekoracjami...
Russell zaskoczył wszystkich, realizując pogodny i zabawny musical, adaptację wystawianej na Broadwayu sztuki Sandy Wilsona. Kontrowersyjny twórca potraktował ją jako materiał dla efektownego pastiszu hollywoodzkich filmów muzycznych lat 30.
Atrakcją filmu był udział jednej z najpopularniejszych wówczas modelek — Twiggy.