Nie wiem czy to tylko moje odczucie, ale główny bohater jakby z biegiem lat został wypłukany z
charakteru. Jest bezbarwny, całkowicie obojętny. Może to kwestia tylko kiepskiej gry aktorskiej, sama
nie wiem. Co myślicie na ten temat?
Chyba ma prezentować takiego "offowego" emocjonalnego mlodzieńca. Wertera XXI wieku. Wyszło komicznie, ale chyba nie takie było zamierzenie. Ale to kultura Anglo-Sasów, do Polaków takie problemy mogą mniej przemawiać. Ten film jest taki "ojoj" jeśli wiecie co mam na myśli.
Zgadzam się, chłopak w miarę upływu lat stawał się strasznie flegmatyczny, bez życia, strasznie mnie to drażniło.
Dla ignoranta będzie to przymulona osoba. Dla człowieka, który choć trochę spróbuje zrozumieć, skrajny introwertyzm grupy b.
"Dla człowieka, który choć trochę spróbuje zrozumieć, skrajny introwertyzm grupy b"
Najwyraźniej rozumienie pomyliło Ci się z przylepianiem etykietek.
Introwertyk? Chyba inny film oglądaliśmy. On sam wyraźnie mówił, że poszukuje prawdziwych kontaktów z żywymi ludźmi, a nie Facebook'a. Więc to raczej nie był introwertyczny typ człowieka. Zwyczajny chłopak.
taki jest... chociaż taki miał być, a największym jego problemem jest to, że jest po prostu byle jak zagrany.
Reżyser uparł się żeby był punktem z którego wszystko oglądamy chociaż historia jego matki czy siostry jest o wiele ciekawsza.
Poza tym Mason... Mason.... pada to imię w tym filmie na 160 minut przynajmniej 100 razy.... już mnie kuło w uszy :)