O ile Borat był świetny, Ali G był bardzo dobry to Bruno jest niestety dnem. Nie byłem w stanie doglądnąć do końca. Prosze nie wmawiac mi, że nie wiem czym jest sarkazm i jaka jest rożnica między komedią a satyrą, bo to doskonale wiem. I o ile filmy Borat czy Ali G były świetnymi satyrami, o tyle ten film trudno nazwać innymi słowami jak wielkie G..... Tyle i dziekuję.
Zgadzam się z przedmówcą. 
 
Film momentami był tak żenujący, iż oglądając go sam czułem...wstyd. Ja rozumiem ośmieszanie pewnych rzeczy czy grup społecznych, ale...jaki cel ma np. machanie na ekranie swoim interesem?(*) W dodatku wszystko pokazane z takiej odległości, że bliżej już się chyba nie dało. Wiem, że dla Cohena nie ma praktycznie żadnych granic moralnych czy kulturowych, ale po jaka cholerę w takiej formie? 
 
Przyznaję się, że były może dwa momenty, w którym się śmiałem (np. wizyta u medium i to, co wyprawiał Sasha z duchem). Jednak wszystko w tym filmie obracało się tylko i wyłącznie wokół przejaskrawionego tematu gejostwa i seksu. Ktoś w innej recenzji napisał, że takich postaci nie ma w rzeczywistości. Może aż takich nie, ale mi osobiście Bruno kojarzył się z Tomaszem Jacykowem, którego nie lubię, nie trawię i nie akceptuję(**). Ali G był rewelacyjny, Borat był również świetny, ale to co wyprawia nowe wcielenie Cohena jest żenujące i wtórne. Zastanawia mnie też jedno - ciekawe, co Sasha powie swoim dzieciom, gdy te dorwą się do kopii "Bruno". "Ja tylko żartowałem..."? 
 
Filmowi nie wystawiam oceny. Nie ma po prostu skali dla nowego "dzieła" Cohena. 
 
Pozdro 
 
(*) - można tu podpiąć nabijanie się z trendu golenia miejsc intymnych czy też faktu, że nagość sprzedaje się najlepiej, tylko...co z tego? 
 
(**) - nic nie mam go homoseksualistów, ale sposób bycia, wypowiadania się (denne porównania i język) i brak kultury Jacykowa drażnią mnie tak bardzo, iż zastanawiam się jak taka "kreatura" mody mogła zrobić karierę w środkach masowego przekazu (nie tylko w tv, ale również w radio)? Z drugiej strony jak Misiek Koterski (który na szczęście wsiąkł jak kamfora w wodę) miał swoje pińć minut to czemu nie (paja)Jacykow?
Oglądałem już ten film tzn. po 15 minutach go wyłączyłem. Dawno nie widziałem takiego pustego badziewia. Ja nie mogę tego nazwać filmem, była by to obraza dla tego rodzaju sztuki i wielu ludzi którzy robią to z pasją. PzdRo!
Jako, że jestem hajterem to chętnie akurat w tym temacie zabiorę głos, lol. 
Świetny film ! Ciężko było znieść niektóre sceny i faktycznie nie zawsze są one śmieszne, czy też "miłe dla oka", jak się ma uczulenie na widok dwóch obscenicznych facetów w akcji ze sobą. Jednak bez tego nie można by w tym filmie tak trafnie ukazać stosunku społeczeństwa do odmienności seksualnych. Strachu przed posądzeniem o homoseksualizm czy też z drugiej strony o homofobię. Pokazać tylu samozwańczych mesjaszów i "głosów tłumów" (często napędzanych obiektywem kamery). Oczywiście wszystko zostało ubarwione dla większego efektu i napięte do granic możliwości, tylko po to byśmy mogli się też pośmiać nie tylko z innych ale i z samych siebie. 
 
Uśmiałem się po pachy patrząc jak banda zagorzałych heteryków "wyrywa sobie włosy z głowy" na widoki jakie się im w ich ograniczonych umysłach nie mieszczą. Przypuszczam, że i uśmiałbym się z Was, negujących tutaj ten film kiedy odwracaliście wzrok przed nagim penisem jakby to był pierwszy raz w życiu. 
 
Jeśli z tego filmu wyciągnęliście tylko seksualność w nim zawartą to zastanawiam się ile wyciągnęliście z np Borata oprócz świńskiego, tępego rechotu.
"Uśmiałem się po pachy patrząc jak banda zagorzałych heteryków "wyrywa sobie włosy z głowy" na widoki jakie się im w ich ograniczonych umysłach nie mieszczą." - mniemam, iż prawdopodobnie piszesz o scenie "pojedynku" w klatce pomiędzy Bruno a jego kochankiem. No to się zdziwisz, bo to była jedna z niewielu scen w tym filmie, która mi się podobała, pokazując jak zakłamanym i nietolerancyjnym społeczeństwem są amerykanie. 
 
"Przypuszczam, że i uśmiałbym się z Was, negujących tutaj ten film kiedy odwracaliście wzrok przed nagim penisem jakby to był pierwszy raz w życiu." - śmieszny jesteś:) Tak się składa, że ta scena po prostu była niesmaczna. Wiem, że taki był zamysł, ale np. w "Boracie" walka dwóch nagusów w hotelu nie była pokazana z tak bliska, w dodatku była "wykratkowana". Tutaj zaś wszystko podane "na talerzu". Poza tym oceniłem też tą scenę z perspektywy Cohena będącego ojcem (i do w dodatku dwójki dzieci, jeśli się nie mylę). Żarty żartami, ale przez takie coś potem jego pociechy mogą mieć przeje... np. w szkole, nie mówiąc już o tym, o czym napisałem w pierwszym poście. Choć w sumie...to Sasha będzie się martwił, jego brocha:P 
 
Heh, po kilku zdaniach, które napisałem ja i inni już wyciągasz wnioski odnośnie naszych osób. Skąd wiesz, że na "Boracie" waliliśmy "świńskim, tępym rechotem" i nic ponadto z niego nie wyciągnęliśmy? Byłeś tam, widziałeś na własne oczy i słyszałeś na własne uszy? Taki jesteś liberalny, wyzwolony? Widzisz, nawet jeśli dostrzegasz w mojej wypowiedzi jakieś ale, to sam nie dajesz lepszego przykładu, bo właśnie Twoje słowa świadczą o braku tolerancji. "Przyganiał kocioł garnkowi"... 
 
PS. O jeeny, zapomniałem, że jesteś "hajterem":P 
"Tak się składa, że ta scena po prostu była niesmaczna. Wiem, że taki był zamysł, ale np. w "Boracie" walka dwóch nagusów w hotelu nie była pokazana z tak bliska, w dodatku była "wykratkowana"." 
 
Przecież tutaj też było dużo ocenzurowane, nie licząc momentu kiedy w tv pokazał się "tańczący pytąg", przypuszczam że nikt by nie zakumał ocb gdyby narzucili tam wielką czarną plamę. I skąd wiadomo czyj to pytąg? No i założę się, że jego dzieci będą miały większy dystans od Ciebie do otaczającego ich świata, zupełnie jak ojciec, a przynajmniej im tego życzę. 
 
Prawda jest taka, że przy niektórych tematach Polakom kończy się humor i są zupełnie tacy jak Ci Amerykanie na tych walkach w klatce. Homoseksualizm jest tematem tabu i ciężko się komuś z tego pośmiać, jak już to max wyszydzić. Czymże się różnią Twoje moralne jazdy (o jego dzieciach) od Amerykanów przedstawionych w filmie? Chociażby tych co go umoralniali w tv. 
 
Ja rozumiem że mało kto w Polsce lubi np niemców, lub że dwójka obściskujących się facetów to nie widok do jakiego mieliśmy okazjię przywyknąć. Nie mówię też nikomu co ma robić i co lubić. Nie zmienia to faktu jednak że głównie na ten film patrzeliście pod kątem "kiepskich widoków", co daje tylko domysł tego jak postrzegacie resztę filmów. 
 
I nigdzie nie napisałem, że lubię gejów, czy że zajebiście mi się patrzy jak się pukają, a tym bardziej nie napisałem, że jestem tolerancyjny albo, że ludzie są sobie równi. Tym bardziej nie mam zamiaru nikogo nauczać jakim być winien czy też dawać komuś przykłady. 
Nazywać się mrQ i od 13 lat jestem hajterem, jazda po Was sprawia mi tyle przyjemności co Wam jazda po tym filmie. 
 
A propos jeszcze tego: 
 
""Uśmiałem się po pachy patrząc jak banda zagorzałych heteryków "wyrywa sobie włosy z głowy" na widoki jakie się im w ich ograniczonych umysłach nie mieszczą." - mniemam, iż prawdopodobnie piszesz o scenie "pojedynku" w klatce pomiędzy Bruno a jego kochankiem. No to się zdziwisz, bo to była jedna z niewielu scen w tym filmie, która mi się podobała, pokazując jak zakłamanym i nietolerancyjnym społeczeństwem są amerykanie. "" 
 
Ta scena Ci pokazała jakim zakłamanym społeczeństwem są Amerykanie? W którym momencie? Chyba że zakłamany to dla Ciebie synonim nietolerancyjnego to nie ma o czym gadać.
Masz rację - w pewnych sprawach nie jestem tolerancyjnym człowiekiem. Nie udaję, że jest inaczej. Mierzi mnie natomiast, gdy ktoś zarzuca mi coś, czego sam nie pokazuje. Wiesz jak takie "coś" się nazywa? Hipokryzja. Amerykanie zaś uważają siebie samych za ludzi mieszkających w kraju tolerancji i akceptacji, choćby dla inności seksualnych, a "Bruno" pokazuje, że tak właśnie nie jest. 
Więc..po jaką cholerę czepiasz się jednego słowa ("zakłamany")? Aa, znowu zapomniałem - jesteś supa-dupa "hajterem", któremu "jazda po" nas "sprawia" Ci "tyle przyjemności co" nam "jazda po tym filmie":P
Mi się nie rozchodzi o Waszą tolerancję ale o sposób postrzegania co w odniesieniu do Waszej oceny Borata jest jeszcze bardziej śmieszne. 
 
A co do Amerykanów to się nigdy nie spotkałem z tym żeby się uważali za tolerancyjny naród. Od zarania dziejów dają ciągle przykłady tego jak nietolerancyjni są. Tylko się z tym ukrywają jak mogę, bo za naruszanie czyichś nazwijmy to w skrócie "poglądów", "preferencji" można ponieść konsekwencje prawne, a nawet pójść siedzieć.
Bruno jest krokiem wstecz, jeśli idzie o porównanie z Boratem. Oglądając austriackiego geja miałem wrażenie, że Sasha powielił schematy z Borata i posunął je wręcz do skrajności. Dla mnie Bruno jest wtórny (o czym napisałem wyżej) i spodziewałem się czegoś nowego po najnowszym wcieleniu Cohena. Zwiastuna nie oglądałem, choć wiedziałem, że Sasha już wcześniej korzystał z tej postaci. Wiem, mogę sobie pluć w brodę, bo niby czego oczekiwałem po tym filmie? Wydaje mi się, że tak jak po Ali G nastąpił skok w kierunku Borata, tak Bruno będzie czymś nowym w porównaniu do kazachskiego reportera i dlatego jestem zawiedziony. 
 
I nie jest mi przykro, że czepiam się takich scen jak majtanie "pytągiem" (jak to ładnie określiłeś). Widzisz, ja nie lubię przekraczania pewnych granic w kinie i pod tym względem możesz mnie nazwać konserwatystą. W "Nieodwracalnym" raziła mnie brutalna i dosadna scena gwałtu czy też ta z użyciem butelki, w "Antychryście" odrzuca wycinanie waginy, w "Zack i Miri..." sranie na twarz po stosunku analnym, a w "Bruno" machanie wackiem przy ultra dokładnym zbliżeniu. Każdy obraz prezentujący dany gatunek filmowy powinien zachować pewne granice smaku, choćby w przypadku prostego czy wręcz prostackiego humoru. A jeśli już chcę sobie obejrzeć zbliżenia narządów intymnych to wolę zapuścić film spod znaku "płaszcza i szpady" (czyli triple X). Może i jestem dziwakiem, ale najwyraźniej w swym dziwactwie nie jestem odosobniony. 
 
Co do Amerykanów to nie będę się kłócił, bo rzeczywiście trochę uogólniłem. Na ale...jeśli w wywiadach tak z wysoko postawionymi politykami jak i nawet zwykłymi ludźmi z USA padają z ich ust słowa o tolerancji to niejako są oni głosem narodu. Choć zdaję sobie sprawę, że od deklaracji do prawdy daleka droga...
Czy przez to, że w filmach zastosowano niektóre gorszące prawdy życiowe jak gwałty, nagość płci przeciwnej itd sprawia, że film jest dla Ciebie beznadziejny bo pokazuje prawdę? Jesteś takim wygodnym "telewidzem", że jak coś narusza Twoje granice smaku to od razu jest "dnem" pod czym się podpisałeś? Nie tyle co konserwatywne to się wydaje ale i bardzo ograniczone. 
Dnem jest coś, czego celem jest pokazywanie tego typu rzeczy. W 
filmie można używać tego typu scen, ale niejako "przy okazji". 
Inaczej - film może zawierać scenę porno a być np. komedią czy 
dramatem (np. Antychryst), ale kiedy się z tym przesadza to 
już otrzymujemy coś zupełnie innego. Reżyser po prtostu poszedł za 
daleko i zamiast kontrowersyjunej komedi wyszedł kicz. Zobacz na 
Borata, czy choćby Ali G - tam jest wiele kontrowersyjnych sytuacji, 
ale nie zaciemniają one filmu tylko mu dodają, w Bruno jest dokładnie 
na odwrót - oglądając go nie wiadomo zupełnie o co chodzi, reżyser 
skupił się tylko na tym by było "kontrowersyjnie".
Heh, przekręcasz moje własne słowa i wyciągasz z nich bardzo mylne wnioski. Widać, że robisz to specjalnie. Przyznaję, inteligencji Ci nie brakuje, tyle, że wykorzystujesz ją nieco na opak. 
 
Nigdzie nie napisałem, że wspomniane przeze mnie tytuły są beznadziejne tylko ze względu na pokazane w nich "dosadne" sceny (jakbyś nie był taki leniwy i zajrzał do moich ocen filmów, sam byś się o tym przekonał). Nie chodzi o SAMO pokazanie "gorszących prawd życiowych", tylko o SPOSÓB ich ukazania (a to jest różnica). Apelowanie jednak do Ciebie byś nie przypisywał mi czegoś, co nie jest prawdą, mija się z celem, bo i tak wiesz swoje i już mnie "zakwalifikowałeś" pod odpowiednią rubryczką. I kto tutaj jest "ograniczonym" człowiekiem, hę? 
 
"Jesteś takim wygodnym "telewidzem", że jak coś narusza Twoje granice smaku to od razu jest "dnem" pod czym się podpisałeś?" - gdzie się podpisałem?? Jakim dnem?? Gdzie Ty tu widzisz te słowa?? To, że podałem przykłady z kilku filmów, w tym z nielubianego przeze mnie "Bruno", nie znaczy, iż między tymi wszystkimi obrazami stoi znak równości i że równają się one dnu. Mam wrażenie, że lubisz rzeczy urojone:) Tym bardziej mnie rozśmieszasz pisząc takie "mondrości":) A tak poza tym - forum to dotyczy tego konkretnego filmu, nie mojej czy Twojej osoby, więc zbaczanie z tematu nie ma dalszego sensu. 
 
Żegnaj zatem. Życzę Ci niepowodzenia w dalszych prowokacjach.
Napisałeś: 
 
"Zgadzam się z przedmówcą. " 
 
I dalej nie zaprzeczyłeś co do tekstu "dno". Niemniej jednak już wcześniej chciałem napisać, że wymiana z Tobą poglądów jest zdumiewająco przyjemna i nie spodziewałbym się, że w tak ignoranckim temacie znajdę choć jedną taką osobę. "Szakunec" za nie poddanie się, aczkolwiek i tak mnie nie przekonałeś. Mimo iż masz swoje "jazdy" co do zapatrywania na filmy to chyba lajtowo byłby z Tobą napić się piwa i pobleblać ;p 
 
Założycielowi tematu nawet mi się nie chce odpisywać, boś tak chłopie zmącił wodę tym nowym postem, że za kij nie wiem po co.
No cóż. Mam takie zdanie jak większość osób. Mimo, że Ali G i Borat byli rewelacyjnie tak Bruno jest tragicznym filmem. Żenujące żarty, al eto do przeżycia. Najgorsze jest to, że to niby komedia, a ja zaśmiałem się dwa razy: 
- razy przy wizycie u medium 
- drugi raz jak rozpakował dziecko 
 
Szkoda, spodziewałem się pokręconej komedii, a nie takiego badziewia. Strata czasu. Nie polecam.
za wąskie są Wasze umysły by dostrzec geniusz ironii Cohena.. 
byłem i jestem pod takim wrażeniem tego filmu i odwagi tego człowieka, 
że wyznacza on wręcz moją relację z otaczającym światem. 
W świece, w którym głupota od stuleci jest powodem nieszczęść na 
świecie, wyśmianie jej jest najlepszą bronią. 
Przez głupotę na myśli mam wszelkiego rodzaju niezdrowe interesowanie 
się innymi ludźmi w sensie dopatrywania się w nich czegoś złego bądź 
gorszego - w wywiadach Cohen (dla tych co nie wiedza absolwent 
Cambridge) nieraz podkreślał, że tym co najbardziej go w ludziach 
śmieszy to ich ograniczenia. 
A najlepsze, co powiedział o swojej twórczości to to, że w czasie 
drugiej wojny światowej zginęło tak wielu ludzi, ponieważ społeczeństwo 
było bierne - jego filmy to bezpośrednio to ujmując - plaskacz w twarz:P 
otwórzcie się na świat i na innych a nie reagujcie agresją na inność:) 
a jak ładnie pokazał bezsens konfliktu na bliskim wschodzie!! no czemu 
nikt tego nie komentuje?! 
przecież to jest genialne ! 
poza tym całość tego filmu to nie tylko szydzenie z akcji charytatywnych 
ale przede wszystkim zwrócenie uwagi na problemy Afryki! i medialnego 
wykorzystywania ich przez tzw gwiazdeczki hollywood... 
może za to go docenicie?
Kolego, ja dobrze wiem jak Cohen ośmiesza głupotę ludzką, doskonale to pokazał w Ali G i w Boracie. Wiem, że i Bruno miał taki cel. Ale zauważ jedno - w tym filmie normalny człowiek nie jest w stanie się skupić na przesłaniu tego filmu, bo po prostu razi zbyt bezpośrednimi scenami. Moje zdanie jest takie, że gdyby Cohen podszedł do tego filmu tak umiarkowanie jak do poprzednich byłby to naprawdę film godny polecenia.