Jak zanosiłem się i zanoszę ze śmiechu na Boracie, Alim G, tak na Bruno ledwie co.
Zdaje mi się że Sacha stracił dystans do tego co robi i kosi kasę, albo chce chociaż odciąć kilka kuponów od poprzedniego filmu i wypuszcza na rynek film niekompletny, bez dopracowanego pomysłu, byle szybko.
"Mocny" rodzaj żartu ukrywa[?], brak jakiejkolwiek fabuły, spójności.
Nie jestem w stanie uwierzyć w swingowane sytuacje, bo przecież Bruno nie podróżuje formalnie z żadną ekipą filmową [kamerą].
Na koniec, Sacha żartuje w moim odczuciu tylko z innych i innych wystawia na próby, a wszystko co robi ma tylko do tego celu doprowadzić.
Kompletnie nie rozumiem co miało być śmiesznego np. w scenie z ministrem [?], dla którego tańczył i ściągnął spodnie. Poza tym, że nic w tym fajnego to jeszcze przewidywalne do bólu...
Itd.