Zarowno Borat jak i Bruno mialy na celu wysmianie pewnych zjawisk spolecznych. W obu 
filmach najsmieszniejsze nie sa rzeczy jakie wyprawia glowny bohater ale jak reaguja 
prawdziwi ludzie. np. gwiazda telewizyjna opowiada jak bardzo chce pomagac ludziom, 
siedzac na meksykanskim pracowniku....
Moim zdaniem "Bruno" to film o wiele bardziej śmieszny niż "Borat".Oba z czystym sumieniem polecam miłośnikom oryginalnych i obleśnych komedii.
Film prześmiewczy, ale za dużo w nim pedalskiej obleśności. Mnie już nie śmieszył,tak jak rewelacyjny Borat. Ale główny aktor, co tu dużo mówić, perfekcjonista - potrafi zagrać każdą rolę, podejmie się wszystkiego, co jest moim zdaniem miarą Aktorstwa przed duże A
nie pamietam juz tak dokladnie filmu ale w tej scenie podobal mi sie fakt ze ludzie wiele rzeczy robia na pokaz lub kompletnie bezsensownie. Przykladowo osoba jadaca do McDonalda, zamawiajaca tone zarcia z cola i sosem light jest smieszna. Tak samo w tej scenie. Dziewczyna na spotkaniu zwiazanym z pomaganiem ludziom siada na czlowieku ktory wywodzi sie z najbiedniejszej warstwy spoleczenstwa. To ze siada na tym czlowieku bez zadnego wiekszego problemu co jest dla niego upakarzajace jest dla mnie zabawne.
Jak dla mnie wyglądała na zmieszaną. Siadając na nim nie zrobiła mu jakiejś wielkiej krzywdy. Chyba nie siedziała też na nim jakoś specjalnie długo.
Zapewne tak. To był wywiad, więc pomyślałbym, że taką konwencję wymyślił sobie autor, a ten, na którym siedzę robi za krzesło z własnej woli i za odpowiednią zapłatę.
no widzisz... ja jakos nie uwazam zeby siadanie na meksykanskich ogrodnikach bylo odpowiednie. Uwazam ze to ponizajace i usiadlbym na ziemi... 
polecam wywiad: 
http://www.youtube.com/watch?v=ybm7UTozXU8 
oraz podobna lecz wycieta scene z filmu 
http://www.youtube.com/watch?v=nZapdwATUqY&feature=related