Amerykański remake nie udał się tak dobrze, jak mógł. "Bracia" to film dobry, ale po seansie pozostawia spory niedosyt. Największym felerem jest upraszczanie i skracanie wszelkich wątków filmu. Rodzące się uczucie Grace do Tommy'ego potraktowano po macoszemu, podobnie jak sceny z przetrzymywaniem Sama w niewoli. Ogólnie film wywierał na mnie zbyt mało emocji.
Zawiodło mnie aktorstwo. Nie zrozumcie mnie źle. Cała trójka głównych bohaterów zagrała poprawienie, ale gdyby obsadzono lepszych aktorów, to z pewnością "Bracia" wywarliby na mnie dużo lepsze wrażenie. Zwłaszcza nie przekonywał mnie Maguire. Nie pasował kompletnie do roli twardziela, a zwłaszcza później jako człowiek z zaburzeniami. Dopiero w finalnej scenie przed domem Cahilów Maguire zaczął co nieco wywierać emocji. Ale to za mało, jak na cały film.
Dlatego powinno być 9 a jest tylko 7.
Może i masz racje z tą grą aktorską, ja się nie zgadzam, ale zapewne nie jestem obiektywna, gdyż film był niezwykle urzekający.
( spojler) Z jednej strony chciałam żeby wątek Tommy'ego i Grace sie rozwinął, by mogłobyć z nich coś więcej, ale z drugiej strony cieszę się sprawa sie tak rozwiązała. Może gdybym nie wiedziała że Sam wróci, może gdyby tak było, to kibicowałabym bratu za wszelką cenę i chciałabym żeby właśnie z nim związąła się Grace (tworzyli by naprawdę dobrą parę), ale miałam tą świadomosć, że Sam żyje, cierpi i za wszelką cenę chce wrócić do żony i córeczek. Tommy pomógł jej przetrwać te najtrudniejsze momenty. ale kiedy jej mąż wrócił pora było zapomnieć o przelotnych miłostkach i wrócić do ukochanego męza.
Film pokazuje ludzką psychikę po tak traumatycznym przeżyciu, a nie chodzi tu o jakieś wątki miłosne.
Film wywarł na mnie piorunujące wrażenie, jest ciężkim i prawdziwym zarazem orzechem do zgryzienia.
Bardzo dobre kino. Polecam.