Czegos mi brakowalo w filmie - tej iskry chyba. Niby aktorstwo dobre, a Tobby przeszedł samego siebie, co nie sprawia ze zagrał genialnie, ale końcówka naprawdę w jego wykonaniu poruszająca trzeba przyznać.
Musze obejrzec duńską wersje aby miec jakies porownanie, chco mysle, ze europejska bedzie lepsza - jak to europejska. Tu pokazali ladne obrazy, aktorow, troche emocji i nic poza tym. Aha i ta wersja z pewnoscia nie powinna nosic tytulu "Brothers" - tak mysle.
P.S CHoc jezeli mam sie zabawic w polecanie filmu to tylko i wylacznie dla ostatnich 20 min filmu.
Trudno powiedzieć.
Duński pierwowzór oglądałam z marszu bez żadnych oczekiwań, bez wcześniejszego przeczytania opisu, nie znając grających tam aktorów. Po prostu popłynęłam wraz z historią. I zaskoczył mnie, po obejrzeniu stwierdziłam, że muszę zwracać większą uwagę na skandynawskie kino. Podsumowując oryginał był bardzo dobry.
A amerykańska wersja, no cóż? Film dobry, z pewnością dobrze się ogląda tylko dla mnie to już inny rodzaj odbierania filmu. Historia była mi dobrze znana, wiedziałam jakie wydarzenie nastąpi w jakiej kolejności (wprawdzie duńską widziałam już dawno, ale wydaje mi się, że amerykańska wersja trzyma się bardzo blisko pierwowzoru), aktorzy też dobrze znani (Tobey, Portman, Gyllenhaal należą do najbardziej znanych aktorów swojego pokolenia). Klimat filmu też bliski oryginałowi, co w sumie można zaliczyć in plus, zimowy, raczej prowincjonalny choć duński chyba był jeszcze bardziej surowy.
Obawiałam się o Tobey'ego, że nie da rady, bo on ma specyficzną urodę i specyficzzny rodzaj grania. Raczej pasuje do ról wrażliwych, delikatnych, nieco zdziwaczałych, żyjących w swoim świecie chłopców niż twardego żołnierza mającego żonę i 2 dzieci na utrzymaniu, opiekuńczego wobec młodszego brata "czarnej owcy", którego gra postawny Jake. Ale muszę przyznać, że mnie zaskoczył, choć bardziej w drugiej części filmu kiedy sfiksował (jednak to mu najlepiej wychodzi). Co do Gyllenhaala to mam do niego słabość więc podobał mi się mimo iż nie miał takiego pola do popisu jak Tobey. Portman ok, nie wiem czemu cały czas miałam wrażenie, że to Keira Knightly. Dziewczynki zagrały świetnie, zwłaszcza ta bardziej buntownicza.
Aczkolwiek chyba zabrakło mi tej świeżości, oryginalności bo ja po prostu widziałam już taki film i to nie taki stary. Trochę więc trudno uzasadnić mi powstanie nowej wersji. Pewnie gdybym nie widziała najpierw duńskiej wersji to ameryk. uznałabym za świetną. Dlatego myślę, że film spodoba się bardziej tym co nie widzieli oryginału. Bo kopii zawsze trudno walczyć z oryginałem. Ale na plus trzeba zaliczyć, że nie zrobili z tego jakiejś efekciarskiej hollywoodzkiej papki.Chyba muszę jeszcze raz obejrzeć duńskich Braci.
Ja uważam że lepsza. Jak każdy pierwowzór. Bardzo mnie zdziwiło że rezyserka i autorka całej historii, Susanne Bier(polecam również inne jej filmy) sprzedała prawa do nakręcenia remaku właściwie bardzo krótko po swoim filmie..Musieli jej chyba dobrze zapłacic a może liczyła że więcej ludzi doceni jej film? Na pewno obraz straci jeśli już się zna tą historię..działa jak strzał bazuki kiedy się go ogląda po raz pierwszy. Duński miał takis ma tytuł i w Polsce byłą wyświetlany jako Bracia.