Wedlug mnie film jest OK, nie zły, nie wybitny, trochę irytowała mnie Natalie Portman (którą normalnie bardzo lubię), która miała ciągle tą samą zbolałą mine, a nie potrafiła okazać prawdziwego smutku ani prawdziwej radości (no, może w ostatniej scenie gdy Tobey jej powiedział że zabił tego drugiego jakąś realną emocję można było u niej dojrzeć), ale dałam 8, bo wg mnie Tobey Maguire zagrał bardzo dobrze! Faktycznie wyglądał, jakby to wszystko przeżył i jakby wojna odcisnęła na nim swoje piętno. Przyznam też, że przed obejrzeniem filmu myślałam, że to Jake Gyllenhaal "zawładnie" filmem, a było wręcz odwrotnie. Prawie go nie zauważyłam.