Uważam, że ten film jest tylko dobry. Temat zdaje się interesujący, obsada aktorska bardzo dobra, wiedza na temat przeżyć jakie towarzyszą bohaterom Afganistanu również spora a jednak brak emocji... Najgorzej oceniam Portman. Niby płacze, przeżywa a jednak jest tak potwornie płytka, że aż odrzuca. Na pogrzeb poszła z pełnym makijażem, bez nawet porządnie napuchniętych oczu, zaledwie pół roku po pogrzebie odnajduje w sobie namiętność... Trochę za szybko. I ten śmiech, przecież ona cały czas się uśmiecha, nawet w dniu pogrzebu. Dla mnie Portman popsuła wszystko. Emocje - trzeba umieć je wyrazić, inaczej tracą na wartości.
Może taka była wizja reżysera, chociaż zgadzam się z Tobą. Bardzo duży nakład emocji zaprezentował Tobey, Jake kontrastowo - twardziel mający chwile załamania, a ona... drewniana. Mi się bardzo spodobało to, że na początku filmu to Jake był nabuzowany emocjami, wybuchał gniewem. W drugiej części role się zamieniły i przejął je Tobey.