Bardziej mnie poruszył pierwowzór. Był naturalniejszy, prawdziwszy, wersja USA jest nieco
powierzchowniejsza, chociaż sceny gdzie Tobey świruje i wytrzeszcza oczy - bardzo mnie
drapnęły. Poza tym - jak to w Hollywood, braciszek jakiś taki bardziej lojalny wobec brata-
żołnierza.
Zgadzam się, oryginał był mocniejszy i bardziej wyrazisty. Nie wiem czy by mi się spodobał w jakiś sposób, gdybym nie widziała wcześniejszej wersji.
Oryginał był jak życie. Sceny a Afganistanu naprawdę śmierdziały, A jeśli śmierdzi z ekranu to znaczy że "rezyser" nie dał pupy.
"Nie wiem czy by mi się spodobał w jakiś sposób, gdybym nie widziała wcześniejszej wersji."
Dokładnie, nawet bym go nie zauważył w natłoku.