Początkowo oceniłam ten film na 7, ale potem trochę o tym pomyślałam i uświadomiłam sobie, że nie zrobił na mnie najmniejszego wrażenia. Żadnego. Nie lubiłam Tobey'ego jeszcze przed obejrzeniem tego filmu, ale dałam mu szansę i potwierdziłam tylko swoją opinię, że jest totalnie nieplastyczny i bez emocji. A raczej ma dwie - smutne, wyłupiaste oczy i smutne wyłupiaste oczy + leniwy uśmiech, który nie sięga oczu. Ale już pomijając go, to pozostali aktorzy też się nie spisali, a po obsadzie liczyłam na coś więcej. Zwłaszcza że to dramat, a tu taka ciągnąca się papka. W dodatku to zakończenie, które miało pozować na niby interesujące, skłaniające do zastanowienia się, co będzie dalej, jak potoczy się ich życie i czy on da sobie z tym radę, a tymczasem ja się zdziwiłam, że to koniec, no bo gdzie wreszcie puenta filmu, ale poza tym jedno wielkie głuche nic.