Nie wiem dlaczego, ale ten film postawił mi pewne pytanie... Nie do końca związane wydaje mi się z zamierzeniem reżysera.
Patrząc na życie jakie miała Grace i Tommy zanim Sam powrócił "z martwych", tchnęła mnie myśl jak bezwartościowe są pieniądze... Jak cudnie jest skupić się na zdolności odczuwania szczerej radości z rzeczy tak błahych jak spacer, zabawa z dziećmi w śniegu, łyżwy... Po co aspirować do bycia milionerem skoro można się bogacić wewnętrznie w taki sposób? Kiedy można żyć w taki sposób...
Sam film bardzo dobry, rewelacyjnie budowana atmosfera dochodząca pod koniec do kulminacji. Świetna gra starszej córeczki Sama i jego samego... 9/10