Chociaż miejscami reżyser niebezpiecznie zbliża się do granicy kiczu rodem z brazylijskich telenoweli. W sumie jest to bardziej film dla nastolatków, niż dojrzałego odbiorcy. Niektóre chwyty typu wygrywanie meczów w ostatniej sekundzie przyprawiają o mdłości, jednak główny wątek miłości braterskiej jest sprawnie poprowadzony i nie ma się właściwie do czego przyczepić. Ciekawe, otwarte zakończenie, świetne zdjęcia. Chyba tyle. Trochę mało jak na zdobywcę trzech najważniejszych nagród na tegorocznym festiwalu w Moskwie, co, jak podkreślała miła pani zapowiadająca film, nigdy w historii tego festiwalu jeszcze się nie zdarzyło.
ekipa, która stworzyła ten film chyba nigdy nie widziała żadnego meczu piłki nożnej
aż nie dowiary że w kochającej futbol Ameryce Południowej (chociaż może po trochu słaba pozycji Wenezueli wśród ekip z tego kontynentu jest jakimś przynajmniej częściowym wytłumaczeniem) mógł powstać obraz tak fałszujący istotę gry w piłkę
nawet wśród małych dzieci nie polega ona na mijaniu wszystkich zawodników drużyny przeciwnej jak tyczki niczym narciarz w slalomie specjalnym
podania do partnera, dośrodkowania, strzały z dystansu, wślizgi - czyżby te elementy gry w piłkę nożną były zabronione w Wenezueli? Jakie mecze mógł oglądać reżyser tego filmu że nakręcił takie głupoty?
na domiar złego historia w tym filmie (że o grze aktorskiej i realizacji nie wspomnę) jest równie nieudolnie napisana i zupełnie nie wciągająca
i jak tu zrozumieć wysokie miejsce tego filmu w plebiscycie publiczności WFF?
jeśli WFF nagradzałaby w kategorii najbardziej realistyczny dokument, wówczas faktycznie, ten film nie miałby szans, ale na szczęście nie o to w tym filmie i w kinematografii w ogóle chodzi.
Wspaniały mecz okraszony młodzieńczymi marzeniami o futbolu, polecam nie tylko znawcom sportu. Gra aktorska na wysokim - jak na low budget venezuelan movie - poziomie
aha, czyli według Ciebie to sportowe science-fiction
na szczęście w takich filmach chodzi o oddanie przynajmniej pozorów realności, i dlatego ten obraz to totalna beznadzieja
spoko, przecież może ci się nie podobać, ale argument realizmu w takim filmie nie przechodzi.
a tak btw: grałem kiedyś w piłkę z młodymi latynosami i wiesz co? Oni dokładnie tak grali jak na tym filmie. Zero taktyki, zero gry zespołowej, liczy się tylko 1v1, każdy kiwa, nawet bramkarz. W ciągu meczu kilkanaście sytuacji 100% a bramek 2-3. Żadnych strzałów z dystansu, podania tylko w ostateczności, a wślizgi nawet w polskiej lidze 6v6 są zabronione. Może właśnie paradoksalnie ten obraz był realistyczny, tylko, że ty go postrzegasz przez pryzmat PL? no bo czemu reżyser miałby go celowo wypaczać?
może dlatego go wypaczył bo nie miał pojęcia o sporcie o którym zrobił film
to że południowoamerykańscy piłkarze grają indywidualnie to inna sprawa, problem iż w tym filmie pokazano iż w każdej akcji gościu biegnie i oszukuje zwodami połowę drużyny przeciwnej, a to każdy choć odrobinę znający specyfikę gry, niekoniecznie w pl, musi uznać za parodie i oderwanie od rzeczywistości
wiec jak pokazano film o grze w piłke nozna, ktory przeczy specyfice tego sportu to jest to czynnik dyskwalifikujący w 100% twórców
no ale tak właśnie jest. tak się gra w piłkę w wenezueli! niesamowite, że wenezuelczyk pokazuje wycinek świata, który zna, w którym się wychował, a ty twierdzisz, że tak nie jest, tylko siedzisz w polskim fotelu i psioczysz.
Mój nauczyciel hiszpańskiego, Wenezuelczyk powiedział, że wszystko w tym filmie jest prawdziwe, a sama historia to typowa historia połowy wenezuelskich chłopców, czy to ci wystarczy? Czy grałeś kiedyś w ogóle w piłkę?
nie gra się tak w Wenezueli, oglądałem wiele meczów tej reprezentacji, drużyn klubowych z tych krajów, a także zespołów młodzieżowych i nigdzie nie dochodzi do sytuacji że jeden zawodnik przedrybluje całą drużynę przeciwnika,
zapewne mylisz pojęcia - osobnym zagadnieniem jest że zawodnik chciałby się kiwać, a osobnym czy to jest realne
to tak jakby ktoś zrobił film o siatkówce (zmieniam przykład bo widzę że o piłce nożnej nie masz pojęcia), w którym w każdym meczu młody zawodnik wchodzi na zagrywkę robi 25 asów - taki jest oczywiście jego cel ale nie ma szans żeby w jakimkolwiek meczu komuś się to udało
dlatego film Brat pokazuje absurdalną i nieprawdopodobną sytuację
a to że jakiś nauczyciel wenezuelczyk Ci naopowiadał bzdur to już nie mój problem, ja też mogę się kopsnąć do uczyć polskiego do Wenezueli o opowiadać że u nas to taki Wlazły w jednym secie robi 15 asów
w piłkę grałem, meczów oglądam pewnie miesięcznie więcej niż Ty w całym życiu, byłem na setkach stadionów i mogę śmiało powiedzieć że jestem ekspertem w tej dziedzinie - generalnie mam zasadę że jak się o czymś wypowiadam to dlatego że się na tym znam w przeciwieństwie do innych którzy jak Twój nauczyciel nie mają o czymś pojęcia się mądrzą
nawiasem mówiąc robienie złych filmów o sporcie jest zaraźliwe, bo wczoraj oglądałem beznadziejny i absurdalny film o hokeju, ale to przynajmniej miała być w zamyśle komedie, a nie dziełko na które jest kreowany beznadziejny Brat
Masz rację, próbowałem cię zwieść na manowce, ale mi się nie udało, gratuluję nieugiętej postawy, rzeczywiście twoja wiedza okazała się być niezwykle szeroka.
Jak ty to robisz? Nie ruszając grubej dupy sprzed TV wiesz lepiej jak wygląda piłka nożna w Wenezueli. Ba, pomimo dowodu w postaci filmu, nakręconego w Wenezueli, pomimo tego, że przytaczam ci słowa Wenezuelczyka, mieszkającego od 3 lat w PL, nauczyciela hiszpańskiego (on mi ten film polecił btw), dodatkowo masz czelność wywyższać się bo "oglądasz miesięcznie więcej meczów niż ja", biedny człowieczku.
A gdy grałeś w piłkę jako dziecko (ja gram nadal w wieku 29 lat - amatorsko) musiałeś być bardzo kiepski, skoro nie grałeś jak Hermano. Ja byłem lepszy, kiwałem 16 i strzelałem z przewrotki co drugą bramkę, zupełnie gdzieś miałem taktykę, podania z klepki.
Ale pewnie tak nie było, bo przecież ty oglądasz telewiezję i tak tam nie ma :)
widzę że dalej nie rozumiesz prostych rzeczy - to nie moja wina, uderzasz w osobiste insynuacje i już nawet świetnie wiesz że nie ruszam "grubej dupy sprzed tv"
mamy takie czasy że mecze są ogólnie dostępne, można je oglądać w różnych tv, ściągać z internetu, jeździć po świecie i oglądać niekoniecznie w tv - więc trudno uwierzyć w bzdury ze jest jeden taki kraj w którym specyfika gry jest zupełnie inna
no chyba że grasz amatorsko i jednak wiesz lepiej, potrafisz okiwać pięciu graczy i nie masz problemu że szósty zamiast wejść Ci ostro w nogi i skończyć zabawę dalej nabiera się na Twoje kiwanie
więc napiszę jeszcze raz najzrozumialej jak umiem: nie jest kwestią błędu w tym filmie to że ktoś gra indywidualnie, kiwa sie, nie przestrzega taktyki,
bzdurą jest to że mu się to w prawie każdej akcji udaje i połowa (jak nie cała) drużyna rywala się w banalny sposób na każdy zwód nabiera
to tak jakby ktoś zrobił film o gościu który gra w totolotka i co tydzień trafia szóstkę - bzdura prawda?
a Ty byś pisał że też grasz i też chcesz za każdym razie trafić, każdy tak robi tylko mało komu się to udaje, a nikomu się nie udaje dwa razy w życiu - proste porównanie?
Mało komu się to udaje?
Vide Messi - od 5 lat kiwa cały swiat, średnio 19 dryblingów na mecz, udaje mu się to zawsze. Skoro na poziomie światowym są takie przypadki, na poziomie amatroskim oglądam to co poniedziałek, to wierz mi, że na poziomie dziecięcej ligi wenezuleskiej jest nawet częściej niż w Hermano. Gdyby kiwanie 6 przy biernej postawie całej drużyny było tak rzadkie jak trafienie totolotka, to Ameryka płd pełna by była multimiliarderów.
Naprawdę tego nie rozumiesz?
A skąd ciągnięcie tematu przeze mnie: Dałeś filmowi ocenę 1... Pięknemu obrazowi o przyjaźni w trudnych warunkach i ogromnej pasji, świetnie nakręconemu, filmowi, który w Wenezueli jest niczym święta relikwia ty dałeś ocenę 1, bo chłopak za dużo kiwał. To dla mnie jest rozpacz!
To tak jak Ojcu Chrzestnemu dać 1 za to, że Don Corleone nie polał nikomu głowy wodą w kościele.
gdzie widziałeś akcję w której Messi przeszedł siedmiu rywali - jak w filmie Brat - to nie wiem, Messi jest tu świetnym zresztą przykładem - jest uważany za geniusza, pomimo iż większość jego bramek pada po minięciu jednego, maksymalnie dwóch rywali, to pokazuje jaka jest specyfika futboli
obecnie wszystkie wielkie wyczyny futbolu można łatwo znaleźć, podrzuć więc mi filmiku w których dochodzi do porównywalnych sytuacji jak w filmie Brat, te przejścia całej drużyny przeciwnika, bramki z przewrotek w każdym meczu itp. Bo ja chodzę często na mecze dzieciaków i mam takiego pecha że od dwudziestu lat nie widziałem takiego wyczyny
jedyna akcja w historii futbolu - porównywalna do wyczyny bohaterów Brata - to Maradona z meczu z Anglia, od ponad 20 lat cały świat się zachwyca to akcją - co najlepiej pokazuje że takie wyczyny w futbolu to wydarzenie stulecia - a nie coś co się zdarza co 15 minut
a że film był beznadziejny to inna sprawa, aczkolwiek te absurdy futbolowe go już na starcie skreślają
jakby w Ojcu Chrzestnym Don Corleone robił rzeczy niemożliwe to też by ten wielki nie został arcydziełem (co to ma do tego polewanie głowy wody w kościele - to nie wiem, może tylko świadczy że nie rozumiesz kontekstu naszej pseudodyskusji)
tutaj masz dla ułatwienia 10 najlepszych bramek Messiego z 2010roku
www.u21.pl/akcja/bramki/lionel-messi-2010-10-najlepszych-bramek
każdy może obejrzeć, a Ty wymień te w których LM mija więcej niż trzech obrońców, ale strzela bramkę z kosmicznej przewrotki
jeszcze sam podajesz statystykę która potwierdza moją tezę: 19 dryblingów na mecz: podczas gdy w filmie Brat w jednej akcji gości robi co najmniej 6, więc z tego wynika ze najlepszy obecnie piłkarz piłkarz robi wszystkiego trzy akcje na mecz? jeśli standardowa według Ciebie akcja w futbolu to okiwanie 6 obrońców
Przestaję się spierać na temat tego, czy futbol jest taki jakim widzi go reżyser, czy takim jakim jest w twojej głowie, zależało mi tylko na tym by wyjaśnić ci, że ocenianie Hermano przez pryzmat statystyk Castrola to jak oglądanie Ojca Chrzestnego przez pryzmat katolickiego księdza, który czeka na scenę aż ojciec chrzestny poleje głowę nowonarodzonemu dziecku, kumasz już? chrzest
Dalej nie? To jak ocenianie filmu porno przez pryzmat socjologii i stosunków międzyudzkich.
Dalej nie? To jak ocenianie filmu fantasy przez pryzmat dokumentalisty.
W skrócie: to nie ma nic wspólnego. A ty dałeś filmowi 1 bo futbol nie był taki jak w twojej glowie. Zaznaczam: w twojej głowie, bo nigdy nie byłeś w Wenezueli i nie masz pojęcia jak tam się gra, szukasz odwołań w swojej głowie, do czegoś co już znasz - tak działa mózg, tworzy najprostsze powiązania, nie mam ci tego za złe, niektórzy ludzie tak maja, że nie potrafia wyjść poza własne ograniczenia, ale dziwi mnie twój upór, przytaczanie przykładów ze świata profesjonalnej piłki nożnej, który nijak się ma do wenezuelskiego podwórka. Powiem więcej, podwórko Hermano przypomina dużo bardziej moje czy twoje dzieciństwo z piłką nożną, niż AC Milan vs FC Barcelona. W ogóle system 6v6 nijak się ma do futbolu, który ty "miesięcznie oglądasz".
I jestem pewien, że w tych biednych slumsach, pełnych niespełnionej latynoskiej gorącej krwi, gdzie bieda jest tak straszna, że dla dolara brat zabija brata, gra się dokladnie tak jak w tym filmie, gówno mnie interesuje, że ty jesteś "znawcą futbolu" i że nigdy tego nie widziałeś
widzę, że brakło argumentów i próbujesz ukierunkować swoją obronę filmu już zupełnie pozamerytorycznie, więc pewnie zachodzi tutaj jeden z trzech powodów:
1) w ogóle nie widziałeś tego filmu i zdajesz sobie sprawy że nierealne ukazanie w nim kluczowego tematu zupełnie go dyskredytuje
2) masz jakiś pozamerytoryczny powód aby bronić tego filmu i strasznie Cię boli moje obniżenie mu średniej ocen
3) sam już sobie uzmysławiasz iż nie masz racji, ale brniesz dalej tylko aby nie przyznać się do błędu
będziesz tutaj wciąż twierdzić że w slumsach gra się tak jak w tym filmie (chociaż przeczy to zdrowemu rozsądkowi - i każdy kto widział chociaż przez chwilę dzieciaków latających gdziekolwiek na świecie za piłką musi to przyznać) - pomimo że nie masz na to żadnych argumentów, dowodów itp. poza jakimś wenezuelczykiem który pewnie tam nie był kilkanaście lat
i jakbyś czytał ze zrozumieniem to byś załapał iż wciąż piszę że szczególnie w amatorskim futbolu takie sytuacje nie mogą mieć miejsca: a Ty tutaj się odnosisz że podaję Ci przykłady z futbolu profesjonalnego - zresztą sam zacząłeś z Messim i Barceloną - to teraz nie odwracaj kota ogonem
potrafisz zrozumieć prostą tezę: nie ma możliwości w takim sporcie jak futbol żeby jeden nawet najzdolniejszy gracz, niezależnie na jakim poziomie rozgrywek - potrafił okiwać kilka razy w jednym meczu całą drużynę przeciwnika - jak w filmie Brat?
powiem więcej nawet jakby Barcelona wyszła naprzeciwko grupce polskiej drużyny amatorskiej czytelników filmwebu to Messiemu nie udałoby się przeprowadzić takich akcji, bo by w końcu jeden z obrońców nie nabrał się na jego zwodu
to jest absurd tego filmu i dalsza dyskusja nan ten temat nie ma sensu, bo to tak jakby ktoś twierdził, że jest kraj gdzie w siatkówkę gra się tak że wychodzi jeden biedny gość ze slumsów i robi w secie 25 asów
co do podnoszonego argumentu iż ocena tego filmu nie może opierać się jedynie na aspekcie ukazania gry w piłkę nożną to by się można było z Tobą częściowo zgodzić gdyby nie to iż ten film właśnie opiera się na realistycznym ukazaniu historii braci którzy z grą w piłkę w Ameryce Południowej są związani
to nie jest film fantasy, to nie jest komedia, to miał (chyba) być dramat oparty na w miarę realistycznej historii, to że złamano wręcz karykaturalnie realistyczność ukazania futbolu (czego Ty uparcie nie chcesz przyznać) niestety dyskwalifikuje go już na wstępie)
żeby nie było wątpliwości, oprócz kwestii ukazania futboli, w tym filmie nie podobał mi się jeszcze:
1) scenariusz (ta cała historia, pomijam scenariusz akcji piłkarskich)
2) reżyseria
3) gra aktorów
4) montaż
doszedłem do 3 z powodów dla którego miałbym bronić tego filmu i stwierdziłem, że obrażanie cię nie sprawi mi przyjemności, więcej nie czytałem i nie będę
no to pozostań przy swoich absurdalnych pomysłach że jednak w Wenezueli gra się w piłkę tak jak w filmie Brat a nie tak, jak w ciągu kilku minut można znaleźć w internecie np.:
http://www.youtube.com/watch?v=gHCiHs55L3Q&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=14pct-C3wVQ&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=jpK9iuyoBkM&feature=related
i dziesiątki innych - również młodzieżowych, piłki kobiecej itp
ale według Ciebie to jest rzeczywistość przeze mnie wymyślona: "w twojej głowie, bo nigdy nie byłeś w Wenezueli i nie masz pojęcia jak tam się gra, szukasz odwołań w swojej głowie"
szukając odwołań w mojej głowie, akurat sobie przypominam że wielokrotnie oglądałem mecze reprezentacji Wenezueli i grają jakoś tak jak się gra na całym świecie
wielokrotnie oglądałem mecze dzieciaków (nie tylko w Polsce) i gra się podobnie jak na całym świecie a zupełnie nie tak jak w filmie Brat
więc można było poprzestać w dyskusji na tym co napisałem w pierwszym poście, bo tam była istota tematu i moich zastrzeżeń:
"aż nie dowiary że w kochającej futbol Ameryce Południowej (chociaż może po trochu słaba pozycji Wenezueli wśród ekip z tego kontynentu jest jakimś przynajmniej częściowym wytłumaczeniem) mógł powstać obraz tak fałszujący istotę gry w piłkę
nawet wśród małych dzieci nie polega ona na mijaniu wszystkich zawodników drużyny przeciwnej jak tyczki niczym narciarz w slalomie specjalnym
podania do partnera, dośrodkowania, strzały z dystansu, wślizgi - czyżby te elementy gry w piłkę nożną były zabronione w Wenezueli? Jakie mecze mógł oglądać reżyser tego filmu że nakręcił takie głupoty?"
ale jak wolisz iść zaparte przez kilka postów dyskusji i się wycofywać potem rakiem to już Twój problem
ja nie jestem winny że ktoś zrobił bardzo zły film, ale jak już zrobił to czuję w obowiązku go skrytykować - chociażby dlatego ze film wchodzi do polskich kin i szkoda mi każdego kto zmarnuje parę złotych na bilet
bardziej polecam zatrzymać się przed kinem przy jakimś szkolnym boisku i pooglądać jak chłopaki w Polsce kopią piłkę - raz że samo życie, dwa że świeże powietrze, trzy że zaoszczędzone kilkanaście złotych za bilet (które nie trafią do kieszeni dystrybutora promującego w Polsce kolejny beznadziejnie źle zrobiony film w Ameryce Południowej)
ALE ty jesteś strasznym idiotą !!
Dodatkowo użytkownik McArthur wtóruje podpinając wszystko pod realia gry w polskiej okręgówce...
To przerażające jak nie dochodzą do ciebie proste rzeczy, typu prawa jakimi rządzi się film i kreowanie w nim bohaterów, jesteś gotowy wysłać twórcę filmu fabularnego na stos, bo w filmie zbyt FILMOWO pokazał piłkę nożną. Przecież powinien to być prawdziwy mecz, prosto z polskich boisk, bo to wenezuelski film fabularny
!
o widzę że się znowu pojawiłeś
nie wystarcza Ci że się w jednej dyskusji skompromitowałeś
odczekałeś sobie miesiąc i brniesz w kolejną zaczynając od standardowego wyzywania od idiotów
oczywiście nie raczyłeś przeczytać całej dyskusji i jak poprzednio już w pierwszym poście się skompromitowałeś po raz kolejny
lubisz tak, czy po prostu nie zdajesz sobie sprawę ze wychodzisz na intelektualne zero?
co do meritum - także w polskiej okręgówce nie gra się tak jak w tym filmie, realia i zasady gry w piłkę nożną są takie same na całym świecie, zarówno w Lidze Mistrzów jak i w okręgówce, zarówno w Polsce jak i w Wenezueli
brniesz dalej? ostrzegam skończysz jak poprzednio
jeszcze nigdy się nie skompromitowałem
Nie kojarzę cię, ale możliwe że gdzieś na ciebie wpadłem i to że wyzwałem cię od idiotów i teraz robie to znowu nie rozpoznając cię wogóle ................... chyba o czymś świadczy ? hę ? nie widzisz pewnej prawidłowości ? Właśnie przejrzenie dyskusji od początku pozwoliło mi zbudować opinię na ten temat - nie inaczej.
Nie wiem co znaczy odczekanie miesiąca, skoro cię nie kojarzę, ale dobra. Tłumaczysz coś, o zasadach piłki na całym świecie , W ŻADEN SPOSÓB TO SIĘ NIE ODNOSI DO DYSKUSJI.
1) FILM to nie ŻYCIE. Film celowo korzysta z pewnych uproszczeń, nie po to , by przedstawić życie 1:1 tylko po to, aby BYĆ FILMEM ! Tego wymaga jego konstrukcja, nie istnieje zasada , która nakazuje przedstawić grę w piłkę nożną tak , jak wygląda ona w lidze mistrzów.
2) Nie masz pojęcia jak wygląda gra na podwórkach między blokami w Wenezueli . Istnieje prawdopodobieństwo, że nei jest to gra 1 zawodnika przez pół boiska (Maradona) . W końcu nigdy na świecie nie istniał taki tryb w tą grę (Maradona). Cały czas jednak , jest to forma fabularna , którą między innymi karmili cię Japończycy w kultowej bajce Tsubasa ...........
Bo po prostu tak wygląda przeniesienie piłki nożnej na warunki fabularne
Film ma pokazać próbę wydostania się wyjątkowych ludzi z ciężkich warunków z jakimi muszą obcować na co dzień.
Jak chcesz przedstawić taką próbę , taką kreację jednostki wyjątkowej , jak nie przez pokazanie jak kiwa wszystkich ???
Jak ???
Może masz talent reżyserski ?
Jak ??? Może odmienisz świat filmu. Kinematografia na ciebie czeka.
Puścisz mecz wpołowie filmu?
NIE DA SIĘ zrobić filmu , puszczając w połowie 10 minut prawdziwego meczu
To NIE DZIAŁA.
Ocena filmu jako 1/10 tylko dlatego że nie jest meczem , to jak obrażenie się na piłkę nożną za to że nie jest Filmem.
Jak wspomniałeś, wyzwałem cię już od idiotów
Nie myliłem się.
Ani razu się nie skompromitowałem, ty robisz to prawdopodobnie po raz kolejny
Piłka nożna to nie Film
Film to nie Piłka nożna
(Maradona)
Jesteś jak bokser (uwaga to będzie długie porównanie), który wyszedł w grudniu zupełnie nieprzygotowany na ring rozpoczynając potyczkę od napinania się i wywyższania nad przeciwnikiem, a okazał się bokserskim dyletantem. Przegrał każdą rundę wyprowadzając nieudolne ciosy i jeszcze udaje że nie pamięta tego co było miesiąc temu. Teraz minął miesiąc i po raz kolejny wychodzi na ring nieprzygotowany i nie w swojej kategorii wagowej, ale zaczynając tak samo.
Chłopie – jak Ty nie pamiętasz kilkunastopostowej wymiany zdań z przed miesiąca to naprawdę jest z Tobą źle. Ale zakładam że pamiętasz, tylko przegrałeś na tyle wyraźnie że się nie chcesz przyznawać.
I w zasadzie powinienem w tym miejscu odpuścić bo zwyczajnie po ludzku mi jest Cię szkoda, ale jak postanowiłeś jeszcze raz rzucić rękawice to Cię wypunktuje dokładnie tak samo jak miesiąc temu, chociaż tak piszę - już zaczyna mi Cię być szkoda. Ale że potyczka słowna z Tobą nie wymaga większego wysiłku, bo siła Twoich ciosów jest żenująca (zanim to napisałem przeczytałem dokładnie całego Twojego posta i niestety nie widzę nawet cienia zwyżki formy), więc ani się nie zmęczę ani nie spocę, a przy okazji trochę ponaśmiewam z Twoich pseudoargumentów.
„jeszcze nigdy się nie skompromitowałem”
brak znajomości sformułowań używanych do oceny filmu – totalna kompromitacja pogłębiona brnięciem w dalszą dyskusję, zamiast się wycofać i przyznać to błędu.
„Nie kojarzę cię, ale możliwe że gdzieś na ciebie wpadłem”
nie kojarzysz faktów z przed miesiąca i swojego pisania na które musiałeś poświęcić sporo czasu (bo czytać już na pewno nie czytałeś),
szczerze Ci współczuję, kiepska choroba,
podaj miasto polecę Ci niezłych lekarzy.
„chyba o czymś świadczy ? hę ? nie widzisz pewnej prawidłowości ?”
no właśnie widzę. Poczytałem zresztą (z czystej ciekawości) inne Twoje wypowiedzi na forum filmwebu i widzę (poza tym że jesteś tutaj zupełną świerzynką) że to u Ciebie norma i standard: wytknąć że ktoś inny filmu nie zrozumiał, pouczyć, wywyższyć się. Oj coś niedowartościowanie przeważa na tych wyższych szczeblach drabinki wiedzy filmowej. Mylisz dyskusję o filmach z leczeniem kompleksów, jak to dobrze że wynaleziono internet masz okazję gdzieś zabłysnąć, kogoś wyzwać do wariata, głupola, prostaka, dwunastolatka – raj dla Ciebie takie forum, prawda? Dobrze że trafiłeś do internetu. Dobrze że znalazłeś miejsce gdzie „wytykasz ludziom głupie gadanie nie oparte na zdrowym rozsądku”. Szkoda że przyszedł ktoś („skąd ja się wziąłem”?) i zaczął z Tobą rzeczowo dyskutować – tylko się zdenerwowałeś i pogubiłeś jak dziecko stawiając się w gronie sformułowań którymi rzucasz w kierunku innych użytkowników. Ile Ty masz lat? 12?
„Właśnie przejrzenie dyskusji od początku pozwoliło mi zbudować opinię na ten temat - nie inaczej.” – to kiepsko o Tobie świadczy, bo już wyłuszczyłem meritum sporu, a Ty jak widać poniżej nie zrozumiałeś.
„FILM to nie ŻYCIE.”
Brawo! Genialne, tyle że czasami film ma za ambicję (jak tutaj, o czym świadczą chociażby wypowiedzi reżysera filmu „Brat”) przedstawić realną historię. Tutaj miał. Sam o tym zresztą poniżej piszesz, że film miał pokazać jak się wybić z nizin społecznych w Wenezueli.
„nie istnieje zasada , która nakazuje przedstawić grę w piłkę nożną tak , jak wygląda ona w lidze mistrzów”
oczywiście że nie istnieje, tylko jakbyś przeczytał ze zrozumieniem całą dyskusję to byś zauważył że ten film pokazuje sytuacje jakie nie zdarzają się w grze w piłce nożnej nigdzie, nie tylko w Lidze Mistrzów. Takie sytuacje nie zdarzają się ani w Polsce, ani w Niemczech, ani w Wenezueli, ani w Kambodży, ani w okręgówce, ani w Ekstraklasie, ani wśród dzieci, ani wśród kobiet, ani wśród oldboyów.
„Nie masz pojęcia jak wygląda gra na podwórkach między blokami w Wenezueli .”
Akurat mam pojęcie, tak samo jak między blokami w Berlinie, Sarajewie, Włoszczowej itp. Poza tym film pokazuje już konkretne rozgrywki a nie tylko kopanie między blokami. Oglądałeś ten film?
„Istnieje prawdopodobieństwo, że nei jest to gra 1 zawodnika przez pół boiska (Maradona)”
Owszem, istnieje nawet pewność że nie jest to gra 1 zawodnika przez pół boiska.
„W końcu nigdy na świecie nie istniał taki tryb w tą grę (Maradona).”
Dokładnie - nie istniał. Sam Maradona jest tutaj idealny przykładem (gratulacje za przykład), najlepszy piłkarz w historii ludzkości wykonał w całym swoim życiu dwie podobne akcje jak Daniel - bohater filmu Brat. Dwie w całym życiu. A nie dwie w każdej połowie meczu.
To tak – uwaga przykład – jakbym naśmiewał się z filmu o gościu który co tydzień wygrywa w Lotto szóstkę. No fakt, kilku takich było co wygrało (osobiście faktycznie nie znam). Podobno był nawet taki co wygrał dwa razy z rzędu (nie wierzę). Ale film opowiadający historię gościa który wygrywa co trzy dni – jest nierealny. Nie musi być to zły film – może być to świetna historia, ale jak ma pokazywać realne życie w Wenezueli to razi. A mój poprzedni dyskutant (on twierdził bodajże że jakiś jego nauczyciel hiszpańskiego mu to potwierdzał) i jak rozumiem teraz Ty (ale Ty jak widać z innego powodu, masz ze sobą problem poważniejszy) twierdzicie że to normalne że facet wygrywa co chwilę szóstkę. I czego ja się czepiam, to tylko film …
„Cały czas jednak , jest to forma fabularna , którą między innymi karmili cię Japończycy w kultowej bajce Tsubasa ...........”
Jest to forma fabularna, ale nie jest to science-fiction, albo fantasy ani nawet komedia gdzie dopuszczalne są grube przeinaczenia rzeczywistości. Tsubasa nie oglądałem chyba, nie chce mi się sprawdzać co masz na myśli. Najwyżej przegram jedną utarczkę bokserską.
„Bo po prostu tak wygląda przeniesienie piłki nożnej na warunki fabularne”
Bzdura. Powstało wiele filmów o piłce nożnej, lepszych i gorszych. W żadnym takiego bzdurnego przedstawienia tej gry nie było. Już nawet wszystkie trzy części „Gol” w miarę trzymały realia i praktykę tej, wspaniałej zresztą, gry.
„Film ma pokazać próbę wydostania się wyjątkowych ludzi z ciężkich warunków z jakimi muszą obcować na co dzień.”
OK. Maradona się wydostał. A nie grał tak jak bohater tego filmu. Wielu innych się wydostało a nawet nie śniło o takich akcjach jakie wymyślił reżyser.
„Jak chcesz przedstawić taką próbę , taką kreację jednostki wyjątkowej , jak nie przez pokazanie jak kiwa wszystkich ???”
Jakkolwiek, chociażby tak ze w ważnym meczu strzeli karnego (albo obroni jak jest bramkarzem) w ostatniej minucie, albo że pośle idealne podanie, albo że strzeli bramkę w przewrotki – cokolwiek realnego.
„Może masz talent reżyserski ?”
szczerze wątpie.
„Może odmienisz świat filmu. Kinematografia na ciebie czeka. Puścisz mecz wpołowie filmu?”
Ja raczej nie odmienię, ale roli konsultanta scen piłkarskich bym się podjął (wstydziłbym się później że maczałem palce w tak słabym filmie, ale trochę lepszy by był dzięki moim uwagom).
Naprawdę nie widziałeś żadnego filmu o piłce? Zacznij od Piłkarskiego Pokera. Może się przynajmniej uśmiechniesz i gula Ci przestanie skakać, a może i problemy z pamięcią się osłabią.
„NIE DA SIĘ zrobić filmu , puszczając w połowie 10 minut prawdziwego meczu”
A napisałem że tak powinien zrobić? Co za bzdury tutaj piszesz? Nie można już pokazać w filmie realnej gry? A przynajmniej w ramach minimalnego prawdopodobieństwa. No dobra, z raz można pokazać że gościu okiwał siedmiu rywali, w końcu Maradonie to się udało w 1986 roku, ale utrzymywać że gościu wybije się z nizin bo będzie robił taką akcję co 5 minut to już żenada.
„Ocena filmu jako 1/10 tylko dlatego że nie jest meczem , to jak obrażenie się na piłkę nożną za to że nie jest Filmem.”
Moja ocena 1 oznacza że filmu nie warto obejrzeć. I nie ma ona nic wspólnego z piłką nożną.
Jakbyś jednak czytał tą dyskusję to byś doczytał że nie tylko ukazanie piłki nożnej w tym filmie mi się nie podobało. Zwróciłem uwagę na ten fakt jedynie dlatego że mnie najbardziej zdziwił, w kontekście tego że facet z Ameryki Południowej nie ma pojęcia o grze w piłkę. Dziwne. Rozumiem że ty możesz nie mieć pojęcia, ale facet z Wenezueli, gdzie nawet zakonnica interesuje się kopaniem piłki … nieprawdopodobne.
„Ani razu się nie skompromitowałem, ty robisz to prawdopodobnie po raz kolejny”
Cóż, przegrałeś drugą rundę, masz szansę jak kiedyś Gołota uciec w przerwie i zachować resztkę honoru, ale stawiam że zaraz zaczniesz wyjdziesz do kolejnej z nieudolnym machaniem rączkami. Włóż przynajmniej rękawicę i kask.
„Piłka nożna to nie Film. Film to nie Piłka nożna”.
Tutaj akurat pełna zgoda, poza tym że piłkę nożną jako dyscyplinę sportu piszemy z małej litery.
Gong!
skąd ty sie urwałeś człowieku ?
napisałem coś na forum filmwebu i twoim zdaniem powinienem to pamiętać do końca życia , że dyskusję prowadziłem z tobą , czego dotyczyła, jaki film ?????
Jakie to ma znaczenie czy to miesiąc , rok, czy 30 lat ? Nie zostawiam takich śmieci w głowie.
Może dla ciebie filmweb to całe życie
Dla mnie na pewno nie.
Bez sensu jest czytać całe te twoje wypociny, skoro jesteś głupi w zarodku i rzucasz się gdy tylko ktoś ci to wyrzuci.
Durnowate porównanie do boksu, jak u 6 latka , tylko po to , żeby zbudować jakąś teorię wokół miernych wniosków.
Że co, napisałem coś, co zrozumiałeś na opak i wmawiałeś że masz rację.
Pewnie dałem sobie spokój z głupkiem, przecież nie przetłumaczysz że wielbłąd to nie koza człowiekowi nierozumnemu. W tym serwisie plącze się mnóstwo głupków, z kilkoma się starłem , zachowując wprowadzoną przez ciebie nomenklaturę bokserską , ale to wcale nie powód żebym pamiętał każdego głupka i o jaki wyraz chodziło.
Jeden np. wprowadził własną definicję słowa gniot i trwał przy tym w newralgicznym momencie czepiając się moich pojedynczych słówek, przecież nie będę się siłował ze ścianą
Piękne jest to, jak teraz brniesz w teorię - dopuszczasz , że można przez chwilę pokazać okiwanie 7, jeżeli opowiadamy w ramach fabuły o konkretnym nakreślonym bohaterze, ale potem powinien powrócić pełen realizm bo inaczej 1/10
!!!!
FILM
!!!
FILM
!!
Nie rozumiesz zasad filmu , budowania fabuły, z tobą nie ma żadnej dyskusji.
Zapomnij o tej piłce nożnej w końcu. Ona jest tłem do filmu , nie istnieje żadna zasadda - o czym pisałem - by pokazywać w filmie realną piłkę nożną.
„NIE DA SIĘ zrobić filmu , puszczając w połowie 10 minut prawdziwego meczu”
A napisałem że tak powinien zrobić?
TO ŻE NIE NAPISAŁEŚ NIE ZNACZY ŻE TAK NIE UWAŻASZ. MIOTASZ SIĘ , ŻE W FILMIE ZAWODNIK KOGOŚ KIWA I TO NIE DOPUSZCZALNE.
Czyli chcesz meczu na filmie
Czy nie? Czy wystarczy że 4 okiwa i bedzie spoko. Nie więcej niż 5 ?
Może 3 ?
Nie pisz nic
No to runda trzecia:
„skąd ty sie urwałeś człowieku ?”
Z Nowej Huty
„napisałem coś na forum filmwebu i twoim zdaniem powinienem to pamiętać do końca życia , że dyskusję prowadziłem z tobą , czego dotyczyła, jaki film ?????”
Nie powinieneś, ale jak jesteś osobnikiem zdrowym psychicznie to musiałbyś zapamiętać (co się zresztą zaraz okaże), jak masz taki problem z pamięcią to oznaczałoby że coś jest z Tobą nie tak.
„Jakie to ma znaczenie czy to miesiąc , rok, czy 30 lat ?”
Pewnie według Twojej głowy nie ma. Ja mam tak, że to co było miesiąc temu pamiętam lepiej niż to co było 30 lat temu. Wydaję mi się że to ja jestem pod tym względem normalny.
„Nie zostawiam takich śmieci w głowie.”
To zrozumiałe, ale pozytywne że przyznałeś że Twoja twórczość na tym forum to śmieci.
„Może dla ciebie filmweb to całe życie. Dla mnie na pewno nie.”
Dla mnie tym bardziej nie. Nie wykorzystuje tego forum żeby leczyć kompleksy obrażając innych ludzi.
„Bez sensu jest czytać całe te twoje wypociny, skoro jesteś głupi w zarodku i rzucasz się gdy tylko ktoś ci to wyrzuci.”
To już znam, w poprzedniej dyskusji też przyznawałeś że nie jesteś w stanie czytać. Jesteś tutaj tylko po to żeby poobrażać, bo masz jakiś problem ze sobą. Nie wnikam jaki. Nie moja profesja. Ale mi niestety nie przeszkadza że mnie powyzywasz, tylko merytorycznie się to tego ustosunkowuje.
„Durnowate porównanie do boksu, jak u 6 latka , tylko po to , żeby zbudować jakąś teorię wokół miernych wniosków.”
A mi się podoba to porównanie, szczególnie dalej czytając Twoje nieporadne próby pojedynku słowno/merytorycznego.
„Że co, napisałem coś, co zrozumiałeś na opak i wmawiałeś że masz rację.
Pewnie dałem sobie spokój z głupkiem, przecież nie przetłumaczysz że wielbłąd to nie koza człowiekowi nierozumnemu. W tym serwisie plącze się mnóstwo głupków, z kilkoma się starłem , zachowując wprowadzoną przez ciebie nomenklaturę bokserską , ale to wcale nie powód żebym pamiętał każdego głupka i o jaki wyraz chodziło.”
Tak, zauważyłem że to Twoja pasja. Zidentyfikować jakiegoś głupka i go powyzywać. To że potem okazuje się że sam na głupka wyjdziesz to już inna sprawa, zresztą nie czytasz wszystkiego co się do Ciebie pisze więc może nawet nie wiesz.
„Jeden np. wprowadził własną definicję słowa gniot i trwał przy tym w newralgicznym momencie czepiając się moich pojedynczych słówek, przecież nie będę się siłował ze ścianą”
No widzisz, jednak pamiętasz walkę którą przegrałeś po kilkunastu rundach z kretesem. Czyli może nie choroba a jedynie kłamstewka. Aha, i nie własną definicję a słownikową - po którą tego głupka wysłałeś kompromitując się w dalszej dyskusji. Tak, to była ta Twoja klęska bokserska. Boli jeszcze? Nie przejmuj się, ja przynajmniej miałem kupę śmiechu.
„Piękne jest to, jak teraz brniesz w teorię - dopuszczasz , że można przez chwilę pokazać okiwanie 7, jeżeli opowiadamy w ramach fabuły o konkretnym nakreślonym bohaterze, ale potem powinien powrócić pełen realizm bo inaczej 1/10”
Można w filmie wszystko pokazać, tylko że czasami się nakręci słaby film. Tak jak w tym przypadku stąd ocena 1/10. Realizmu chciał sam reżyser oddajmy mu głos: „Mnie zaś bardzo zależało na tym, żeby te sceny (piłkarskie) były autentyczne, żeby kipiały energią”. Reżysera tego filmu też powinieneś więc wyzwać od idiotów.
„Nie rozumiesz zasad filmu , budowania fabuły, z tobą nie ma żadnej dyskusji.”
No jak się nie potrafi dyskutować to nie ma, nie moja wina że jeszcze nie posiadłeś tej zdolności. Ważne że zasady budowania fabuły świetnie znasz.
„Zapomnij o tej piłce nożnej w końcu.”
Nigdy nie zapomnę o jednej z moich największych pasji.
„Ona jest tłem do filmu , nie istnieje żadna zasadda - o czym pisałem - by pokazywać w filmie realną piłkę nożną.”
Nie istnieje, ale reżyser tak chciał pokazać. Miej do niego pretensje. Mógł zrobić film piłkarskie-fantasy wtedy nie miałbym pretensji.
„TO ŻE NIE NAPISAŁEŚ NIE ZNACZY ŻE TAK NIE UWAŻASZ. MIOTASZ SIĘ , ŻE W FILMIE ZAWODNIK KOGOŚ KIWA I TO NIE DOPUSZCZALNE.”
Tak wiem, że Ty od razu wiesz co ja uważam, wiele innych rzeczy już o mnie wiesz i wszystkie to Twoje strzały to przysłowiowe kule w płot.
„Czyli chcesz meczu na filmie”.
Nie, nie chcę. Chcę tak jak reżyser tego filmu AUTENTYCZNOŚCI. Zresztą wiele tłumaczy inna jego wypowiedź. „Myślę, że jedynym powodem, dla którego nakręciłem „film o piłce”, była moja ignorancja.” – sam się gościu przyznał że nie ma pojęcia o piłce.
„Czy wystarczy że 4 okiwa i bedzie spoko. Nie więcej niż 5 ?Może 3 ?”
Myślę że jak trzech okiwa to wystarczy, czwarty go skosi i zakończy swoją karierę kontuzją. Zostanie w slamsach. A ten film miał być wybiciem się z tej biedy. Czyli niestety klapa reżyserska.
„Nie pisz nic”
Potrafisz odpowiedzieć na krótkie i proste pytanie? Oglądałeś ten film?
Koniec trzeciej rundy, jesteś jeszcze w słabszej formie niż w drugiej,
Gong!
////////////poniższa wypowiedź może zawierać spoilery///////////
ale jesteś mało wartościowym człowiekiem.
Wmawiasz jakies rzeczy , które nie miały miejsca, powtarzasz że jakieś rundy wygrywasz czy coś, jak po prostu w każdym możliwym momencie się kompromitujesz i się z tego cieszysz
Wierz mi, dla mnie filmweb nie jest żadnym ważnym elementem życia, żebym pamiętał z kim i o czym rozmawiałem. Oglądając filmy czytam jaki jest ich odbiór, czasem , często trafiam na jakąś wielką głupotę i nie omieszkam jej skomentować
ALE to nie powód żebym pamiętał każdego człowieka i każdą dyskusję
Filmweb w żadnym stopniu nie jest moim życiem
Ty masz inaczej
nie szanuje tego
CO DO FILMU
Zatrzymaj się na chwile (w rozwoju zatrzymałeś się dawno, ale chodzi o inne zatrzymanie)
Jak może wiesz lub kiedyś się dowiesz, film , fabuła, ma kilka interpretacji , w żadnym wypadku nie chodzi o to, żeby każdą rzecz rozumieć dosłownie , do wszystkiego trzeba mieć dystans, szczególnie w filmie, który jest formą opowiadania historii - nie koniecznie formą pokazywania MECZÓW PIŁKARSKICH
TYTUŁ.
Hermano / Brat
W filmie mamy 2 braci
Tytuł to Brat.
Sugeruje to, że dotyczy to jednego z braci.
ALE KTÓREGO ? Oh którego ?
Ostatnie sceny w filmach często służą rozwikłaniu wszelkich niejasności. Podeprzyjmy się na niej.
Jest to brat X w sytuacji Y. Można przypuszczać, szczególnie z formy przedstawienia tej sceny - JEJ NATURALNOŚCI - że wszystko co przed tym , jest formą opowiedzenia historii, jak do tego doszło.
Tytuł
Brat / Hermano
Więc może brat opowiada o bracie. Brat może być tu niemym narratorem , a jego opowieść opowiadana w obrazach. Narratorem tym może być wspomniany Brat X
Czyli opowiada on swoją historię, a raczej historię swojego brata.
Wyobraź sobie, że w tej Starej Hucie masz jakiegoś lokalnego bohatera. Ty nienawidzisz ludzi
ale powiedzmy, ludzie normalni będą opowiadać historię o bohaterze który się czymś zasłużył.
Czy będą to historię 1:1 , bez kompromisowe, szare, jak to bohater jadł srau i spau ? Czy może każdy jego czyn będzie podkolorowywany , tak , żeby tworzona legenda była bardziej nośna , ciekawsza, bardziej chwytała za serce ?
Jeżeli brat opowiada o swoim bracie , który go zainspirował , który swoim uporem i poświęceniem spowodował, że Brat X wziął się w garść - na potrzeby nośności opowieści -> może podkolorowywać historię ???????????????
Może zakłamywać piłkę nożną ?
Czy opowieść jest o piłce nożnej, żeby jej zasady miały tu znaczenie ? Czy to filmik treningowo instruktarzowy jak grać w piłkę nożną ?
Cały film jest tylko i wyłącznie osobistą i tylko osobistą legendą - nie zapisem kolejnych meczów na blokowych boiskach wenezuelskich - jak bardzo kuriozalnie to brzmi , bo wiemy wszakże że mimo wszystko doskonale wiesz według jakich schematów tam chłopaki grają, wiadomo, jak w polskiej lidze.
Także
Wymaganie od tego filmu AUTENTYZMU jest perfidnym nadużyciem
Nie łudź się
Tej dyskusji też nie zapamiętam. Napisanie dłuższego tekstu to nie jest dla mnie jakiś zapadający w pamięci element dnia. Cały czas nie mam pojęcia w jakiej dyskusji się spotkaliśmy. Jak wspomniałem, miałem ich kilka
Skończ z tym bokserstwem adamek
Wielokrotnie w tym wątku pisałem że wiele rzeczy mi się w tym filmie nie podobało i moja ocena nie jest tylko spowodowana „skopaniem” (nomen omen) scen piłkarskich. Przypuszczam że nawet jeżeli by nakręcono te sceny genialnie to i tak cały film byłby do bani. Jakbyś przeczytał wcześniejsze posty. najlepiej ze zrozumieniem. to byś to pojął, ale specjalnie dla Ciebie mogę się powtórzyć.
Oprócz kwestii ukazania futboli, w tym filmie nie podobał mi się jeszcze:
1) scenariusz (ta cała historia, pomijam scenariusz akcji piłkarskich)
2) reżyseria
3) gra aktorów
4) montaż.
Film był beznadziejny, aczkolwiek te absurdy futbolowe – które są oczywistością w tym obrazie i tylko Twoja zapalczywość powoduje że wciąż o tym dyskutujemy - go już na starcie skreślają.
Jakby w Ojcu Chrzestnym Don Corleone robił rzeczy niemożliwe to też by ten wielki nie został arcydziełem.
Nie muszę potrafić zrobić coś lepiej żeby mieć prawo do oceny. Taki przywilej widza, że wyda 18zł na bilet i ma pełne prawo do oceny. Tak samo jak nie muszę być malarzem żeby ocenić obraz w galerii, czy trenerem Tajnerem żeby krytykować skoki Klemensa Muranki. Taki mój przywilej. Po to się robi filmy żeby poddać je ocenie. I po to jest to forum żeby sobie o tych ocenach porozmawiać (dla Ciebie jest co prawda wyłącznie po to żeby obrażać innych użytkowników – ale to jest sprzeczne z jego regulaminem, więc nie ma co się zajmować Twoimi aberracjami). Jak uważasz że prawo do krytycznych ocen mają tylko Ci co potrafią zrobić coś lepiej od twórców to zupełnie jesteś ograniczony intelektualnie.
Ja nie jestem winny że ktoś zrobił bardzo zły film, ale jak już zrobił to czuję w obowiązku go skrytykować - chociażby dlatego ze film wchodzi do polskich kin i szkoda mi każdego kto zmarnuje parę złotych na bilet (a mogły go zmylić nagrody publiczności i na moskiewskim festiwalu).
Film nie musi dokładnie odwzorować rzeczywistości i nigdzie nie pisałem że wymagam od twórców pokazania filmu z meczu. Ale założeniem tego filmu był realizm, i sam reżyser podkreśla że zależało mu na AUTENTYCZNOŚCI tych scen. Szkoda że jak sam nie zna się na piłce (do czego się przyznał w wywiadach) to zatrudnił do tych scen choreografa. Gra w piłkę to nie taniec. Jakby zatrudnił trenera piłkarskiego, albo np. byłego zawodnika, albo nawet pierwszego lepszego zapalonego kibica to może coś sensownego by z tego wyszło. Taki Janusz Zaorski zrobiłby z tych scen majstersztyk w porównaniu do Marcela Rasquina. A wyszło tak, że razi już na wstępie. A mnie dodatkowo zaskakuje fakt że gościu z Wenezueli nie ma pojęcia o futbolu.
Co do podnoszonego argumentu iż ocena tego filmu nie może opierać się jedynie na aspekcie ukazania gry w piłkę nożną to by się można było z Tobą częściowo zgodzić gdyby nie to iż ten film właśnie opiera się na realistycznym ukazaniu historii braci którzy z grą w piłkę w Ameryce Południowej są związani. To nie jest film fantasy, to nie jest komedia, to miał (chyba) być dramat oparty na w miarę realistycznej historii, to że złamano wręcz karykaturalnie realistyczność ukazania futbolu (czego Ty uparcie nie chcesz przyznać) niestety dyskwalifikuje go już na wstępie
Akurat użytkownik McArthur w treściwym poście to podsumował. Ale Ty nawet tego postu nie zrozumiałeś. Mimo że miałeś do zrozumienia cztery zdania.
Więc napiszę jeszcze raz (wiem że nie dotrze do Ciebie, ale co mi szkodzi):
Nie jest kwestią błędu w tym filmie to że ktoś gra indywidualnie, kiwa sie, nie przestrzega taktyki, bzdurą jest natomiast to że mu się to w prawie każdej akcji udaje i połowa (jak nie cała) drużyna rywala w banalny sposób na każdy zwód się nabiera. To tak jakby pokazać historię szachisty który daje mata w czterech posunięciach w każdej kolejnej partii. Teoretycznie możliwe. Ale nierealne, bo przeciwnicy się nie nabiorą co 5 minut na ten sam zwód. Futbol to nie taniec. Obrońcy nie będą gibać się jak mi każe choreograf tylko kopną Daniela w kostkę i zabawa się skończy.
Jedyna akcja w historii futbolu - porównywalna do wyczynów Daniela bohatera Brata - to Maradona z meczu z Anglia, od ponad 20 lat cały świat się zachwyca to akcją - co najlepiej pokazuje że takie wyczyny w futbolu to wydarzenie stulecia - a nie coś co się zdarza co 15 minut
............................................................ .....
przecież ja NIIEEE przyczepiłem sie do twojej oceny filmu ............................................................ ..
............................
tylko do uwagi dotyczącej szukania realizmu w filmach - nienaturalnego ukazania piłki nożnej w omawianym.........................................
......................................................
dlatego ten temat poruszyłem a nie inny ............................................................ .................................................
.................................
Film opisuje wspomnienia człowieka....................................
............................. dobre wspomnienia...................
JAK CHCESZ SPOWODOWAĆ , ABY OPIS WSPOMNIEŃ NIE GENEROWAŁ np. okiwania 10 zawodników co 15 minut ?????
Masz jakiś gotowy algorytm na wspomnienia ???
TO NIE SĄ ZAWODNICY , TO SĄ WSPOMNIENIA - w uproszczeniu MEEEGA WIELKIM, specjalnie dla ciebie
Jak każdy film będziesz traktował SUPER UBER poważnie - DOSŁOWNIE - słowo_w_słowo, to zwariujesz. Już to się przejawia, tymi teoriami troszki
Przyczepiam się do głupot , nie do opinii.
Choć nie jestem przekonany czy masz wiedzę o aktorstwie, reżyserstwie etc. żeby rzetelnie móc to oceniać, co Twoje może sprawiać że Twoje opinie nie są wiele warte , ale to tylko uwaga na boku , nie meritum
Jeśli chodzi o „wycieczki” osobiste to nie folguj sobie. Powyższy post bez takowych jest naprawdę jak na Ciebie mało wyszukany. Ja się nie obrażam, mam wręcz ubaw że facet który się kompromituje w całej dyskusji wyzywa mnie od idiotów itp. Więc śmiało możesz zwiększyć ich nasilenie. Jeśli tylko pomaga to w Twojej chorobie to jakaś korzyść także dla Ciebie. Co prawda obrażanie forumowiczów jest sprzeczne z regulaminem tego forum – którego pewnie nie czytałeś bo jako istota wyższa nie masz problemów żeby wejść komuś do domu w zabłoconych butach – ale może dzięki temu że sobie mnie powyzywasz to zmniejszy Twoją agresję do innych, może bardziej czułych użytkowników, których jak sobie poczytałem traktujesz podobnie.
Cieszy mnie również, chociaż szczerze powątpiewam, fakt że szybko o tej dyskusji zapomnisz. Nie będę miał wyrzutów sumienia że się przyczyniłem do pogłębienia Twojego stanu chorobowego faktem że taki Wielki Intelektualista jak Ty kompromituje się jak dwunastolatek, który to wiek jak zauważyłem jest Twoim ulubionym w obrażaniu innych. Bałem się przez moment że dla człowieka o tak wysokim mniemaniu o sobie uświadomienie klęski w dyskusji może pogłębić chory stan umysłu, ale jak zapominasz to przestałem mieć wyrzuty sumienia (bo co prawda nienawidzę ludzi, ale Twój stan psychiczny jest dla mnie oczkiem w głowie).
Więc spokojnie sobie zapomnij o kolejnych swoich kompromitacjach, może coś Ci to pomoże (chociaż obawiam się że bez lekarza specjalisty się jednak nie obędzie). Aczkolwiek muszę zupełnie szczerze przyznać, że od poprzedniej dyskusji jakiś postęp można zauważyć: nie piszesz podwójnych postów, nie popisujesz się swoją angielszczyzną, nie wyskakujesz z matematyką i fizyką. Brawo! Może jakieś leki działają.
Można także dostrzec postęp także w tej dyskusji. Chyba już nie twierdzisz że jednak tak się – jak w filmie Hermano - w Wenezueli gra w piłkę, albo tak się gra w okręgówkach. Już chyba sam przyznajesz że historia jest podkoloryzowana. Problem w tym że nie jest ona niestety podkoloryzowana tylko jest zafałszowana. Czyli nie ma być wierne odwzorowanie (jak twierdzisz że ja twierdzę), może być podkoloryzowane, ale nie oddalone od rzeczywistości o lata świetne. Filmy "Piłkarski Poker", "Gol", "Podkręć jak Beckham" są takim podkoloryzowaniem, a nie rażą tak jak Brat.
Pełen optymizmu w Twoje postępy intelektualne wyskoczę z kolejnym przykładem. Opowiadasz historię swojego brata który wybił się z rodzinnego zakompleksienia – w Twoim przypadku przejawiającego się obrażaniem ludzi w Internecie – dzięki wielkiemu talentowi siatkarskiemu. Siatkówka może dobry przykład – sport dla intelektualistów (podobno) i ludzi stojących wyżej w hierarchii społecznej niż piłkarze (również tylko rzekomo). Czyli może się orientujesz w zasadach. A więc Twój Brat Daniel zrobił wielką karierę i jeździ ze Skrą Bełchatów po całym świecie wywołując euforię tłumów i popiskiwanie nastolatek. A Ty opowiadasz jak to w finale Ligi Światowej w tie-breaku z Ruskimi wszedł na zagrywkę i zaserwował 15 asów. Podkoloryzowałeś czy zafałszowałeś sens swojej opowieści? Warto reszty Twojej opowieści słuchać z zapartym tchem? Czyli dobre wspomnienia, ale z jakimś elementem realiów, a nie fantazjowanie - bo jak miał być dramat to nie sportowe SF. Wspomnienie powinno jednak się opierać na jakimś prawdopodobieństwo chociażby nie wiem jak bliska nam była osoba o której opowiadamy. A nie na pokazaniu zdarzeń nieprawdopodobnych w praktyce. W tym przypadku w praktyce piłkarskiej
A to zrobił niestety wenezuelski reżyser. I nie potrzeba tutaj żadnego algorytmu chociaż kilka przykładów Ci rzuciłem (np. gościu strzela w ostatniej akcji decydującą bramkę, oglądałeś pierwszą część Gola - tam jest mocno podkoloryzowane ale trzyma się chociaż trochę rzeczywistości, dzięki czemu nie razi). Może ktoś się na to nabiera, mnie to razi. I jeszcze dziwi. W końcu nikt mu nie kazał robić filmu o piłce, jak się na niej nie zna. Miał choreografów – mógł zrobić film o tańcu. Takiego wenezuelskiego Billy Elliota. Też by pewnie wyszła kupa (nie odważę się napisać że gniot), ale nie byłoby co dyskutować o futbolu. A gościu sam mówi że chciał przedstawić autentyczność w scenach sportowych i ze jest dyletantem w tym. Podkłada się reżyser jak dwunastolatek, a Ty go bronisz jak sześciolatek.
Innych rzeczy które mi się w tym filmie nie podobały, nie komentuje. Dla mnie cały scenariusz nie wciągający, aktorzy grają jak bracia Mroczkowie. Nie mam wiedzy o aktorstwie i reżyserstwie, wyrażam jedynie opinie jako widz.
Dziwię się że komuś się ta historia z filmu Brat spodobała, ale szanuję opinię innych. Ja osobiście nie polecam. Daję jedynkę żeby trzymać się od tego filmu z daleka.
I nie traktuje tego ani trochę poważnie, całe to ocenianie na filmwebie traktuje z dużym przymrużeniem oka. W praktyce to mi zwisa że film jest słaby że reżyser go skopał. Trochę mi szkoda zmarnowanego czasu na siedzenie w kinie, ale sam się na to pisałem kupując bilet.
rozmowa z tobą to jak rozmowa ze ścianą
nie znasz żadnych zasad tworzenia fabuły filmowej, twoja wiedza o filmie to jakieś dziwne wymysły i wnioski które nijak się mają do rzeczywistości
80% filmów wartościowych nie jesteś w stanie przepuścić przez swój element poznaniowy
i powtarzasz cały czas o jakiś cudzych kompromitacja
chłopie
nie wiesz o czym mówisz. przerzuć się na forum leśnicze
Rozumiem, że jak już brakło Ci argumentów to zbliżasz się do słynnego prawa Godwina. Mogłem być idiotą mogę być i ścianą, nie ma problemu.
Może i nie znam zasad tworzenia fabuły filmowej, ale nie muszę ich znać. Jestem widzem. Kupuję bilet i mam prawo do oceny. Mam prawo do swoich przemyśleń, krytyki, a nawet mogę sobie pisać co reżyser powinien zrobić inaczej. Takie moje prawo. Nie rozumiesz tej zasady – trudno. Faktycznie na forum leśniczym może i trudno byłoby ją stosować. Ale pewnie na forum leśniczym nie znajdują się tacy osobnicy którzy myślą że zjedli wszystkie rozumy, a jak dojdzie do konkretnej dyskusji to wychodzą na intelektualne zera. Tak jak Ty skończyłeś po raz drugi w przeciągu miesiąca.
Dla Ciebie może moje uwagi to „dziwne wymysły i wnioski nijak mające się do rzeczywistości”, a dla mnie Twoje argumenty są kompromitujące i oderwane od realiów – cóż różnica zdań zdarzająca się w potyczkach słownych. Różnica która jednak jest istotniejsza pomiędzy nami polega tylko na tym, że ja swoje tezy potrafię udowodnić i wyjaśnić, a Ty nie.
Więc pozwolę sobie jeszcze raz podsumować istotę dyskusji, mimo że już wielokrotnie o tym w tym wątku, ale mogę napisać jeszcze raz:
„Skopanie” scen piłkarskich mocno mnie w filmie Hermano raziło, ale zapewne częściowo przyczyniła się do tego ogólna jego (czyli całego filmu) miernota. Jakby więc były one dobrze nakręcone i tak film bym źle ocenił. Niewykluczone natomiast że jakby cały film był wciągający, to i sceny piłkarskie raziłyby mnie mniej. Może nawet pozytywnie bym ocenił film, jakby niósł w sobie jakąś ciekawie ukazaną historię. Może inaczej bym ocenił to dyletanctwo scen piłkarskich jakby zamiarem reżysera nie było ukazanie autentyczności (sam o tym mówi, to nie ja sobie wymyśliłem) całej historii przedstawionej w tym filmie, a od razu wynikałoby z filmu że jest on mocno oderwany od rzeczywistości. Niech sobie Daniel będzie kosmitą, który ma takie zdolności że hipnotyzuje obrońców – wtedy identyczne sceny byłyby pewnie do przełknięcia, a może i cały film byłby sympatyczny.
Dodatkową „zbrodnią” (daje cudzysłów bo zaraz napiszesz jak to poważnie podchodzę do tego problemu) reżysera jest to że miał podaną na ławie receptę na dobry film: wyrwanie się dzięki sportowi z nizin społecznych. Ileż wspaniałych filmów na ten temat powstało. Takich zmarnowanych szans szkoda tym bardziej. I tylko dlatego się odezwałem w tym wątku, bo co prawda mam gdzieś ten film i w setkach oglądanych rocznie przechodzę z nim do porządku dziennego, ale jednak trochę szkoda mi było że tak facet skopał, wszystko co było do skopania. Skopał ten film tak jak każdy lepszy obrońca skopał by jego głównego bohatera, który grałby w sposób w jaki on pokazał w tym filmie.
A tylu innych potrafiło ukazać podkoloryzowaną piłkę nożną w swoich filmach. Nawet jeżeli były jakieś bzdury to tak nie raziły. Weźmy na tapetę Piłkarski Poker, jak się później okazało film idealnie opisujące realia polskiego futbolu. Jest tam jeden taki moment zupełnie sprzeczny z zasadami gry w piłkę nożną, ale zupełnie nie razi, nie czytałem żadnej opinii że coś jest w tym filmie nierealne. Po prostu Zaorski miał przynajmniej podstawowe pojęcie piłce, pewnie wziął sobie jakiś ekspertów i dał radę nie zatrudniając do scen piłkarskich choreografa. Ogląda się świetnie, nic nie razi, a nie jest to jak uparcie tutaj twierdzisz ani pokazanie rzeczywistego meczu (chociaż w niektórych scenach nie jestem pewien czy nie jest), ani nie są to sceny instruktażowe piłkarsko. I tak można mnożyć przykłady reżyserów którzy sobie w lepszych czy też gorszych filmach poradzili z ukazaniem piłki nożnej.
Tutaj facet dał ciała i bronienie go jest kompromitacją. Kolejną Twoją kompromitacją – tą o której mówię (czy też bardziej piszę). Przykro mi że znowu tak wyszło (przy okazji polecam portal wyszlo.pl – idealny dla Ciebie, może przejrzysz na oczy jak tacy Znawcy Filmów jak Ty są postrzegani przez przeciętnych widzów). Ale nie mam wyrzutów sumienia bo jak Cię znam to nawet nie wiesz jak się kompromitujesz, a poza tym i tak zaraz o tym zapomnisz.
A więc na koniec cytat (po co mam się męczyć jak ktoś zręczniej ode mnie potrafi ocenić takich jak Ty) z portalu wyszlo.com.
Specjalnie dla Ciebie – Mądrej Głowy stojącej najwyżej spośród użytkowników filmweb na drabince wiedzy filmowej, mieniącego się tutaj Znawcą Filmów Wartościowych:
„Z mądrymi głowami to jest tak, że jak się dzieje dużo i szybko, nie daj Boże jak ktoś ma pistolet, nie daj Boże jak padnie słowo „ch..”, to film kwalifikowany jest jako komercyjna papka dla niewymagających. Bo mądre głowy wolą kontemplować. Na ekranie jakaś niespiesznie kręcąca się baba, kręci się i kręci, a na koniec okazuje się, że to obraz o ludzkiej egzystencji – to, że nic się nie działo, miało nam tylko uzmysłowić, jak powoli i niezmiennie toczy się życie. Na znaczeniu takie arcydzieło nabiera, jeśli je nagrać w trybie czarno-białym i najlepiej bez dźwięku. Kino ambitne dla ambitnych – spotykacie ich czasami: chodzą w wytartych ciuchach, siadają przy oknie i marzą o tym, jak to fajnie byłoby być bezdomnym na południu Francji i malować krajobrazy farbą olejną. Ja tam mam swoje zdanie: oni tych „mądrych” filmów też nie rozumieją, ale boją się przyznać, bo straciliby na prestiżu w swoim sfiksowanym środowisku. Powie taki jeden „nie rozumiem, to przecież nudne”, a drugi skłamie „ja rozumiem” i już wepchnie się przed prawdomównego frajera w hipsterskiej kolejce po sławę.”
mylisz się. o argumentach.
Czytam tylko pierwsze zdania, zaśmiewam się i odpowiadam wiedząc że znów błądzisz po meandrach myśli.
Przecież nie będę tracił czasu na czytanie tych wymądrzań, skoro twoja wiedza o filmie jest bliska zeru
a i czasami jak piszę - czytam końcówki.
Jeeezuuu, to co piszesz o tych ambitnych oglądających mądre filmy, co to ich nie rozumieją , mój Boże ! jakie to utarta teza niczym nie podparta, ludzi biednych, którzy budują sobie prześliczne teorie tłumacząc swoje ograniczenie umysłowe
No jest to wybitnie ciekawe , biorąc pod uwagę że to "Twoje Zdanie" na temat oglądania ciekawych filmów nie jest absolutnie twojego autorstwa, tylko jest powielane przez ludzi ograniczonych - jak to możliwe że to stwierdzenie jeszcze nie umarło.
Ale nie, dziecko takie będzie wmawiało, że odkryło złotą zasadę, że człowiek, który mówi że ktoś się boi przyznać że nei rozumie jakiegoś filmu, brrrrrrrrrrrr... Dawno już udowodniono że ziemia nie jest płaska , a gamonie dalej piszą felietony jak to istnieją filmy pseudo mądre, które służą do podbudowywania ego pseudo mądrych , którzy tylko udają że filmy owe rozumieją
Bo film to jest tak wybitnie trudna i skomplikowana
WYJDŹ DO TYCH LASÓW WRESZCIE.
Piszesz wielkie niekompetentne wypowiedzi. Nie zmienią one tego , że nie wiesz nic o filmach i podpisujesz się jedynie pod nie swoimi , głupkowatymi też , teoriami
PODPOWIEDŹ.
Każdy film , który traktujesz jako ten "mądry" dotyczy jakiejś ludzkiej przywary, opisanej w sposób nieoczywisty , żeby przy okazji przeanalizować wszystkie czynniki obok
Może to ci kiedyś pomoże , jak będziesz z wielkim trudem coś oglądał
To podsumowanie ludzi takich jak Ty którzy podniecają się rzekomo ambitnymi filmami NIE JA napisałem. Już to ukazuje jaki jest poziom Twojego czytania ze zrozumieniem.
Mnie tam nie przeszkadza że nie czytasz postów (tylko początki i końcówki) swoich dyskutantów, to tylko pokazuje po co tutaj jesteś. Żeby leczyć swoje kompleksy a nie dyskutować. Tak sobie więc zacytowałem ten felieton bo idealnie oddaje takich jak Ty. Wiem że Ci gula skoczyła, bo autor tych słów trafił w sedno, a dla Ciebie nie ma nic gorszego jak odkrycie że król jest nagi. Możesz się teraz stroszyć że nie wiem nic o filmach. No i nawet jeśli tak, to co? Muszę mieć doktorat z polskiego, żeby czytać i oceniać książki? Nie muszę. Ale przynajmniej nie udaję że zjadłem wszystkie rozumy i że jestem mądrzejszy od zgrai rzekomych idiotów z filmweb. Bo Twoja twórczość na tym forum to tego się sprowadza, wyzwiesz kogoś od idioty, zarzucić że nic nie rozumie. A jak przychodzi do wymiany argumentów to jesteś bezradny jak dziecko. I nawet przeczytać posta nie jesteś w stanie. Zakładasz że wystarczy liznąć wyrwane zdanie z kontekstu, bo przecież w swoim zacietrzewieniu wiesz lepiej że to ty posiadłeś wszelką tajemną wiedzę.
Co prawda już ograniczasz się do samych wycieczek osobistych, pewnie już zapomniałeś o czym jest dyskusja i nie doczytałeś w czym się skompromitowałeś (po raz kolejny zresztą), ale zawsze możesz sobie napisać że moje wypowiedzi są niekompetentne. Co prawda większości ich nie czytasz, ale oczywiście jesteś w Swoim Wielkiej Mądrości w stanie to ocenić nawet bez czytania. Ty to nawet byś był w stanie okiwać całą drużynę przeciwnika, jakby Ci kazali pograć w piłkę.
Ani mnie ta dyskusja nie męczy, ani nie zabiera wiele czasu (ot akapit na minutę – 20 minut na post). Pisanie oczywistości jest zajęciem lekkim i przyjemnym, takie oderwanie od innych zajęć. Na luzie, nie ma się co denerwować ani szukać kontrargumentów – jak wszystko od pierwszego Twojego posta jest „pozamiatane” . Mam wystarczającą cierpliwość żeby udowadniać że dwa plus dwa to cztery. Trochę mam dodatkowo zabawy jak ktoś – jeszcze myślący że jest najmądrzejszy – próbuje utrzymywać że jest pięć, i tyle.
A więc na spokojnie jeszcze raz:
Problem ze scenami futbolowi w filmie Brat polega na tym że są tak bardzo oderwane od rzeczywistości (są inaczej pisząc zupełnie nierealne), że podważają całą opowieść czyniąc ją nieprzekonywującą. Ten fakt w tym filmie razi – przynajmniej mnie – i powoduje że także inne rysy scenariusza trudne są do przełknięcia. Nie wiem czy obraz wenezuelskich slamsów jest w tym filmie równie nieudany jak obraz grania tam w piłkę, bo nigdy tam nie byłem. Po prostu jak facet usilnie twierdzi że dwa plus dwa to pięć to trudno mi uwierzyć jak następnie mówi że 22 razy 44 to 968. Może mieć rację, ale bez kalkulatora nie uwierzę.
Szczególnie indolencja faceta mnie dziwi w kontekście faktu że w Wenezueli kochają piłkę jak w całej Ameryce Południowej i tak absurdalne pokazanie tej gry jest co najmniej zaskakujące. Rozumiem jakby Wajda zrobił film o krykiecie i mu nie wyszło. Ale Wenezuelczyk pokazuje takie bzdury w filmie o futbolu. Co on robił w szkole jak wszystkie dzieciaki biegały za piłką i kopały po łydkach najzdolniejszego, któremu udały się dwa zwody pod rząd.
I zasady tworzenia fabuły filmowej nie mają tutaj nic do rzeczy. Jak się chce zrobić dramat oparty na wydarzeń które mogły się w rzeczywistości zdarzyć to się dba o autentyczność każdej sceny. Reżyser sam się przyznaje że taki cel mu przyświecał. Problem w tym że w scenach futbolowych dał ciała na całej długości po jak sam stwierdził po pierwsze jest dyletantem w tej materii, po drugie zatrudnił choreografów. Rozumiesz to? Facet chciał nakręcić sceny piłkarskie tak żeby były autentyczne, a zatrudnił choreografa!!! Jak chcesz dostać smaczny obiad zatrudniasz leśnika?
I to wszystko co powyżej piszę jest zupełną oczywistością. Nie podlegającą dyskusji. Jak ktoś twierdzi że to są chore wymysły i teorie oddalone od rzeczywistości, to sam ma problem z jej postrzeganiem. Dlatego szczerze mnie martwi Twój stan. Ale spoko, przyjmijmy że tak jak pisałeś, jutro zapomnisz o dyskusji, bo Ty pamiętasz to co wczoraj tak samo jak to co 30 lat temu (o ile nie masz 12, bo coś masz problem z tym wiekiem, może wtedy coś się wydarzyło w Twoim życiu co spowodowało Twoje zacietrzewienie i chęć górowania na innymi przejawiającą się w wywyższaniu i obrażaniu – taka podpowiedź dla ewentualnego Twojego lekarza psychiatry).
Tutaj znowu zacząłeś czytać? Dajesz jeszcze radę? Dalej nie rozumiesz że ziemia nie jest płaska, a w piłkę nie gra się tak że jeden ambitny o zdolny młokos okiwa całą drużynę przeciwnika? Dalej nie jesteś w stanie pojąć że jak facet chciał pokazać autentyczność w scenach to dał ciała jak mu to nie wyszło? I przez w dużej mierze skopał swój film? Masz jakąś swoją kolejną genialną teorię? Czy tylko ograniczyć się po raz kolejny do pozamerytorycznych uwag na temat tego co nie czytasz? I naprawdę nie musisz się martwić czy mi coś pomoże przy oglądaniu filmów. Od wielu lat oglądam jest bez Twoich cennych rad i jakoś sobie radzę. Nie muszę udawać że coś mi się podoba bo podoba się krytykom, nie muszę udawać że coś mnie nie nudzi jak jest śmiertelnie nudne. Nie muszę gloryfikować się na filmwebie na znawcę rzekomo ambitnych filmów żeby podbudować swoje ego. Mam swoje zdanie i potrafię je uzasadnić. I tym nad Tobą góruję, co pewnie Cię tak bardzo boli. Trudno. Życie. Wyszło szydło z worka, że wielki Znawca Filmów kompromituje się w prostej wymianie argumentów. I jeszcze wróciłeś do podwójnych postów - jednak Ci się nie polepsza.
o lul
ale ty łykasz prowokacje
jak młody pelikan :D
Witamy w Internecie !
btw. błędem filmu który nie opowiada o piłce nożnej jest dla Ciebie brak autentyczności piłki nożnej ? Dla mnie to trochę dziwne. To nie dokument i nikogo w tym filmie (poza Tobą) nie interesuje piłka nożna. :)
Nie musisz mnie witać, jestem tu od lat, ale dziękuję że dostrzegłeś we mnie młodość - to wbrew pozorom komplement
Co do filmu to nie przeczytałeś całej dyskusji. Ten film opowiada m.in. o piłce nożnej bo to dzięki niej główny bohater się miał wyrwać ze slamsów. Nie jest to dokument, jest to dramat, przeczytaj sobie wywiad z reżyserem - jego jak sam przyznał interesował autentyzm scen piłkarskich. Nie chce mi się powtarzać to co już napisałem 10 razy. Błędem jest złe nakręcenie scen piłkarskich. Nie moja wina że dla Ciebie to dziwne.
Jesteś od lat i cały czas łykasz prowokacje. Ładnie
Po co mam czytać całą dyskusję ? Film nie jest o piłce nożnej i realizm gry w żadnej sposób nie może wpływać na odbiór filmu. To założenie jest złe. Film jest dobrze zrobiony ze strony technicznej, może gdybyś obejrzał go ponownie zauważyłbyś że piłka nożna jako gra nie jest w nim ważna.
Jak oglądasz film o rybakach, też zwracasz uwagę na technikę jaką łowią rybki ?
Aha, czyli wiesz lepiej o czym ten film jest od reżysera który go nakręcił. Może faktycznie łyknąłem prowokacje od gościa który się zarejestrował cztery godziny temu. Dyskusji nie musisz czytać, ale jakbyś to zrobił to byś miał na tacy odpowiedzi na swoje wątpliwości.
Tak, jakby film o rybakach mający być realistycznym dramatem ukazywał że gościu złowił na zwykłą wędkę wieloryba to bym faktycznie podniósł zarzut że jest trochę nierealistyczny przez co cała historia w filmie traci na atrakcyjności filmowej.
widzisz, jakbyś przeczytał posty maskey to byś wiedział że jestem idiotą, kretynem, głupkiem i rozmowa ze mną to jak ze ścianą
chcesz link do wywiadu z reżyserem Hermano? Czy też nie musisz czytać wywiadu żeby wiedzieć że w tym filmie nie ma znaczenia piłka nożna
piłka nożna jest tłem opowieści. Tło jest ważne, np w obrazie malarskim, ale nie narzuca żadnych zasad. Nie wiem gdzieś Ty to wyczytał, że tło narzuca realizm i autentyczność.
Z pewnością reżyser jest hochsztapler i przypadkowo dorwał się do kamery , gdy my tu w Polsce mamy prawdziwy Skarb, który wychwycił jak perfidnie została przedstawiona piłka nożna..
Dziękuję, Dobranoc.
w wywiadze z reżyserem np. wyczytałem, chociaż sam doszedłem że te sceny są ważne dla całej historii przedstawionej w filmie, ale oddajmy głos Panu Marcelowi Rasquin:
"Mnie zaś bardzo zależało na tym, żeby te sceny były autentyczne".
Reżyser nie jest hochsztaplerem, po prostu jest dyletantem co też sam mówi:
"Nie miałem pojęcia, jakie to będzie trudne".
Dziękuję, dobranoc
hahaha , co za cenzura. Nowoczesne dziennikarstwo. Chyba pracujesz w TVN , co ? :)
choreografa oczywiście pominąłeś.
Wygląda na to , że świat filmu i zasady im kierujące są Ci obce. Wszędzie doszukujesz się dosłowności. Cóż, bywa. Pa
.
z tym TVN to mnie bardziej obraziłeś niż mój poprzedni adwersarz we wszystkich postach razem wziętych
choreograf to kolejny mój zarzut do reżysera, piłka to nie taniec, chciał autentyczności mógł zatrudnić fachowca (trenera, piłkarza, sędziego, nawet kibica).
To że świat filmu i jego zasady są mi obce to już wiem. Ale nie doszukuje się dosłowności. Wymyśliłeś to sobie. Wymagam minimum realności.
Pa
(realizm w sensie jakim to go wymagasz to dosłowność. dodatkowo najwyraźniej nie wiesz jaką funkcję pełni choreograf. trener,piłkarz,sędzia kibic......hahahaha to by dopiero była klapa. może wyszłyby jakieś kudłate świnie, jak w tym polskim filmie..hahaha)
(nie było celem obrażenie, raczej rodzaj redakcji , którą się popisałeś był wyraźnie zainspirowany pewną instytucją, możę się brzydzisz, ale przesiąkłeś trychy)
może, Skrzydlate Świnie to kolejny film w którym piłka była tłem a jej ukazanie nie raziło, nawet bym powiedział że było bardzo dobrze zrealizowane
z pewnością nie wiem jaką rolę pełni choreograf, podobnie jak mój poprzedni dyskutant (cóż za zbieżność) wiesz o mnie wszystko
dziwny jesteś.. sam wykładasz się, że nie rozumiesz funkcji choreografa a potem snujesz jakieś teorie o spisku ??
Zresztą już łapie gdzie 'problem' leży. Jesteś na etapie tych całych Skrzydlatych Świń. ok. nie było dyskusji
widzę 10/10 dla Sępa. Niezły z Ciebie widz. Winszuję hehe. Znowu nasuwa mi się teoria TVNu. Strzeż się
jaki spisek? skąd wniosek o spisku. Sprawa jest prosta, facet nakręcił film, mi się nie podobał (w tym szczególnie przegięcie pały w pokazaniu talentu głównego bohatera), jest wielu którym się spodobał i tyle. Nie rozciągajmy konfliktu tak szeroko. Ot prosty film z filmowo egzotycznego kraju, który moim zdaniem niesłusznie zrobił karierę na festiwalach.
Też się zdziwiłem że Sęp mi się podobał, ale jak mi się podobał to nie będę pisał że jest inaczej, bo nie muszę leczyć kompleksów żeby stawiać się w gronie wybitnych krytyków, którzy ten film krytykują. Zresztą tutaj nie dyskusja o Sepie, więc jak chcesz sobie o tym filmie podyskutować to masz w odpowiednich wątkach wielu chętnych.
Skrzydlate Świnie też mi się podobały, chociaż wiem że bardzo wielu moich znajomych, szczególnie ze światka sympatyków futboli, miało zgoła odmienne zdanie. Ich i Twoje prawo. Może sentyment do Grodziska przy oglądaniu tego filmu był dla mnie silniejszy od percepcji.
OK - będę się strzegł. Ale wątpię że dostanę propozycję pracy do tej stacji telewizyjnej.