PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1052}
8,1 407 tys. ocen
8,1 10 1 406922
7,3 63 krytyków
Braveheart - Waleczne Serce
powrót do forum filmu Braveheart - Waleczne Serce

1. Patos
2. Ahistoryczność
3. Przewidywalność
4. Drewniane aktorstwo
5. Typowe dla amerykańskich (zaraz się znajdzie ktoś kto napisze ze film dzieje sie w UK a Gibosn jest australijczykiem, wiem to)przerysowane do granic możliwośc zakonczenie
6. Maxymalnie nierzeczywisty bohater
7. wspomniany wcześniej Mel Gibson
BH jest jednym z najbardziej znienawidzonych filmów. Oglądnąłem go wiele lat temu ale złe wrażenie pozostalo do dzisiaj. Nie polecam tego filu nawet Melowi Gibsonowi
P.s. Jest to tylko moje prywatne zdanie na temat tego filmu. Wiem że wiele osób się ze mną nie zgodzi ale ja własnie tak uważam i mam nadzieje że ludzie to uszanują :)

ocenił(a) film na 9
Gyllenhaal

W twojej wypowiedzi jest 7 grzechów głównych:
1: patos w tym znakomitym filmie jest jak najbardziej na miejscu i wogóle nie razi
2: no i co z tego, że jest trochę sfabularyzowany ale rewelacyjny i wzruszający...
3: twoja nieprzewidywalność jeśli chodzi o znajomość filmu...
4: conajmniej dobre aktorstwo
5: typowe gadanie dla antyholywoodzkiego kmiota
6: maksymalnie rzeczywisty bohater (przechodzi wyraźną przemianę a za jego patriotyzmem tak naprawdę kryje się tylko osobista zemsta...)
7: kto powiedział, że nie można powkurzać angoli przedstawiając ich jako rozwścieczone krwawe bestie :-p ...tak jest fajniej :-)
A teraz wymienię jeden z nielicznych grzechów własnych: nie uszanuję twojej wypowiedzi...dlaczego? ...bo gadasz głupoty...
PS. mój ulubiony film...

ocenił(a) film na 1
_Pablos_

Za to Twoja wypowiedz ma tylko jeden grzech. Najechałem na kiespi Holiłódzki filmik a ty juz się wkórzasz. To, że krytykujesz mnie, za to że mi się ta szmira nie podobała, świadczy tylko źle o tobie. Ja Ci nie mowie że gadasz głopoty (nawet jeśli tak właśnie uważam). Zastanów się co piszesz.

ocenił(a) film na 9
Gyllenhaal

Nie martw się, zastanowiłem się wiele razy zanim zdecydowałem się uświadomić tobie, że gadasz głupoty, bo nie tylko uważam, że gadasz ale takie są fakty, że gadasz głupoty....moje zdanie nie ma tu żadnego znaczenia...

ocenił(a) film na 1
_Pablos_

W takim razie powiedz mi skąd czerpiesz te Fakty bo te fakty są to fakty rodem z Faktu co nie świadczy zbyt dobrze o tych faktach. I to jest fakt

ocenił(a) film na 9
Gyllenhaal

Są pewne granice w ocenianiu filmu. Jeśli film jest conajmniej BARDZO DOBRY a ty mówisz na niego szmira to się nie znasz i koniec kropka. Chyba, że jest coś poniżej szmiry...zakończmy dyskusję...

ocenił(a) film na 1
_Pablos_

Poniżej szmiry to jest BH ale rzeczywiście lepiej zakonczyc tę dyskusję, w koncu żyjemy w polsce a tu każde odstępstwo od ogólnej normy jest od razu krytykowane przez takich jak ty geniuszy... :-/

ocenił(a) film na 10
Gyllenhaal

Przestań pierdolić koleś, bo znasz się na filmach jak na geografii saturna i mącisz w filmie, który na prawdę jest genialny. A te twoje zarzuty są naprawdę śmieszne i bezpodstawne. Idąc twoim tropem można się przyczepić i zjechać każdy film, uważany za kultowy. Po prostu żal dupę ściska. Nara.

ocenił(a) film na 1
orson

A czy bylbys tak łaskawy i wytłumaczył mi czemu to twoim zdaniem "żal mi dupę ściska"??

ocenił(a) film na 10
Gyllenhaal

What???????? BraveHeart - szmira? Jesteś przypalony koleś. NA PEWNO nie znasz się na filmach, bo pierdoląc takie głupoty dajesz temu świadectwo. To chyba tyle jeśli chodzi o twoją "osobę". No i powodzenia w dalszej nauce ortografii.
Ps. Nie "wkÓrzaj" się. :P:P:P

ocenił(a) film na 9
Gyllenhaal

W tym miejscu przydałaby się Twoja definicja "odstępstwa od normy", bo tak po prawdzie, to czepianie się na siłę i otwieranie niepotrzebnej dyskusji na temat filmu to raczej "zwrócenie uwagi na swój czarno-biały tors" niż "odstępstwo od normy ;) ... Jakkolwiek i Twoje zdanie jest ciekawe, chociaż mógłbym przedstawić Siedem Cnót Głównych kina na przykładzie "Braveheart'a" :

1. Oryginalna scenografia (w 1995 kto by pomyślał, zeby nadać eposowi taką estetykę...?)

2. Detaliczność postaci i dobór aktorów (większość aktorów to Szkoci, Brytyjczycy lub Irlandczycy... a nawet Mel nieźle udawał szkocki akcent)

3. Nietypowe zakończenie (głównego bohatera rozczłonkowano tylko w Robocopie, z tą różnicą, że Wallace'a nie dało rady poskręcać)

4. Naturalizm - co prawda skrzętnie ukrywany, bo kto chciałby oglądać jelita Gibsona? Mimo wszystko sceny śmierci są wyjątkowe (krzyczące, wijące się postaci na pobojowisku, i te krążące nad nimi zawoalowane postaci...brrr)

5. Doskonale ukazany kontrast społeczny Brytyjczyków i Szkotów... Swoją drogą - pamiętacie, jak Filip poleciał przez okno? Moja ulubiona scena ;D

6. Zachowana równowaga pomiędzy romansem a eposem rycerskim. Wallace był Wojownikiem przez duże W, ale kochankiem przez małe k... ale chyba tylko księżniczka Isabelle wiedziała, czy rzeczywiście takie małe... ;)

7. Reżyseria - co prawda, ujęcia nie zachwycają tak, jak te z "Władcy Pierścieni", aczkolwiek Gibson ze swoją "estetyką kamery" bardzo dobrze sobie radzi.

I jeszcze jedno, Panie Gyllenhaal - jeżeli zakładasz nowy temat na forum, to po to, żeby go przedyskutować. Im bardziej kontrowersyjny temat, tym żywsze reakcje... i przede wszystkim z TYM trzeba się liczyć.

I jeszcze jedna docinka z mojej strony - jeżeli lubisz filmy stricte historyczne, wykup pakiet kablówki z History Channel albo Discovery Civilisation... (tylko to nie jest żadna reklama albo kryptoreklama, nie pomyślcie sobie ;P )

Pozdrawiam wszystkich Łebskich.

Czy wspominałem, że moja ocena to

~~8.9/10~~ ?

ocenił(a) film na 9
Gyllenhaal

Chłopie! Taśma Ci sie zacięła z tym "Fakt", "fakty".. Opamiętaj że się.. Film nie jest zły ani gorszy, jak na rok 1995 film został zrobiony znakomicie! I przestań pieprzyć o głupotach i o faktach


P.S.Nie bądź taki do przodu, bo Cie z tyłu zabraknie.. :|


Żenada.. ;|

ocenił(a) film na 8
Gyllenhaal

"BH jest jednym z najbardziej znienawidzonych filmów."
1. Bzdura(8.3 na IMDb i #93 w ich rankingu).
2. Stwierdzenie "Jest to tylko moje prywatne zdanie" pasuje w tym wypadku jak pięść do nosa

ocenił(a) film na 8
Gyllenhaal

Ale Cię kolego pojechali... a tylko za wyrażenie własnej opinii. No tak, jak chyba trafnie zauważyłeś w polsce jest to na porządku dziennym. szkoda że nawet nie politycy zabraniją wygłaszać własnych poglądów. Twoja ocena rzeczywiście jest bardzo drastyczna i może nawet zbyt emocjonalna, ale cóż... Masz do tego prawo. A chłopaki co sie tutaj oburzyli, to ekhm... niech sobie oglądają te filmy i może lepiej nie zabieraja głosu jeśli nie potrafia się zdobyć na konstruktywną wymianę argumentów.
No, ale teraz nikt tego nie uczy więc skąd mają to umieć.
A film, swoją drogą, jest fajny na jeden raz i nawet fajnie popatrzeć (pozachwycać się Sophie Marceau np.) i nawet ten patos(który czasem nieco jednak trochę drażni) bardzo nie przeszkadza.
No dobra to tyle, po co tyle słów na w sumie nie potrzebny temat.
P.S. w polsce mieszkamy dlatego olać to...

ocenił(a) film na 9
benn_hur

Heh, nic, tylko z tej Polski wyjechać, co? Daruj, Ben, ale to nie do końca tak, jak myślisz. Jeżeli ktoś chce wzbudzić sensację wokół przedstawiciela filmowej klasyki po to, by pokazać swój czarno-biały tors... Naprawdę, powinien skorzystać z fachowej pomocy, a nie jeszcze poszerzać dziury w swojej osobowości... Nazywa się to "społecznym niedostosowaniem".

Jeej, nie chcę tu nikogo obrażać, ale okropnie drażni mnie nieprzemyślana, nieobiektywna krytyka (bo nawet subiektywną trudno jest to nazwać). Nie w ten sposób leczy się swoje kompleksy, Panie Gyllenhaal.

Słusznie, należy mieć swoje zdanie na temat filmów, czy czegokolwiek innego, ale opinie należałoby wymieniać w jakiś bardziej kulturalny sposób, niż to robią Panowie Gyllenhaal i pablos85...

Proszę o odrobinę szacunku dla sztuki...

ocenił(a) film na 8
benn_hur

Hehe - źle podchodzicie do tematu. Takie wypowiedzi jak ta pierwsza w temacie po prostu się ignoruje. Powód? Ktoś tu pisze o wolności słowa itd... itp... o uszanowaniu opinii innych. Oczywiście, tylko gdzie tu opinia ;). Co by było gdyby dzieci zaczeły pisać opinie na temat obowiązku nauki, ludzie bez słuchu wydawali by opinie o utworach Chopina? Oczywiście.. mogą, nikt im tego nie zabroni - ale jaki jest sens brania tych wypocin na poważnie?

Pozdro :D

użytkownik usunięty
Gyllenhaal

Autor tematu popełnił dość często popełniany grzech,jakoby Mela był Australijczykiem i tylko Australijczykiem,tzn.tylko i wyłącznie Australijczykiem;-)
Mela jest od urodzenia obywatelem amerykańskim i emigracja do Australii tego nie zmieniła.Nic nikomu nie wiadomo o zrzeczeniu się przez niego paszportu U.S.
To tyle dla ścisłości...A to ,że pieprzysz o tym filmie bzdury,jakbyś miał wszy na płucach to osobny rozdział.No comment...

ocenił(a) film na 1

Czyli kim Twoim zdaniem jest taki Polański urodzony w Paryżu, bo pernie nie polakiem?? W koncu nie urodził się tutaj??

użytkownik usunięty
Gyllenhaal

Nie ma znaczenia gdzie kto się urodził.Bo Bruce Willis i John McEnroe to Amerykanie(urodzili sie w Niemczech), a Dziewoński(Polak!) urodził się w Moskwie, Klose w Polsce, a jest Niemcem, itd.... Chodzi o błąd we wszystkich źródłach o Melu, bo prawda jest taka,że gość jest Amerykaninem, który ma też australijskie obywatelstwo.A Polański jest postrzegany głównie jako Francuz polskiego pochodzenia.Nie wiem, czy ma polski paszport...Wiem, że ma francuski.

ocenił(a) film na 1

Kto Ci takich bzdur naopowiadał!!?? Polański jest POLAKIEM urodzonym we francji, a Gibson australijczykiem urodzonym w us. Polanski sam przy każdej okazji podkreśla swoją polskość np. jak odbierał Złotą Palmę. Zawsze mowi że jest dumny z tego że jest polakiem. Nikt na świecie może poza francuzami (którzy nawet Kleopatre uznaliby za francuske) nie traktuje go jako francuza. A Gibson ma us paszport tylko dlatego w us każdy kto tak się urodził automatycznie dostaje obywatelstwo a rodzice stały pobyt ale to jeszcze nie przesądza o byliu amerykaninem!!!

ocenił(a) film na 10
Gyllenhaal

Nie wazne jest czy to jest zgodne z historia czy nie, to jest historia mezczyzny dla ktorego wolnośc nawet w chwili tortur byla najwazniejsza. Jest to historia czlowieka dla ktorego wolnosc, duma i odwaga jest najwazniejsza. Mi sie film szalenie podoba zadko oglada sie takie filmy co chwytaja za serce, to nie jest wazne czy film jest na faktach czy fikcja. Wazniejsze co soba reprezentuje, co przedstawia.Jest nie wiele filmow ktore robia takie wrazenie, ktore maja silne przeslanie. To jest jeden z nielicznych ktory pokazuje co w zyciu tak naprawde jest wazne.Szkoda ze dla wiekrzosci ludzi nie maja znaczenia takie wartości, jak mozna obrazac kogos bo stworzyl film o patriocie, nie wiem czy wiecie, ale czy my sami nie walczylismy o swoja wolnosc, czy powstan nie bylo?,czy nie gineli ludzie, dzieci, mezczyzni, cale rodziny o wolna polske!!!!. Polska to jeden z najbardziej wojowniczych krajow, ktora wlasnie o to samo walczyla co przedstawia film. Wiec moim zdaniem polacy jak nikt inny powiennien rozumiec przeslanie i cel filmu.Wiem ze to teraz nie modne ale niektorzy nadal wiedza co to godnosc, a przedewszystkim HONOR I ODWAGA

ocenił(a) film na 10
pyzy

Jak widać dostęp do internetu w tej chwili ma KAŻDY. I to jest właśnie jego minus...

KoBe_3

Jesli chodzi o styl repliki spodobał mi się Kobe
Jesli chodzi o treść wpisu popieram Pyzego

:)

ocenił(a) film na 10
Gyllenhaal

Gościowi się film nie podobał ma do tego prawo. Ja oceniłem go na 10 gdyz nalezy do moich ulubionych dzieł. Gadacie tyle o wolnosci to nie wprowadzajcie tutaj komuny. Pozdro.

Yazon

Zgadzam się z Gyllenhaalem. Ja za podobną opinie zostałam nazwana pragnącą zwrócić na siebie uwagę smarkulą, etecera, etecera, bez uczuć, itepede, itepede.......
Pozdarwiam.

ocenił(a) film na 9
HoneyBunny

Ludzie!! przestańcie pierdzielić farmazony typu: każdy ma własne zdanie, wolność wypowiedzi...Nie ma czegoś takiego jak kwestia gustu. Gusta mogą być dobre lub złe. Koleś ma spaczony gust i dlatego został objechany! Jak już wcześniej wspomniałem niektóre filmy po prostu są za dobre żeby je krytykować BO MA SIĘ "swoje własne zdanie", a co to ma być??? ma swoje zdanie ale złe zdanie bo się nie zna i tyle na ten temat!! Najlepiej jest po prostu siedzieć cicho i sie nie udzielać...

ocenił(a) film na 9
_Pablos_

FREEEEDOOOOOOM!!!!!!!

Dziękuję i zapraszam ponownie.

ocenił(a) film na 1
_Pablos_

Akurat to ja tutaj skonczyłem filmoznawstwo i mam większe prawo i predyspozycje do osądzana czy film jest dobry czy nie. Wiec lepeij schowaj się ze swoim kwestia gustu. Bo to ty masz spatrzony gust a nie ja!!! Wiec lepiej sam siedź cicho i się nie udzielaj!!!

ocenił(a) film na 9
Gyllenhaal

Szanowny Panie "Biseksualny Ateisto"*, jak Pan twierdzi - skończył Pan filmoznawstwo (chociaż chciałbym zobaczyć świadectwo ukończenia tego gimnazjum, w którym kończył Pan ten kierunek). Śmiem twierdzić, iż nie wie Pan nic o kinematografii, a jeżeli nawet coś Pan na ten temat wie, to zbyt mało, żeby umieszczać Patos na pierwszym miejscu Siedmiu Grzechów Głównych kina. Pan wie żałośnie mało na temat filmów, Panie Gyllenhaal, "Biseksualny Ateisto". W "Bravehearcie" grają przede wszystkim aktorzy brytyjscy, Gibson zadbał i o ten rodzaj pewnej naturalności. Już wspomniałem we wcześniejszym komentarzu, że historyczność nie jest cechą eposu. Czytał Pan "Tristana i Izoldę"? "Pieśń o Rolandzie"? To dlaczego Pan nazywa patetyczność grzechem? Jeżeli woli Pan filmy typu "Czasem słońce, czasem deszcz", w którym także jest obecny patos, ale ten właśnie patos, którego należałoby unikać w tworzeniu filmów... Doprawdy, nie rozumiem pańskiego toku myslenia...
Proszę zastanowić się przedtem nad tym, co chce Pan napisać.

P.S. Kiedy skończę studia, chętnie zajmę się Pańskim przypadkiem, Panie Gyllenhaal, "Narcystyczny Snobie"*, "Biseksualny Ateisto", bo przypadek pańskiej osobowości wydaje mi się być podręcznikowym przykładem zaburzeń tożsamości somatyczno-fizycznej.

I proszę, żeby od tej pory kroił Pan kotlety ostrą krawędzią noża.

Pozdrawiam.


* Pan Gyllenhaal sam tak siebie nazywa, proszę nie posądzać mnie o zniesławianie kogokolwiek.

ocenił(a) film na 1
the_little_thinker

Powiem tak: nawet miałem zamiar Ci odpiasć na te Twoje wypociny, ale zwyczajnie mi się nie chce. Z głupotą się nie polemizuje. Pozdrowienia dla tempej strony noża

ocenił(a) film na 9
Gyllenhaal

Chyba jednak brak Panu rzeczowych argumentów do dalszej dyskusji.

Jak Pan sobie życzy, więcej polemizować z Panem nie będę.

Pozdrowienia dla "Desperate Housewifes".

ocenił(a) film na 9
Gyllenhaal

Chyba jednak brak Panu rzeczowych argumentów do dalszej dyskusji.

Jak Pan sobie życzy, więcej polemizować z Panem nie będę.

Pozdrowienia dla "Desperate Housewifes".

P.S. Pisze się "tępej". Taka mała, koleżeńska wskazówka.

ocenił(a) film na 10
Gyllenhaal

nie karmić trola :] hehe
powiem krotko - twoja wypowiedź jest śmieszna :D jakbyś filmu nie oglądał a szukał przyjaciół na filmwebie

użytkownik usunięty
colindo

Ja nie rozumiem jak można mówic że on nie zna się na filmach? Co to ma do rzeczy. Tutaj GUST się różni. Ja uważam że ten film jest świetny ale on ma prawo uwarzac innaczej.

użytkownik usunięty

Ja nie rozumiem jak można mówic że on nie zna się na filmach? Co to ma do rzeczy. Tutaj GUST się różni. Ja uważam że ten film jest świetny ale on ma prawo uwarzac innaczej. A zwłaszcza jeżeli poparł to argumentami.

ocenił(a) film na 9

Argumenty - owszem, podał, ale kiedy inni odparli jego argumenty bardziej rzeczowymi, Pan Gyllenhaal nie potrafił znaleźć jeszcze bardziej rzeczowych argumentów, wobec czego dyskusja przerodziła się w infantylną kłótnię dotyczącą zakresu wolności wypowiedzi. Heh, niejeden/niejedna z nas jeszcze przesadzi w podobny sposób, ale to, co działo się na tym forum to juz porażka. Jeszcze raz radzę zapoznać się z całym przebiegiem tej pseudodyskusji.

ocenił(a) film na 10
the_little_thinker

Witajcie! ;)
Właśnie obejrzałam drugi raz Bravehearta i jestem nim, jak zwykle, zachwycona! Nie jestem zwollenikiem kłócenia się z powodu odmiennych zdań, ale obojętnie obok takiego tematu nie przejdę ;) Może zamiast rzucac sie mięsem, podyskutujemy? Kultura osobista jest ważniejsza od dobrego gustu, wierzcie mi ;)

Odniosę się do Twoich tkz 7 grzechów głównych.

1. Patos - Braveheart to epos rycerski, opowiadający o legendarnym bohaterze, który mierzy się z przeważającymi siłami wroga, prowadząc lud do wolności. Bardziej patetyczne sa już tylko Nasze polskie podręczniki od historii ;) Film opowiada o wzniosłych czynach, więc jest wzniosły. Prosta zależność
2. Ahistoryczność - a czy Mel Gibson powiedział, że kręci film dokumentalny? Pokaz mi prosze jeden film fabularny, który jest doskonale zgodny z biegiem historii. Miłych poszukiwań ;) Trzeba do niego podchodzic jako do FILMU, a nie reportażu!
3. Przewidywalność - hmmmmm...może to mój brak inteligencji jest tu winą, ale ja nie wiedzialam co się stanie za 10 minut.
4. Drewniane aktorstwo - eeeee? egh? eeee? Ok, już sie pozbierałam ;) Obejrzyj Pearl Harbor, a potem oceniaj doskonałe ( moim zdaniem ) aktorstwo w Bravehearcie ;) Z drewna jest Pamela Anderson ( i z silikonu, ale to szczegół) a nie Mel Gibson, jeden z najbardziej utalentowanych ludzi kina naszych czasów. Dlaczego uważasz, że jest zdrewniały? Powiedz, chętnie Cię wysłucham!
5. Typowe dla amerykańskich (zaraz się znajdzie ktoś kto napisze ze film dzieje sie w UK a Gibosn jest australijczykiem, wiem to)przerysowane do granic możliwośc zakonczenie - owszem, zakończenie az kipi patosem. I wiesz jakie jest jeszcze? PIĘKNE. Patos nie zawsze szkodzi dziełu! Szkodzi w filmach Michaela Baya, nie Mela Gibsona. Wzniosłe zakończenie wzniosłej opowieści wieńczy dzieło.
6. Maxymalnie nierzeczywisty bohater - to bohater legendarny, bpohater narodowy Szkotów! My też takich mieliśmy! gdy z patriotyzmem i czcią mówi sie o naszych bohaterach wojennych, nikt nie zarzuca im nierzeczywistości. Byli dzielni, bohaterscy, patriotyczni. O takich ludziach krążą legendy, tak jak o Williamie Wallace. Wiesz, że ma on swoje pomniki w Szkocji? Zanim zaczniesz pisac o anistoryczności zapoznaj się z kulturą kraju, dobra rada ;)
7. wspomniany wcześniej Mel Gibson - tu juz znasz moja opinię. Mel jest wsoaniałym człowiekiem, zdolnym i utalentowanym. Oby wszyscy aktorzy byli tacy jak on!

Pozdrawiam!

ocenił(a) film na 10
tunia

Nie przepadam za nowymi amerykanskimi produkcjami ale akurat ten film sie Gibsonowi udał. Powiem wiecej, to jego najlepszy film. W porównaniu z "bylismy zołnierzami" patosu jest tu w sam raz. Aktorstwo tez dobre, bo Mel Gibson mimo wielu slabych filmów jest aktorem ponadprzecietnym.
Nie wiem tez czy Braveheart jest taki przewidywalny. Ja na przykład myslałem ze Wallace na koncu nie zginie. Mało tego, bylem pewien ze film skonczy sie zaraz po wielkiej bitwie, gdzies w okolicach 110 minuty. A tu jeszcze jakas godzina ogladania.

Co do prawdy historycznej to sie nie wypowiadam bo nie jestem ekspertem. W kazdym razie wszystko wygladało bardziej wiarygodnie niz na przykład w takim"Ostatnim Samuraju" Toma Cruise'a.

ocenił(a) film na 10
Motorcycle_Boy

ja do 2 "grzechu" tak naprawde ahistoryczny jestromans w tym filmie nic wiecej księżniczka w dniu śmierci Wallesa miała wtedyokoło 15 lat z tego co pamietam a pozatym ten fakt wzbogacił film, można powiedzieć i coś dla kobiet tu się znalzło równierz, kobiet które lubią każdego typu romanse. FIlM jestwielkinie am co do tego wątpliwości gra aktorska scenografia, scenariusz i reżyseria pozatym film jeden z realistycznych pozatym faktem moze być to , że "Zieloni" dokleili się ,że na planie filmowym zwierzęta naprawde umierały.

ocenił(a) film na 1
gazdus_2

Zapomniałaś tylko dodać ze w filmie krol angli jest gejem a krolowa zachodzi w ciaże z gibsonem czyli nastepcą tronu jest szkot czyli uk monarchowie to szkoci bu haha poza tym według filmu przyczyną powstania bylo morderswo dupy gibsona kolejna bzdura no i najciekawszy fakt z filmu mela Wallace to bohater narodowy to ciekawe skoro nawet szkoci twierdza ze byl zwyklym bandytą i mordercą walczyl nie o wolnośc szkocji tylko o zdobice wladzy DLA SIEBIE
Tyle na temat!

Gyllenhaal

Gratuluję rynsztokowego słownictwa. Post zgłaszam do usunięcia moderatorowi.

A swoja drogą - ciekawe dlaczego "zwykły bandyta i morderca" Wallace ma najwyższy pomnik w Szkocji - Narodowy Monument o wysokosci 220 stóp?

ocenił(a) film na 1
domator

Ojej chyba moj post nie został usunięty ale szkoda... ojojoj widziesz nie kazdy tak jak Ty jest ortodoksyjnym fanem tej kiły. tutaj nie tak jak w polskiej polityce mozna wyrazac swoje zdanie i nie bać że jakiś prawicowy ..... ziomek poczuje się obrazony

ocenił(a) film na 9
Gyllenhaal

A co do tych "gejów" to Mel nie zrobił tego tam 'widocznie'. Poparłabym Cie co do gejów ale gdyby tam były sceny erotyczne.. ale jak widać NIE BYŁO więć => nie masz się o co czepiać!!!!!!!

Gyllenhaal

Ojj, Twoja ignorancja aż mnie skłoniła do zarejestrowania się tutaj..
Nie będę polemizować z Tobą w kwestii wartości filmu jako takiego (a jest to jeden z moich ulubionych), ale pozwolę sobie stwierdzic, że w Twoje "filmoznawstwo" absolutnie nie wierzę. Chociażby dlatego,że zbyt
wiele ortografów strzelasz jak na osobę po humanistycznych studiach.
Natomiast poraża mnie Twój brak wiedzy jeśli chodzi o historię (o której się tak chętnie wypowiadasz) - na szczęście są osoby
które ją studiowały (hehe), a do tego żywo się nią interesują, i są w stanie podać konkretne fakty wraz ze źródłami, z których je zaczerpnęły.
Tak więc:
1) Król Anglii Edward II BYŁ GEJEM - miał kochanka nazwiskiem Piers Gaveston.
2) W filmie nie jest powiedziane, że królowa zaszła w ciążę z Wallacem. Przy odrobinie wyobraźni zrozumiałbyś,że powiedziała to umierającemu królowi, aby załamać go (bo nie chciał ułaskawić Williama).
Poza tym ona stwierdziła tylko, że "dziecko, które mam w swoim łonie, nie należy do twojego syna" - nic nie zostało powiedziane wprost. Ale, jak już zaznaczyłam - przydałaby się odrobina wyobraźni..
3) morderstwo "dupy gibsona" - bzdura? niewykluczone, bo dowodów historycznych nie ma, ale w ludowych podaniach zachowało się nawet jej nazwisko - Marion Braidfute. Wiesz, Wallace jednak JEST narodowym bohaterem Szkocji i sporo o nim pisali już od samego początku - i nawet,
jeśli część z tego jest legendą, to Gibson miał prawo tą legendą się posłużyć.
4) hmm, no comment - własnie się wakacjuję w Edynburgu i już miałam okazję widzieć okoliczne zabytki - Wallace Monument w okolicy Stirling, pamiatkowa tablicę na zamku w Edynburgu i parę innych - wystarczająco dużo by zrozumieć, że Wallace jest tu jedną z najbardziej poważanych i otaczanych kultem postaci historycznych. Wiesz, każdy może napisać coś takiego jak Ty, sztuka to udowodnić. Bądź tak dobry i napisz, skąd czerpiesz swoją wiedzę na temat "twierdzenia" Szkotów?
Bo to bardzo ciekawe - a może pomyliło Ci się z Anglikami? No fakt - oni nie mają większych powodow by WW lubić.

Poniżej podaję linki do stron (całkiem prostych), z których możesz zaczerpnąć troszkę więcej informacji na temat prawdy historycznej,może dzięki temu zrozumiesz, że film nie jest aż tak "niehistoryczny",
(poza tym, Panie Filmoznawco, od kiedy ahistoryczność jest wadą filmu?? No please, nie rozwalaj mnie..)
I może zanim następnym razem zaczniesz robić z siebie publicznie... no, nazwijmy to idiotę, to spróbujesz sie troszkę dowiedzieć o temacie, który chcesz poruszyć. To naprawde nie jest trudne - wystarczy wpisac w google hasełko, i stronki same wyskakują..

1)http://pl.wikipedia.org/wiki/Edward_II
3)http://pl.wikipedia.org/wiki/Marion_Braidfute
4)http://almanach.ordugh.org/William_Wallace.html
http://pl.wikipedia.org/wiki/William_Wallace

Pozdrawiam serdecznie!
To tyle!

Kala_23

O jejku jej, twoja ignorancja skłoniła mnie do zarejestrowania się tutaj... Niektórzy ludzie studiowali historię, np. ja (ty też ?) i nie cierpią, gdy banda laików robi sobie z niej "szutki". Gdy oglądam amerykański film "Ucieczka z Sobiboru" i widzę, że plan ucieczki powstaje w czasie wieczorku tanecznego (dyskoteka w obozie zagłady ????)szlag mnie trafia. Podobnie dzieje się w przypadku filmów typu "Braveheart", kręconych według określonego schematu, przeznaczonego dla zjadaczy hot dogów na Środkowym Zachodzie USA. Zresztą pal licho Amerykanów. Dużo bardziej dziwi mnie fakt zarzucania komuś ignorancji i powoływanie się na źródła w postaci adresów stron w internecie (a zwłaszcza Wikipedii). Czy szanownej koleżanki nie uczono na studiach o źródłach historycznych, czy nie czytała aby "Historii powszechnej średniowiecza" B. Zientary, czy nie słyszała o "Historii Anglii" G. Trevelyana. A może zna chociaż cykl o królach przeklętych M. Druona. Odnoszę wrażenie, że wymienione pozycje nie są znane Kali, a szkoda.
Właśnie obejrzałem ten film po raz drugi w życiu, ulegając prośbie syna, który też zainteresował się historią i nie mam już sił wyjaśniać mu wszystkich "durnot" (nie bójmy się tego słowa)występujących w tym filmie. Oto krótka lista (jest już późno i nie mam ochoty pisać do bladego świtu):
- Edward II miał kochanka Piotra de Gaveston (lub Gabaston), zabitego przez angielskich baronów w 1312 roku (pięć lat po śmierci Edwarda I )'
- Wallace w filmie jest "chłopem", który zostaje nobilitowany dopiero po zwycięstwie pod Stirling - jednak naprawdę był przywódcą chłopskim, lecz pochodził z rodziny szlacheckiej (był krewnym Roberta Bruce'a),
- Izabela nie mogła mieć dziecka, ani nawet odbyć stosunku z Wallacem z tej prostej przyczyny, że przybyła do Anglii w 1308 roku, trzy lata po kaźni Williama (1305); pomińmy fakt, że jako córka Filipa IV Pięknego, zwana "wilczycą z Francji", nie byłaby chyba skłonna do "chwili zapomnienia" z jurnym góralem,
- sceny batalistyczne to po prostu dno: piechota angielska biegnie do boju bez tarcz (czyżby kamikadze), łucznicy, podstawowa formacja angielska to góra stu ludzi, wypuszczająca w kierunku Szkotów parę patyków - tymczasem strzały wypuszczane z angielskich łuków przebijały zbroje (patrz: Crecy), Szkoci obawiają się kawalerii i "koni w zbrojach" - jednak chyba bez powodu, żaden koń nie miał pancerza,
- scena kaźni Wallace'a przechodzi wszystko - gdy torturowany Gibson krzyczy "Freedom", a zgromadzona publiczność (Anglicy)zaczyna mu współczuć, to po prostu litość bierze;właściwie powinny wybuchnąć jakieś zamieszki, lud powinien zbudować barykady, napisać petycję do papieża,domagając się poszanowania praw człowieka, albo apelować do Unii Europejskiej. Mogę się założyć, że wprowadzenie takich poprawek nie zdziwiło by większości widzów, którzy i tak przyznaliby filmowi "10" i zwyzywali malkontentów od idiotów i ignorantów. I dobrze, hurra, niech żyje "historyczny Ciemnogród", komu to w sumie przeszkadza.
Na marginesie: ahistoryczność w filmie historycznym jest jednak poważną wadą. Niedługo trzeba będzie dyskutować ile jest historii w filmie historycznym (słynna zawartość cukru w cukrze z czasów PRL). Poza tym można zrobić naprawdę dobry film historyczny bez patosu i tanich efektów (np. niemiecki "Stalingrad", "Kanał" Wajdy).I to by było na tyle, pozdrawiam - miłośnik historii.

ocenił(a) film na 9
jurek90

"Braveheart" to nie jest film historyczny ale kostiumowy, który opiera się na legendzie o Wallesie.
Wszystkie historyczne nieścisłości, które wymieniłeś nie są wadą a tym bardziej "durnotą" filmu bo
po pierwsze: to są zamierzone przeróbki na potrzeby komercyjne filmu
po drugie: jak już wspominałem to jest film kostiumowy a nie jakiś historyczny.
po trzecie: i co z tego, że się nie zgadza z prawdziwą historią? Co to obchodzi przeciętnego widza? To nie jest film dla wymądrzających się historyków ale dla masy ludzkiej. Nawet film dla masy może być arcydziełem a dla mnie "Braveheart" jest arcydziełem.
Sceny batalistyczne to dno? Chyba sobie kpisz. Mam film na płycie i w każdej chwili mogę sprawdzić, co z resztą już zrobiłem, że na filmie widać angielskich piechurów z tarczą. Co prawda większość zdaje się nie mieć tarczy ale kogo to obchodzi. Może używali mieczów dwuręcznych bowiem wtedy wykluczone jest taszczenie ze sobą tarczy :]To zdanie o łucznikach jest jakieś wyssane z palca. Jakim cudem łucznicy mogą być podstawową jednostką w armii? Fakt łucznicy to była formacja siejąca postrach wśród wrogów ale nie była "podstawową" jednostką. To znaczy, że większość jednostek to byli łucznicy? Tak to mozna zrozumieć skoro piszesz: "góra stu ludzi". Gdyby tak było to armia angielska byłaby rozgramiana w każdej bitwie, bo wystarczyłoby posłać do szarży konnicę lub zwykłą piechotę i po łucznikach, bo nie miałby kto ich bronić. W tym filmie nie ma kilku patyków, jak to określiłeś, ale cała chmura lecących strzał, które siały spustoszenie. Co z tego, że strzały przebijały zbroję? A co ma piernik do wiatraka? W filmie wcale nie pokazano, że jest inaczej bo szkoci nie byli odziani w zbroje więc strzały nie miały czego przebijać. Z punktu widzenia makro batalistyka w tym filmie jest kapitalna. Czy coś z perspektywy strategii jest nie tak z tą batalistyką? Myślę, że jest wszystko w porządku. Z punktu widzenia szczegółowego również. Bitwa jest krwawa, brutalna, mrożąca krew w żylach i efektowna. Nie widziałem lepszych scen batalistycznych w filmie kostiumowym.
Teraz patos. Niektórzy dostają iście gęsiej skórki gdy słyszą o patosie. Tak jakby patos w założeniu był czymś złym. Nic bardziej mylnego. Patos może razić w Szeregowcu Ryanie czy jakimś dramacie sądowym ale nie w epickiej, rycerskiej opowieści. To nie jest film wyłącznie dla zjadaczy hotdogów ale dla ludzi o pewnym specyficznym poziomie wrażliwości, dla ludzi, którzy wierzą w ideały takie jak oddanie ojczyźnie, wielka miłość, honor. Ten film jest poetycko piękny. To wyśmienity melodramat okraszony iście porywającą i piekną muzyką rozgrywany w jeszcze piękniejszej scenerii, w dodtaku przyprawiony sporą dawką humoru. Aktorstwo jest dla mnie wyśmienite. Nie mówię tylko o Melu Gibsonie ale o reszcie obsady. Patos w tym filmie jest wspaniały, autentycznie wzruszający i NIEZBĘDNY. Bo ten film jest o patosie oraz o rycerskich ideałach. Po prostu trudno to niektórym zrozumieć.
10/10 bez względu na wszystkie ahistoryczne mankamenty.

ocenił(a) film na 1
_Pablos_

Odniosę sie tylko do patosu bo ten fragment rozbawił mnie najbardziej. Sprawdź w słowniku takie 2 terminy "patos" i "patriotyzm". Jak już przeczytasz co one znaczą może nauczysz się je rozróżniać. Pokazywanie patriotyzmu na ekranie NIE MUSI wiązać się z patetyczną formą. Patriotyzm może być pokazywany w sposób podniosły, nie koniecznie patetyczny. Termin patetyzm jest pojęciem pejoratywnym, raczej niepożadanym przez reżyserów, gdyż źle poprowadzony przez rezysera zachaczać może o groteskę (jak to się stał w tym przypadku).

I tak na koniec NIC w filmie nie jest niezbędne wszystko co widzimy na ekranie jest pomysłem reżysera i TYLKO on jest odpowiedzialny za to. Mówienie o "NIEZBĘDNOŚCI" czegoś świdczy źle tylko o autorze tego tekstu. Widać, że nie ma on pojęcia o pracy reżysera. Zgaduję, że w życiu nie przeczytał żadnej ksiązki dotyczącej teorii filmu, bo tylko laik mogł coś takiego napisać.

ocenił(a) film na 9
Gyllenhaal

Gyllanheal. Po co ty się w ogóle udzielasz skoro kompletnie nie rozumiesz czytanego tekstu? Jak na ten twój kierunek studiów jakim jest filmoznawstwo wypada chyba posiadać tą niezwykle cenną umiejętność, prawda? Doskonale wiem co to znaczy patos czy patriotyzm i nigdzie w moim tekście nie pomyliłem ze sobą tych terminów. Nie dość, że nie potrafisz czytać ze zrozumieniem to jeszcze insynuujes, że nie rozumiem co znaczą takie proste słowa. Nie wiem czego cię nauczyli na filmoznawstwie ale widocznie za bardzo wziąłeś sobie do serca to co ci tam wmówili.
Nigdzie nie napisałem, że patriotyzm musi być pokazywany patetycznie. W formie jakiej jest zrealizowany film "Braveheart" taki patos jest dozwolony. To opowieść o rycerzach i dawnych zapomnianych ideałach. W licznych wierszach również mamy do czynienia z patosem i wcale nie oznacza to, że jest to coś niewłaściwego, a wręcz przeciwnie. Film jest przez to poruszający oraz na swój sposób patriotyczny ale w taki sposób jak traktowali patriotyzm średniowieczni rycerze. Dla porównania, gdy poraz kolejny w amerykańskim filmie wojennym słyszymy wielkie słowa o wolności, widzimy amerykańską powiewającą flagę nad polem bitwy oraz takie teksty jak: "powiedz mojej żonie, że umarłem za ojczyznę (gdzieś w dżungli wietnamskiej)" no to przyznasz, że to jest dopiero patos i taki patos na prawdę razi. A w "Braveheart", w opowieści której patos nadał temu obrazowi wzniosłości, uroku i ogólnego polotu, ty wielki filmoznawca twierdzisz, że ten patos jest nie do zniesienia. Zapewne na filmoznawstwie nie uczą takich terminów jak piękno, rycerski patos i takie tam, może jednym uchem słuchałeś a drugim ci wylatywało, nie ważne. Jedno jest pewne. Czepiłeś się tego patosu jak rzep do psiego ogona i odczepić się nie możesz. Ten patos, powtórzę, jest do zaakceptowania a być może dzięki niemu ten film jest jeszcze lepszy ale taki ignorant w sprawach poetyckości obrazu jak ty pewnie tego nie zrozumie.
Na twoje nieszczęście powiem, że masz rację. Jestem laikiem ale martwiłbym się o ciebie. Skoro taki laik jak ja pojął o co chodziło reżyserowi w tym filmie a taki WIELKI ZNAWCA tego nie pojął, to radziłbym ci odstawić te książki w cholerę bo wyraźnie ci szkodzą. Przez te książki zapomniałeś co znaczy subiektywizm w odbiorze filmu i co znaczy mieć swoje zdanie. Ja byłem filmem poruszony, między innymi dzięki temu patosowi, tak jak wielu innych ludzi i nagle film nie przestanie mi się podobać, bo ciebie strasznie razi patos. Czytałem wiele recenzji na temat tego filmu i nie pamiętam aby w jakiejkolwiek z nich krytykowano dzieło Gibsona za nadmierny patos. Ty swojego zdania nie masz bo czytasz jakieś pierdoły o teorii filmu i nimi się kierujesz. "Braveheart" wykracza poza te twoje pożałowania godne teorie i wprowadza do kina urok i magię, o których domyślam się w takich "mondrych" książkach nie wspomniano.
Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 1
_Pablos_

Pozwól, że zacytuję Ci fragment twojego poprzedniego wpisu:

"Patos w tym filmie jest wspaniały, autentycznie wzruszający i NIEZBĘDNY."

A teraz fragment tego postu:

"W formie jakiej jest zrealizowany film "Braveheart" taki patos jest dozwolony."

Przeczytaj... zastanów się, jeśli dalej nie rozumiesz o co chodzi powtarzaj czynność do skutku.

A tak w temacie ksiązek, czytanie książek nie boli, powinieneś kiedyś spróbować. Ich zaletą jest to, że Cię uwalniają (od powierzchownego traktowania filmów), a nie zniewalają. To dzięki im wiesz, o świecie (nie tylko o kinie) więcej. Czytanie książek kształci, właśnie "Przez te książki" nauczyłem się "co znaczy subiektywizm w odbiorze filmu i co znaczy mieć swoje zdanie..". Jeśli już kiedyś sięgniesz po książkę dotyczącą teorii filmu odkryjesz, że one nie mówią Ci ten film jest dobry ten zły, tylko pokażą na jak wielu płaszczyznach możesz odczytywać film, jak go analizować, jak czytać język filmu. Nauczą cię wyrabiać sobie własne zdanie, a nie opierać się na recenzjach z Cinemy czy innego tego typu pisemka dla 12-latków.
Poza tym spoko już rozmawiamy o subiektywnym odbiorze filmu, to wśród ogólno filmwebowego zachwytu, nad Braveheartem ja, któremu się on nie podobał mam własne zdanie, a nie zachwycam się w owczym pędzie tym gniotem.

ocenił(a) film na 9
Gyllenhaal

Gyllenhaal, zacytowałeś moje dwa zdania i wynika z nich tylko tyle o czym wcześniej pisałem. Patos jest dozwolony w niektórych filmach, do których zaliczam Braveheart. Jednak w takim filmie jak Braveheart ten patos jest wręcz niezbędny (w pespektywie usunięcia tego patosu)aby ten film był taki dobry jaki jest i żeby posiadał taki urok jaki ma obecnie. Po prostu bez tego patosu ten film straciłby na swojej wartości. Coś ta twoja makówka wolno pracuje, nie potrafisz wyciagnąć oczywistych wniosków z mojej wypowiedzi. Nie wyciągaj na siłę zdań wyrwanych z kontekstu. Nie miałeś nic sensownego do napisania i zrobiłeś z dwóch moich zdań jakąś nieistniejącą sprzeczność. Co do książek to czytam książki ale nie o teorii filmów. W przeciwieństwie do takich ciasno myślących typków jak ty potrafię sam wyciągać wnioski, potrafię oceniać filmy na każdej płaszczyźnie kryteriów, z każdej perspektywy. Skoro oceniasz ten film jako szmirę to znaczy się, że te książki ci tylko zaszkodziły i przestałeś samodzielnie myśleć. Kierujesz się jakimiś filmowymi teoriami, które w praktyce mają różne znaczenie: od znikomego po żadne. Owszem masz prawo do subiektywnego zdania na temat tego filmu ale gdybyś powiedział, że ten film jest całkiem przeciętny, nie jest niczym nadzwyczajnym to może nie wywołałbyś tu takich kontrowersji."Braveheart" to nie jest szmira i wszystko na to wskazuje. Krytycy nie uważają tego filmu za szmirę, szeroka widownia uznała ten film za całkiem dobry, dostał kilka oskarów (wiem, że to słaby argument ale całkowite szmiry nie dostają oskarów), film uzyskał miano wręcz legendarnego i dzięki temu filmowi wzrosło zainteresowanie szkockim bohaterem i walką o niepodległość Szkocji, do tego JA tak uważam, co więcej uważam to za arcydzieło. To jest jednak moje całkowicie subiektywne odczucie i nie protestuję gdy ktoś uważa inaczej. Będę protestował gdy ktoś powie, że to szmira ponieważ to wierutna bzdura. Generalnie film ma same pozytywy + plus parę akademickich błędów filmowych, które w tak nieudolny sposób próbujesz nam przedstawić. Taki film może być co najwyżej przeciętny ale ze słowem szmira trafiłeś kosą na kamień. Tylko antygibsonowski fanatyk lub kompletny ignorant albo skrzywdzony filmoznawca nazwałby ten film szmirą :] Być może nie znasz pojęcia tego słowa...

ocenił(a) film na 9
_Pablos_

"Jednak w takim filmie jak Braveheart ten patos jest wręcz niezbędny"

Właściwie to powinno być tak: jednak w kategorii filmów do jakich zaliczam "Bravehearta" ten jeden film, w szczególności, wspaniale się ogląda właśnie dzięki temu patosowi i dlatego jest w tym konkretnym przypadku niezbędny. Zrozumiałeś?

P.S. To taki suplement - bonus abyś mógł to łatwiej zrozumieć co by komórki ci się nie przegrzały :]