Zaskakująco dobry film - od takich słów należałoby rozpocząć subiektywne podsumowanie seansu. 2 godziny całkiem mocnego kina, niesamowicie realistycznego (największy plus ode mnie za to), może nazbyt agresywnego, aczkolwiek ta agresja dobrze kompnowała się z klaustrofobiczną atmosferą filmu. Co więcej, postacie stają się coraz bardziej wyraziste w miarę budowania akcji - co już samo w sobie każe mi uznać ten film za minimum dobry - a scena końcowa tylko stanowi argument to potwierdzający dodatkowo. Bardzo ciekawa ścieżka dźwiękowa, a nawet - skąpa (co zrozumiałe) - scenografia postapokaliptycznego zniszczonego miasta. Reżyserowi udało się przykuć uwagę widza podczas dwugodzinnego senasu scenariuszem, który wielu reżyserów nie wykorzystałoby ciekawie dla widza nawet przez 1,5 godziny. Hybryda gatunkowa również się sprawdza, rozumienie filmu dzięki temu - nie wyłącznie dzięki temu, rzecz jasna - więcej niż jednopłaszczyznowe. Jakie są minusy? Kino specyficzne, dla widzów o mocniejszych nerwach. Symbolika ustępuje tu zdecydowanie realizmowi, nawet mimo ostatniej sceny. Temat jakby odgrzewany, trochę obrazowania jak w innych filmach - różnych tematycznie - patrz, "Ekspryment" czy "Funny Games". Moim zdaniem, twórcy po prostu trafili - przynajmniej w moje gusta. Bardzo mocne 7/10, jak na, mimo wszystko, produkcję chyba niskobudżetową i przeznaczoną na lekkie (czy aby na pewno?) wchłonięcie wieczorem niż debaty filmowe do późnych godzin nocnych.